Mój tor przeszkód w OWI, moja chęć do jedzenia i niechęć do gryzienia

Wy czekacie, a ja jestem taaaki zmęczony, że nie wiem, czy dam radę napisać i pokazać wszystko, co bym chciał. Ale spróbuję.

Środę mam wyjątkową, bo wyjątkowo mało się dzieje. Jedyne moje zajęcia to rehabilitacja w OWI. I do tego bardzo wcześnie. Zaczynam o 8:50, kończę o 9:35, cały dzień przede mną.

Znalazłem sobie wygodną miejscówkę ;)

Znalazłem sobie wygodną miejscówkę 😉

Idziemy na dużą salę, gdzie już czeka na mnie tor pełen przeszkód. Taki sam jak ten na zajęciach grupowych. Zobaczcie jak zasuwam:

Ano i obiecałem p. Patrycji, że pokażę jak jem, tzn. jak karmi mnie Mama. Wiem, wiem… nie powinna wycierać mi usteczek łyżeczką 😉 To bardzo długi film i bardzo nudny, nie musicie go oglądać 🙂 Nagrany został dlatego, że jako buntownik, który nie przeżuwa, zostałem włączony do specjalnego programu, który ma mnie tego nauczyć. Pomogą mi w tym moje logopedki ze Skarszew (bezpośrednio) i neurologopeda kliniczny dr Aleksandra Łada z Warszawy (pośrednio). Ten film jest pierwszym krokiem do osiągnięcia mojego celu. Panie logopedki zobaczą w jaki sposób karmi mnie Mama i (mam nadzieję) dadzą nam jakieś wskazówki 🙂

Obiadek, choć dość gęsty, zjadłem bez problemu. Jednak flips, to dla mnie tylko zabawka. Nie zamierzam go nawet spróbować.

A już jutro, w czwartek rano, będę miał swoje pierwsze (po Pierwszej Pomorskiej Konferencji na Rzecz Osób z Zespołem Downa) zajęcia prowadzone Metodą Krakowską. Hip hip hurrra!


Wpis “Mój tor przeszkód w OWI, moja chęć do jedzenia i niechęć do gryzienia” został skomentowany 2 razy

  1. Dzień dobry, jestem logopedą klinicznym, a przy okazji wielką fanką Staszka-Fistaszka. 🙂 Zastanawia mnie czy Staś kiedykolwiek poczuł smak chrupka i uznał, że mu nie smakuje czy jest uprzedzony, gdyż nie podoba mu się z wyglądu (duży, suchy, dość twardy)? Być może warto byłoby spróbować usiąść ze Stasiem przed lustrem, wziąć go na kolana (tyłem do siebie, przodem do lustra), postawić przed wami stolik, kubek z sokiem (znanym Stasiowi, np. bobofrutem), do rączki dać chrupka i pokierować rączką Stasia by zamoczył odrobinę chrupka w soku, a potem skierować jego rączkę z chrupkiem do buzi. Niech by go na początku tylko oblizywał, rozpuszczał w buzi, oswajał się z nim, trzeba dać mu czas, byleby się przekonał, że chrupek nie jest taki zły. Następnym razem można spróbować zamoczyć go w miseczce z kaszką czy deserkiem, tak by Staś sam mógł zawsze zamoczyć chrupka i poprowadzić go do buzi (koordynacja oko – ręka – usta). Jeśli sam tego nie robi, delikatnie pokierować swoją ręką rączkę Stasia do miseczki z kaszką, a następnie do buzi by dać mu jasną, konkretną informację („tak się to robi”). Z czasem do maczania można postawić kubeczek z chłodną (letnią) przegotowaną wodą. Jeśli Staś głównie spożywa mokre obiadki, deserki i kaszki, można spróbować od tej, już poniekąd znanej mu strony, żeby go trochę do tego chrupka przekonać. Poza tym, tak sobie myślę, z punktu widzenia Stasia, skoro do tej pory w każdym posiłku czynnie uczestniczyła mama (pierś/butelka, łyżeczka), a tu nagle dostaje „takie coś” z czym musi sobie sam poradzić – jest uprzedzony, nastawiony sceptycznie i rezygnuje. Może zatem warto go w tej początkowej fazie wspomóc i pokierować jego rączką (trzymając na kolanach, tak jak pisałam wcześniej, co da mu poczucie jakby trochę jadł sam, a trochę ze wsparciem mamy). Z czasem gdy Staś nauczyłby się moczenia i odrywania kęsów, mogłaby Pani nalewać coraz mniej wody do kubeczka lub dawać pusty kubek, a sama odrobinę wcześniej skrapiać chrupka wodą by był ciut miększy i tak aż do zupełnie suchego. Być może nie ma co wrzucać Stasia „na głęboką wodę”, skoro dotąd ewidentnie i wyraźnie na chrupka protestował, tylko powoli, metodą małych kroczków go z tym chrupkiem oswoić, w bezpiecznych warunkach domowych, z ukochaną, wspierającą u boku mamą. 🙂 Powodzenia! 🙂

    • Wow! Dziękuję za tak ogromniastą podpowiedź! Z chrupkami to jest tak, że próbowałem tych zwykłych kukurydzianych, bezsmakowych. Udało mi się kilka razy (dawno temu) dziabnąć takiego chrupka, ale zaraz wypluwałem, co odgryzłem. Podobał mi się dźwięk „chrup”, ale reszta już nie bardzo. Soczków nie piję (dbam o linię), tylko wodę. Ale mógłbym go zamoczyć w jogurciku. Myślę, że jestem skłonny do podjęcia takiej próby. Mogę zaryzykować 🙂
      Dziękuję :*

Skomentuj Joanna Laskiewicz-Orkiszewska Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *