Dzisiejszy miły dzionek zaczynam od wizyty w „Laboratorium Kreatywnym”. Nic, a nic Wam nie powiem, co ja tu robię, bo to tajemnica 🙂
Bardzo długo tu jesteśmy, chyba z dwie i pół godziny. Widać Mama dobrze się bawi… w końcu ma do towarzystwa Ciocię Asię i Ciocię Karolę z „Ja też”. Dla mnie trochę nudy, nie ma dzieci, nie ma muzyki, zabawek też nie za wiele. A jakby tego było mało, to właśnie mi przepadają zajęcia grupowe w Skarszewach i nie zobaczę dziś Amelki, Agatki, Oskara i Maksia. O 12:00 powinniśmy być już na miejscu, a tymczasem dopiero ruszamy w drogę……i przyjeżdżamy w sam raz, aby rozpocząć zajęcia z logopedą – panią Emilką 🙂
Strasznie się dzisiaj wiercę, wszystko mnie rozprasza i wszystko mnie interesuje. Nadal jestem grzeczny i nadal mi się podoba, zresztą jak zawsze u p. Emilki, ale usiedzieć w jednej pozycji, zupełnie nie mogę… A! Dzisiaj powiedziałem małe „mu”, przy okazji rozmów o krowie 🙂
Zasiedziałem się u p. Emilki, więc na zajęcia do neurologopedy przychodzę na krótko, zostało mi tylko 15 minut. Czas szybko leci i już jest przerwa. Zjadam dzisiejszą pyszną nowość – naleśniczki z jabłuszkami Hipp’a. Pychota! Antoś też je uwielbiał 🙂 Tyle, że Antoś mógł je wciągać dość często, ja muszę dbać o linię, więc naleśniczki będą od święta. Wypoczęty maszeruję na ostatnie zajęcia, czyli rehabilitację z p. Anią.
Nie mam lustra, więc piłeczki ściągam ze ściany. To jest bardzo dobre ćwiczenie na koordynację, równowagę i mięśnie skośne brzucha…
Na równowagę i mięśnie brzuszka dobre są też ćwiczenia na piłce kołyszącej się na boki. Choć ćwiczenie jest dość trudne, to mi pasuje. Ja dla piłek mogę zrobić prawie wszystko…
A dla wyrastających zębów Cowboya, najlepszy jest… rumak 🙂
Na zakończenie ćwiczę jeszcze stawanie i chodzenie bokiem. Ale frajda! Już się nie mogę doczekać, kiedy to ogarnę i sam zacznę maszerować. Chociaż przyznam, że zasuwanie na czworakach też mi bardzo pasuje 🙂
Po odebraniu Antosia z przedszkola, idę z Mamą na kontrolę do lekarza. Nie muszę już brać obrzydliwego syropu! Hurra! Ale za to muszę zacząć myć zęby pastą dla maluszków. Żeby były białe, twarde i zdrowe. No to zaczynamy… Tata, palec, szczotka, pasta, moje ząbki… szuru buru, bardzo to przyjemne. Pasta smaczna (choć bez szału), a masaż dziąsełek rewelacyjny!
No, a w środę (przed kinem, na które mam nadzieję zdążyć, bo będzie mnóstwo moich Przyjaciół), będę miał EEG. Już się trochę stresujcie, więc pomyślcie o mnie ciepło i trzymajcie kciuki. Damy radę, no nie? 🙂
PS Poznajcie kreskówkową Punky! My już ją pokochaliśmy 🙂
MISIE kochane!
Punky jest genialna!
Stasiu urósł i duży z niego chłopczyk!
Pozdrowienia dla DZIELNEJ Mamy I reszty składu 🙂
trzymam kciuki z EEG i poślemy dziś kilka modlitw do Najwyższego!
Dzięki za wsparcie! Na pewno się przyda 🙂 A pewno, że jestem duży! Mam już w końcu prawie 14 miesięcy!
Pozdrawiam przeserdecznie!
Punky jest cudna Stasiu 🙂
Za czasów mojej młodości (dawno, oj dawno) były Kluby Wiewiórka, do których należałam 🙂
Uczyliśmy się tam myc ząbki, tak jak Ciebie uczą teraz rodzice Stasiu. Mycie ząbków jest przyjemne Zuchu 🙂
O tak! Punky jest świetna! Fajnie by było, jakby leciała też po polsku i polskie dzieci mogłyby ją poznać, lubić i oglądać w telewizorze.
Do Klubu Wiewiórki chętnie bym się zapisał 🙂 Mam zęby, lubię je myć (to bardzo miły masaż dla obolałych ząbków) i lubię też wiewiórki, więc chyba się nadaję?