O zajęciach w Skarszewach, niekupionych kapciach i deserku

Tata do pracy, Antek do przedszkola (już zdrowy!), a my… do Skarszew. My to znaczy Mama i ja.Droga do Skarszew...Dojechaliśmy na czas, a nawet na „przed czas”, więc mogę pogadać trochę z Mateuszkiem, którego ostatnio bardzo rzadko widuję. Wakacje się skoczyły, zaczęły regularne zajęcia, na nic nie mamy czasu. Dobrze, że chociaż muzykę mamy razem.Zajęcia z muzykoterapiiA u pani logopedy bujam dziś zwierzaczki w chuście. Prawda, że wyglądam jak duży zuch?Buju, bujuNa zajęciach z psychologiem maluję piękne, zielone kleksy. Potem znów opiekuję się lalą. Karmienie wychodzi mi coraz lepiej. Mógłbym zostać profesjonalną niańką. Przepraszam, niańkiem.Karmienie laliCoraz lepiej wychodzi mi też układanie krążków na pachołku. Kółeczko, za kółeczkiem, coraz wyżej i wyżej. Czasem nie trafię, ale jestem cierpliwy. Jeszcze kilka tygodni temu Mama martwiła się, że szybko się zniechęcam, a teraz… mogę próbować nawet z 10 razy. Zwłaszcza jeśli chodzi o rzeczy manipulacyjne, takie jak budowanie wieży z klocków, dopasowywanie kształtów, czy nakładanie krążków.

Ostatnie zajęcia mam z logopedą. Jeśli nie uda mi się ich przestawić, to chyba będę musiał z nich zrezygnować. Nie śpię w drodze, więc o tej porze i po tylu zajęciach nie mam już ani siły, ani ochoty na współpracę. Złoszczę się i uciekam.

Wsiadamy do auta i od razu zasypiam. Jak zawsze, kiedy wracam ze Skarszew. I jak zawsze budzę się pod domem. Jednak Tacie udało się mnie ugłaskać i idę spać dalej. Jeszcze godzinkę sobie pośpię.

PS Do czwartkowego planu muszę dopisać piknik ogórkowy w Antka przedszkolu. Mój Antek zrobił ogórki kiszone, teraz będziemy je zjadać.

PS2 Jutro mam dwudziestą miesięcznicę. Powiem Wam co u mnie nowego, co potrafię, co lubię, czego nie lubię, co wciąż mi sprawia trudność i nad czym teraz pracuję. Możecie też zerknąć na moje osiągnięcia z ubiegłego miesiąca. Ale ten czas leci!

PS3 Miałem kupić dziś nowe buty, bo moje kapciuchy są jakieś takie małe, że coraz ciężej wsadzić w nie stópkę. Jednak mam problem. Mam wysokie podbicie, więc ciężko dopasować mi butki. Nie chcę wydać majątku, bo przecież i tak ledwo co chodzę. Jednak jak już kupować, to takie, które spełniają wymagania rehabilitantów – mają giętką podeszwę i zabezpieczoną piętę. No i ładne muszą być. Dla dziewczyn jest pełno ładnych kapci Befado (takie właśnie mam teraz, ale robią się już za małe), z dobrą podeszwą, zabezpieczoną piętką i ładne. Dla chłopaków same brzydalki. No i niczego nie udało mi się wybrać. Za to Antek dostał nowe buty biegowe, bo te które zaginęły, wcale się nie odnalazły. Tzn. znalazł się tylko jeden.

PS4 A dla tych, co nie zaglądają na mojego facebooka dodam, że… wiem dobrze, gdzie jest szafka z moim jedzeniem i często w niej grzebię, ale dziś nastąpił mały postęp. Po obiedzie otworzyłem szafkę, wyjąłem jogurcik, podałem Tacie i powiedziałem „da” (czyt. daj). Kto mówi, ten ma. Dostałem, co chciałem! 🙂


Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *