Kwiecień plecień

2 kwietnia
Od dziś oficjalnie mam zespół Downa. Odebraliśmy wyniki.

8 kwietnia – Wielkanoc
Jestem chrześcijaninem! Ochrzczony tam gdzie mój Brat – w Kościele św. Jana w Gdańsku, przez tego samego księdza – Krzysztofa Niedałtowskiego, w tym samym kościelnym czasie (tyle, że Antoś w nocy, a ja w dzień), a do tego z tymi samymi chrzestnymi – Ciocią Gosią i Wujkiem Łukaszem. Mam tak, jak starszy Brat. Fajnie.

Oto ja! Świeżo upieczony chrześcijanin!

Oto ja! Świeżo upieczony chrześcijanin!

Po Wielkanocnej ceremonii jedziemy do Otomina. Tutaj mieszka Babcia Asia, Dziadzio Michał i Ciocia Gosia. Dziadek nam robi pierwsze porządne, wspólne, rodzinne zdjęcie.

Wesołe Bachniki - Mama, Tata, Antek, Staszek

Wesołe Bachniki – Mama, Tata, Antek, Staszek

10 kwietnia
Dziś mam wizytę u dr Wierzby. Dowiemy się, co teraz będzie się ze mną działo, na jakie zajęcia i do jakich specjalistów muszę chodzić aby lepiej się rozwijać. Pani doktor daje nam namiary na Stowarzyszenie „Ja też” i już za kilka dni pójdziemy na pierwsze spotkanie.

11 kwietnia
Jedziemy do Ośrodka Wczesnej Interwencji (OWI). To takie miejsce gdzie lekarz, fizjoterapeuta, logopeda i psycholog będą wspomagać mój rozwój. Nie wszystkie dzieci rodzą się doskonałe. Jedne rodzą się za wcześnie, inne z porażeniem mózgowym, jeszcze inne, takie jak ja z wadą genetyczną. Ci ludzie pomagają nam nadrobić to, czego nie dostaliśmy z góry. Najpierw ogląda mnie pani doktor. Rozmawia z rodzicami i pyta jak było w brzuchu, co już potrafię, co jem itp. Potem mnie bada, a na koniec straszy waląc rękoma w materac po obu stronach mojej głowy. Ja jestem odważny i nic, a nic się nie boję, w ogóle nie reaguję. Jestem dumny jak paw ale pani doktor sprowadza mnie na ziemię. Mówi, że powinienem był jakoś na te strachy zareagować, np. odruchem Moro (odruch Moro – jeden z odruchów z którym dziecko przychodzi na świat, polega na odrzuceniu ramion do tyłu w odpowiedzi na hałas, przyp.mama). No trudno. Może przestraszę się następnym razem. Potem idziemy do pani psycholog, a potem wracamy do domu.

12 kwietnia
Jadę z Mamą na pierwszą dziecięcą imprezę. Ciocia Ewcia ma urodziny (a właściwie miała je 10 dni temu) i z tej okazji zaprosiła dzieci z mamami. Ja byłem najmłodszy, a oprócz mnie byli jeszcze: Natalia, Emilka, Oliwia, Maja, Asia i Antek. 5 dziewczynek i dwóch chłopców. Prawidłowo!

Staszek, Asia, Antek, Natalia, Maja

Staszek, Asia, Antek, Natalia, Maja

7 dni później
Poznaję panią Anię. To fizjoterapeutka. Pokazuje Mamie jak należy mnie nosić, przewijać i wyciągać z łóżeczka żebym lepiej się rozwijał. Trochę ze mną ćwiczy i prawie mi się podoba. Po chwili robi się trudno, więc już nie jestem taki zadowolony. Muszę trzymać głowę, a ona przecież dużo waży. Wolę leżeć niż ćwiczyć. Mama mówi, że jednak to konieczne jeśli chcę być sprawnym chłopczykiem. Chcę! Po zajęciach jedziemy do Jelitkowa. Mama wkłada mnie do nosidełka i ruszamy na plażę. Jestem pierwszy raz nad morzem i muszę przyznać, że bardzo mi się tu podoba. Wędrujemy tak bez celu, przed siebie, ale Mama tak nie lubi. Znajduje więc cel – molo w Sopocie. Idziemy bardzo długo ale jest przyjemnie i nikt nie narzeka. Wchodzimy na molo i spacerujemy nim do samego końca, potem jeszcze w bok, aby obejrzeć port i wracamy deptakiem do Jelitkowa. Niezły spacer. 3 godziny wdychania świeżego powietrza i przytulania się do Mamy.

21 kwietnia
Jadę z Mamą, Tatą i z Antosiem na spotkanie zorganizowane przez Stowarzyszenie “Ja też”. Jest na nim dr Wierzba, która opowiada różne ciekawe rzeczy o mojej wadzie. Są też inne dzieci z zespołem Downa. Jest ich naprawdę dużo. No i ich rodzice. Jestem przy Mamie i Tacie, a tymczasem Antoś bawi się z dzieciakami na innej sali. Normalnie bym mu zazdrościł, ale śpię więc jest mi wszystko jedno. Mama i Tata dowiedzieli się kilku rzeczy i poznali wielu ludzi z podobnym “problemem”. Umówiliśmy się też na następne spotkanie. Za miesiąc jedziemy na majówkę!

25 kwietnia
Jadę poznać bliźniaki! Ciocia Madzia i Wujek Jacek mają trójkę dzieci. Damianka w wieku Antosia i bliźniaki – Franka i Szymka w moim wieku. Jest super zabawa. Bardzo lubię spotykać się z dziećmi.


Wpis “Kwiecień plecień” został skomentowany 2 razy

  1. Siedzę, czytam i płaczę i płaczę. Piękny, wzruszający opis zmagania się z codziennymi trudnościami. Z całego serca podziwiam, zazdroszczę odwagi i życzę zdrowia i pomyślności całej Rodzince!

Skomentuj Michalina Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *