O nadejściu strasznej zimy i o moich zajęciach w Skarszewach

Cześć. Cieszę się, że mnie znalazłeś. Cieszę się, że tu wracasz. Cieszę się, że ze mną jesteś. Dziękuję 🙂

Dzisiaj miałem jechać do Skarszew razem z moim kumplem Mateuszkiem. A właściwie to on miał jechać ze mną. Okazało się jednak, że dzisiaj muszą pojechać swoim starym planem, na późniejszą godzinę, a nowy plan – taki żebyśmy mogli jeździć razem, zacznie mu się od jutra. No trudno, ten jeden raz chyba dam radę 🙂 Wstaję rano i razem z Mamą odwożę Antosia do przedszkola, a potem przez miasto śmigamy do Skarszew. Na trasie spotykamy Jaśka i Ciocię Dorotkę, i choć w oddzielnych autach, dalej jedziemy już razem. Pogoda nie jest najlepsza. Popaduje śnieg, popaduje deszcz, czasem wyjrzy słońce. Bywało lepiej, ale gorzej też, więc nie narzekam. Na szczęście Tata zmienił w piątek opony, więc nic a nic się nie ślizgamy 🙂Droga do SkarszewPoniedziałkowy plan mi się nie zmienił, więc zaczynam od muzyki. Pan Mateusz rozbudza w nas świąteczne nastroje i od dziś ćwiczymy śpiewanie kolęd 🙂

Lubię muzykoterapię. Po pierwsze jest tu wielu moich Przyjaciół, z którymi mogę się spotkać (Aguta, Jasiek, Szymek, Mateuszek, Adaś i Maksio). Nie zawsze udaje nam się zgrać, żeby spotkać się razem po zajęciach, bo mamy dużo ćwiczeń, w różnych miejscach, dniach i godzinach i często się mijamy. Tu mamy spotkanie obowiązkowe, dzięki czemu widujemy się ze sobą systematycznie, co najmniej raz w tygodniu. Poza tym jest śpiew i instrumenty, a ja jestem bardzo muzykalny 🙂 Chętnie gram, chętnie śpiewam i sprawia mi to wielką radość. No i jest p. Mateusz, który jest moim idolem.

Zajęcia się kończą, a ja pędzę na górę (tzn. Ciocia Monia wnosi mnie, a Mama mój wózek), bo zaraz zaczynam zajęcia z p. Kasią. Ostatnio przepadło mi trochę spotkań – święto, awaria samochodu itd., więc nie chcę stracić ani minutki.

Dzisiaj dalszy ciąg kategoryzacji, a to oznacza, że już nie szukam „misia”, „piłki”, „lali”, tylko rzeczy do zabawy. Nie mam pokazać łyżki, tylko coś czym się je. Nie mam pokazać pędzla, tylko coś, czym się maluje.

Dostaję dziś mnóstwo pochwał. Za to, że nie oddaję, jak nie mam na to ochoty, za uciekanie, kiedy nie chcę pracować, za świetne rozumienie długich poleceń (na hasło „weź i przytul misia”, biorę go i przytulam), za to że coraz więcej mówię. Najbardziej p. Kasi podoba się „to”, kiedy na coś wskazuję i „co to?”, kiedy pytam, i „nie”, kiedy nie mam ochoty.

Na Salę Doświadczania Świata Mama nie zdążyła przyjść. Niech żałuje. Była super zabawa w piasku! Ale dzięki temu, że nie poszła tylko została na korytarzu, dostaję super bluzę od mojego kumpla i od mojej Cioci 🙂 Dziękuję! Wyglądam w niej przewspaniale, jutro pokażę!

Ostatnie zajęcia mam z p. Gosią. Czas rozruszać stare kości, albo i nie 😉Leniuchowanie na rehabilitacjiWracamy do domu. Zasypiam w drodze, a potem żeby Mamie było miło i żeby też mogła trochę odpocząć, śpię jeszcze z godzinkę w swoim łóżeczku.


Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *