Moje, nie moje zajęcia w Skarszewach

Po raz kolejny zostałem przemile zaskoczony przez „Zespół Terapeutyczny”, który opiekuje się mną w Skarszewach. Mama musi pójść do lekarza – w Gdańsku, na 14:15, tymczasem od 12:00 do 13:45 mam zajęcia w Skarszewach… szkoda wszystko odwoływać, zwłaszcza, że odkąd nie chodzę do „Krok po kroku”, ćwiczeń mam naprawdę mało. W tym tygodniu oprócz dwóch dni w Skarszewach, mam tylko 40 min. rehabilitacji w OWI, i koniec, nic więcej. Z drugiej strony szkoda jechać aż dwie godziny (tam i z powrotem), żeby posiedzieć godzinę na zajęciach grupowych i maksymalnie 10 minut u logopedy. Co tu zrobić? Hmmm… może zadzwonić? Mama dzwoni i za chwilkę wyruszamy.

Droga do Skarszew...

Droga do Skarszew…

Ktoś odwołał zajęcia, więc ja korzystam… zamiast mojego poniedziałkowego grafiku mam mieszany, tak aby wziąć udział w kilku zajęciach i zdążyć do lekarza. Zaczynam od zajęć z p. Kasią, z którą poznaję dziś domowe zwierzaki. Kiedy się razem bawimy mam zawsze prawo wyboru. Aby było sprawiedliwie p. Kasia też ma taki wybór. Pani decyduje o tym, co duże – np. w co będziemy się bawić, a ja o tym co małe – np. z którego pudła będziemy wyciągać zabawki. Bardzo mi to odpowiada.

Po 40-stu minutach wędruję na rehabilitację – dziś wyjątkowo z p. Olą, do której chodziłem na masaż w drugim tygodniu turnusu. Czworakuję jak prawdziwy zuch! I siadam też jak zuch! Jestem wypoczęty, więc ćwiczę bardzo ładnie i ani razu nie płaczę. Choć ćwiczę z p. Olą pierwszy raz, to trafia w mój gust i wybiera do ćwiczeń piłkę… ja bardzo je lubię! Obok mnie, razem z moją p. Anią ćwiczy Agatka – moja 15-sto miesięczna koleżanka, która tak jak ja, ma zespół Downa.

Przechodzę przez rozsuwane drzwi i już jestem na zajęciach grupowych. Oprócz mnie jest tu Amelka, Agatka, Oskarek i Maksio. Amelka próbuje czworakować i naprawdę idzie jej coraz lepiej…, aż się napatrzyć na nią nie mogę. Ślicznie Amelko, brawo!

Do p. Emilki przychodzę na krótko, bo zaraz wracam do Gdańska. Dzisiejszy masaż trwa tylko 10 minut. Szkoda, bo lubię go coraz bardziej. To przyjemne i pożyteczne ćwiczenie. Z jednej strony mnie odpręża, a z drugiej wzmacnia moje poliki, dzięki czemu łatwiej będzie mi mówić. Niestety nie mamy już czasu na masaż szczoteczką, który też jest bardzo przyjemny i pożyteczny – oprócz tego, że wzmacnia moje usteczka, język i policzki, to przynosi ulgę dla moich obolałych dziąseł.

Niestety pozostałe zajęcia, czyli SDŚ z p. Sylwią i rehabilitację z p. Anią muszę odwołać. Szkodunia!

PS Oto kilka chwil z moich dzisiejszych zajęć…


Wpis “Moje, nie moje zajęcia w Skarszewach” został skomentowany 4 razy

  1. Stasiu, przeczytałam wszystkie zaległe wpisy- mam teraz mnóstwo pracy, dlatego nie jestem na bieżąco 🙁 Ale cieszę się z Twoich sukcesów i podziwiam za wytrwałą pracę. Jesteś najfajniejszyn Staszkiem na świecie 🙂 uwielbiam Twój uśmiech i zawziętą minkę jak do czegoś dążysz. Całusy Zuszku 🙂
    Dla Mamy słowa podziwu. My matki wszystkich krajów łączmy się 😉
    Całusy dla Twoich wszystkich przyjaciół – tych z ZD i tych bez, malutkich i dużutkich 🙂
    Dobranoc Królu……

    • Dobrze rozumiem to mnóstwo pracy, też tak czasem mam i wtedy nie nadążam… z pisaniem, z odpowiadaniem na maile, z odpowiadaniem na wiadomości na fb, z odpisywaniem na komentarze… i choć bardzo się staram robić to systematycznie, czasem brakuje mi sił i idę wtedy spać, żeby je odzyskać. No a wtedy jestem wypoczęty, dzielny zuch i odnoszę sukcesy, i mam o czym pisać 🙂

      W imieniu Mamy bardzo dziękuję i przesyłam buziaki od nas i od moich wspaniałych Przyjaciół :*

      Dobranoc!

      PS Dziękuję 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *