OWI tu, OWI tam…

Wtorkowe ćwiczenia z p. Maćkiem…

Dziś jest wtorek, dzień wesoły, bo jadę na ćwiczenia do p. Maćka. Bardzo się lubimy i zawsze, ale to zawsze dobrze nam się razem ćwiczy. Dziś jestem trochę, jak śnięta ryba i nie dociera do mnie połowa sygnałów, które wysyła do mnie p. Maciek. To chyba dlatego, że rano dostałem nurofen – ząbki mi ciągle nie dają spokoju i bolą mnie przestraszliwie.

Z p. Maćkiem ćwiczę dziś klękanie i wstawanie i takie ćwiczenia mamy robić też w domu:

Klęk podparty

Klęk podparty

W czasie tego ćwiczenia ważne jest żeby nóżki za bardzo się nie rozjeżdżały, a stopy (a dokładniej paluszki) żeby były ustawione do wewnątrz, a nie wykoślawione na zewnątrz. Mogę sobie skakać w czasie tego ćwiczenia, jeśli tylko mam na to ochotę. A ja na ogół mam 🙂

Pozycja wyjściowa w tym ćwiczeniu, to leżenie na brzuszku na piłce. Potem przechodzimy do stania. Razem z piłką mogę kołysać się na boki, albo do przodu i do tyłu.

Po zajęciach z p. Maćkiem, jedziemy z Mamą do Prababci Tesi, która złamała nogę. Przez cały czas rozweselam Babcię i robię dla niej różne sztuczki – czworakuję, śmieję się, biję brawo… Aż w końcu zasypiam i tak śpię i śpię ponad dwie godziny… tym oto sposobem wyruszamy z Gdyni za późno i biedny Antosiek czeka na nas w przedszkolu już tylko z jednym kolegą (którego mama w pracuje w przedszkolu). No to zaszaleliśmy!

zespół Downa, Staszek-Fistaszek, rok, 13 miesiecy, Down syndrome

Prababcia Tesia i ja

Spotkanie z psychologiem – p. Asią

Już środa. O 10:00 zaczynam zajęcia z p. Asią. Tak nam tu dobrze, ze wcale nie chcemy wyjść. W końcu się zbieramy o 11:15, czyli zdecydowanie za późno. Bardzo lubię te spotkania i Mama też je lubi, bo każdy z nas mam tu coś dla siebie. Pani bawi się ze mną, sprawdza co potrafię, rozmawia i próbuje nauczyć nowych rzeczy, a Mama ma okazję powiedzieć pani o tym, co ją niepokoi, albo pochwalić się jakimś moim sukcesem.

    • Na dzień dobry witam się z panią i… podaję rączkę! Naprawdę! Potem kiedy p. Asia chce ode mnie zabawkę, to też jej daję „cześć”. Skoro tak jej się spodobało, to dlaczego miałbym tego nie powtarzać w nieskończoność? 😉
    • Kiedy ja chcę, jakąś zabawkę od pani, to muszę powiedzieć „daj”. Nie jest to łatwe, ale próbuję, no i wychodzi mi coś w rodzaju „dadada”, chociaż Mama już kiedyś usłyszała moje „daj”, ale widocznie miała dla mnie większą pokusę. Jednak nie zawsze mówię „daj” („dadada”) i nie zawsze wędruję po zabawkę, którą mógłbym sobie wziąć. Trzeba się w końcu oszczędzać. Nie można się przemęczać. Jak coś jest za trudne, to można zająć się czymś innym. To moje motto 🙂
    • Dzisiaj najbardziej kusi mnie wiaderko z klockami. Potrafię wykorzystać je do różnych rzeczy…
    • Może służyć jako pojemnik na klocki, bębenek, kapelusz, albo schowek na mnie 🙂 Powiem Wam, że najbardziej spodobał się wszystkim mój pomysł z nakładaniem wiaderka na głowę. Muszę nieskromnie przyznać, że naprawdę był udany 🙂
    • Zabawa w „a kuku” też jest niezła. W zasadzie to najlepsza, moja ulubiona. Pani Asia chowa się za tekturką, a ja zawsze wiem, z której strony się zaraz pokaże i już na nią czekam – z lewej, z prawej, z lewej, z prawej, z lewej, z prawej… oj zmiana… z góry, z dołu, z góry, z dołu… No pięknie! Pani Asia, to potrafi się fajnie bawić. W nagrodę bije jej brawo 🙂
    • Dowiaduję się, że już czas abym zaczął kombinować z zabawkami, w których coś jest ukryte… np. grzechotka, w której dzwoneczek jest ukryty za szczebelkami, tak abym próbował go stamtąd wyciągnąć… Mamo! Czas na zakupy! 🙂
    • Pani Asia jest zadowolona z tego, że interesują mnie zabawy społeczne – „a kuku”, bicie brawa i takie tam… potrafię się na nich długo skupić i dają mi wiele radości. Z drugiej strony jestem ciekawy świata i wszystko wokół bardzo mnie interesuje… czasem nawet za bardzo i nie reaguje jak mnie ktoś woła. Mama ma ćwiczyć ze mną przywoływanie mnie, kiedy się bardzo na coś zapatrzę.

No i chyba tyle. Po zajęciach idziemy na spacer do parku. Jest tak pięknie, ciepło i słonecznie, że nic nas nie powstrzyma 🙂

Wczoraj po Antosia byliśmy bardzo późno, to dzisiaj jesteśmy dużo wcześniej. W przedszkolu gubię rękawiczkę i Tosia (koleżanka Antosia) organizuje z Antkiem akcję poszukiwawczą. Przeszukują cały ubłocony plac zabaw, a nawet wysyłają posiłki na plażę! To się nazywa organizacja! Niestety rękawiczki nie znaleźli, sama się znalazła… pod moją pupą 🙂 Tak, czy inaczej dziękuję za wsparcie!

Aj i w ogóle to straszna ze mnie gapa! I z Mamy też. W poniedziałek miałem mieć zajęcia w OWI z p. Honoratą, ale zupełnie nam przepadły. Jakoś nie zauważyliśmy ich w kalendarzu. Szkoda wielka. Mam nadzieję, że wkrótce uda nam się spotkać!

Wczoraj Antek chciał się ze mną kąpać! Naprawdę! Niestety ja byłem już wykąpany, a Rodzice nie chcieli się zgodzić na powtórkę, ale co się odwlecze, to nie uciecze… 🙂


Wpis “OWI tu, OWI tam…” został skomentowany 2 razy

  1. Antek ma przedszkole przy plaży? Ale Wy macie fajnie na tym( jak mawiamy w Wielkopolsce) Wybrzeżu! A Ty Stachu pewnie tej wiosny już nieźle poszalejesz w piachu!

    • Przedszkole jest w centrum, więc do plaży dość daleko, ale za to ja mam blisko kiedy jestem na zajęciach w OWI w Gdańsku lub w Gdyni – jedno i drugie leży w odległości spacerowej od morza 🙂
      Piasek pewnie będę zjadał, ale co mi tam! Niektórzy za piaskowanie płacą mnóstwo pieniędzy, ja zrobię sobie za darmo 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *