O wczorajszych Skarszewach, dzisiejszym dreptaniu po bieżni i wizycie u dr Wierzby

Znów nadrabiam, bo nie wyrabiam. Głównie z czasem, a w zasadzie z jego brakiem. Za każdy mój sukces płacę minutami, które poświęcam na ciężką pracę i dojazdy. Nie mam pojęcia jakbym funkcjonował i gdzie bym teraz był, gdybym przestał jeździć, ćwiczyć, kontrolować, ale wolę nie ryzykować i nie sprawdzać. Radzę sobie całkiem nieźle i niech tak zostanie. Przyczyna nie jest tak ważna jak skutek. Może taki udany jestem po Rodzicach? Może to nagroda za czas poświęcony na rehabilitację i inne ćwiczenia? A może mam po prostu szczęście?

W poniedziałek…

…jak to w poniedziałek – jadę do Skarszew. Droga do SkarszewA tu czekają na mnie moje cotygodniowe zajęcia – rehabilitacja, Sala Doświadczania Świata i logopeda.

Wtorek…

…mam nieco luźniejszy. Zaczynam o 9:00 ćwiczeniami w OWI. Zaczynam, ale tylko teoretycznie, bo… uwaga, uwaga… śpię dziś do 8:15! Myślicie, że to już pora, abym się zgłosił do programu „Nie do wiary”? 😉 Takie cuda normalnie się u mnie nie zdarzają. Mam wbudowany wewnętrzny budzik – nastawiony na 6:00, a tu taka niespodzianka. Tak, czy inaczej zasypiam i przyjeżdżam na zajęcia nieco później.

Mimo krótszych zajęć, nic a nic nie tracę. Pani Danusia wymyśla dla mnie fantastyczne ćwiczenia, żebym nauczył się chodzić. Na zakończenie idziemy na salę do zajęć grupowych, gdzie jest tor do nauki chodzenia. Zobaczcie, jak mi idzie 🙂

Po ciężkiej pracy, czas na… dalszą pracę. Razem z Mamą i Ciocią z Fundacji „Ja Też” idziemy do Kiwi na poszukiwanie wolontariuszy na weekendowe spotkanie na Hipodromie. Nas co prawda tam nie będzie, bo mamy wyjazd z przedszkolakami z Antka grupy, ale chcemy pomóc tyle, ile możemy.

Kolejny punkt programu to wizyta u dr Wierzby. Pani doktor mówi, że dobrze wypadam i daje mi listę zaleceń:

  • dalsza opieka w OWI,
  • konieczna terapia logopedyczna,
  • nowe pyszności w moim menu – Kidabion (1 łyżeczka dziennie), Omegamed juniod (co drugi dzień pół kapsułki),
  • dalsze przyjmowanie witaminy D3 (mam nadal spore ciemiączko, ale nie ma się czym martwić),
  • hormony tarczycy są w normie (3.433), nie ma potrzeby zwiększania mojej dawki euthyroxu (w tej chwili przyjmuję 6,25 mkg),
  • kontrola uszu po każdej infekcji dróg oddechowych,
  • zamienić kaszkę, którą dostaję na kolację na samo mleko, bo trochę grubcio jestem, a kasza smukłej sylwetce podobno nie służy,
  • kolejna wizyta w listopadzie.

W przychodni mijam się z Mateuszkiem, który (zupełnie przez przypadek) też ma tu dzisiaj wizytę. Umawiamy się na spotkanie, muszę tylko odebrać Antosia z przedszkola i zaraz przyjadę.

No i już jestem…

Antek bawi się z Kasią, ja z Mateuszkiem i tak sobie długo siedzimy, że Mama zaczyna mieć nadzieję, że zaśniemy w drodze. Zjadam więc kolację, myję ząbki zmieniam pieluchę i o 21 z minutami wyruszamy… i guzik. Dojeżdżamy do domu – nie śpi Antek, nie śpię i ja 🙂


Wpis “O wczorajszych Skarszewach, dzisiejszym dreptaniu po bieżni i wizycie u dr Wierzby” został skomentowany 4 razy

  1. pol kapsulki co drugi dzien, hm… zalezy ile ta kapsulka ma mg. Bo Omegi podaje sie zgodnie z waga dziecka. Moj syn dostaje 300 mg bo ma 9 kg, a to sa dwie kapsulki dziennie, wieczorkiem z kaszka. Generalnie dzieci z ZD maja deficyt DHA i EPA. Podanie odpowiedniej dawki daje wieksza odpornosc i zwieksza elastycznosc scian komorkowych w mozgu, dzieki temu teoretycznie impulsy nerwowe powinny przechodzic latwiej. Michas przyjmuje Omegi od 4 miesiaca zycia, czyli ponad rok i moge szczerze powiedziec, ze choruje mniej.

    • Dziękujemy za informację. Dla Mamy i Taty wszystkie suplementy to czarna magia. Tym bardziej dla mnie. Może coś mi się rozjaśni jak zacznę je w końcu przyjmować 🙂

Skomentuj martao Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *