O Metodzie Krakowskiej i samodzielnym jedzeniu banana

Jednego dnia niewiele się dzieje, więc nie mam o czym pisać, drugiego dnia dzieje się więcej, więc nie mam czasu żeby napisać, a trzeciego dnia mam wyrzuty sumienia, że Wy czekacie, a ja nie piszę i mnóstwo pracy.

W środę…

…rano robię siusiu (i nie tylko!) na nocnik, myję się, ubieram, wciągam euthyrox i zjadam śniadanko. Zaraz potem jadę do OWI. Od 9:00 do 9:30 miałem zajęcia z logopedą, potem 15 minut przerwy i o 9:45 zacząłem grupowe zajęcia. Strasznie dawno mnie na nich nie było. Ale tak jakoś wyszło – najpierw „Polanki”, potem Święta i rezultacie nie widziałem się z p. Danusią z pięć tygodni. Ale już jestem. Jestem i dzielnie pokonuję przeszkody.

Do domu wracam ok. 11:00, zjadam drugie śniadanie i piję dużo wody. Mama chce mnie przewinąć, a tu niespodzianka. Pielucha jest sucha. Szybko sadza mnie na nocniku i drugą dziś porcję zostawiam tam, gdzie trzeba, po czym wskakuję w moją suchą pieluchę.

W czwartek…

Zajęcia prowadzone Metodą Krakowską…przychodzi do mnie Magda poćwiczyć mówienie. Ćwiczymy Metodą Krakowską. Trochę odzwyczaiłem się od Magdy i kiedy pojawia się w drzwiach, mocno wtulam się w Mamę. Po chwili przypominam sobie, że Magda nie jest jednak groźna i zaczynam pracować. Wypadłem nieco z rytmu, ale małymi kroczkami, wracam na dobre tory.

Koło 12:00 idę spać. Dobra drzemka nie jest zła. I tak sobie śpię i śpię, i jest mi na tyle dobrze, że wcale nie mam ochoty się budzić. Jednak warto, bo czeka na mnie mała Milenka i Ciocia Ewcia.

A wieczorem… hehe, wracam do starego hobby. Pamiętacie jak budowałem wieżę ze słoików?

A teraz już jest piątek…

…i ostatnie w tym tygodniu zajęcia. Dziś wyjątkowo, zamiast Magda do mnie, ja jadę do Magdy.Ja i Magda Wolę, kiedy to Magda przychodzi, bo wtedy mam więcej czasu dla siebie, mogę pobawić się w domu, no i nie muszę znów gdzieś jechać. A przecież ja jeżdżę codziennie. Albo do Skarszew, albo do OWI w Gdańsku, albo do OWI w Gdyni, albo na hipoterapię. Zajęcia z Metody Krakowskiej to jedyne, które przyjeżdżają do mnie i jest mi to zdecydowanie na rękę. Tak, czy inaczej dzisiaj jestem u Magdy i pomijając to, że sam się musiałem tutaj pofatygować, jest całkiem nieźle. Pracuję lepiej niż wczoraj, a to najważniejsze. Zaczynam oswajać się z myślą, że Święta już się skończyły.

A największym hitem była dziś pacynka królik, która zachęcała mnie do pracy. Ale królik był tak miły i sympatyczny, że czasami wolałem go przytulać niż spełniać jego polecenia.

Ale żeby nie było, polecenia też spełniałem, to jutro w tym miejscu pojawi się filmik z dowodem 🙂

Wracam do domu i zamiast pójść spać, czekam na Mateuszka i Ciocią Magdę. Wpadną na chwilkę, a potem pojedziemy razem na hipoterapię. Żeby skrócić sobie czas oczekiwania zjadam drugie śniadanie. Najpierw owocowy słoik, a potem zaczynam wołać „babam” i pokazywać na banana. Tata podsuwa mi banana pod nos, ale ja go odpycham i mówię „nie”, nie chcę żeby mnie karmił. Przecież jestem już duży! Tata odkłada banana na stół, a ja sam po niego sięgam i zaczynam jeść. No prawie jeść. Odgryzam i większość wypluwam. Ale to, co zostaje w buzi elegancko przeżuwam i połykam. Szału nie ma, ale po ostatnim moim bananowym sukcesie miałem długą przerwę w gryzieniu. Podczas Świąt męczyła mnie gorączka i zupełnie odzwyczaiłem się od gryzienia. Więc jakby nie było, jest lepiej niż przez ostatnie dwa tygodnie. Podjadłem troszkę, a potem opatuliłem banana skórką, zapakowałem go tak, żeby nie zmarzł.polaczone1 (Custom) O! Już są! Ciocia Magda i Mateuszek!

Po 14:00 wyruszamy na konie i oczywiście, ponieważ jeszcze dzisiaj nie spałem, zasypiam na te 15 minut drogi. O dziwo budzę się w dobrym humorze i uśmiechnięty idę przywitać się z moim Józiem – wałachem rasy tinker. Jadę z Mamą, a obok drepcze (i robi mi zdjęcia) Bogna. Wymyśliłem świetną zabawę. Bogna podaje mi piłeczkę z prawej strony, ja ją odbieram, przekręcam się w lewo i wyrzucam. Zaraz potem krzyczę głośno „to!”, żeby Bogna wiedziała, że musi mi ją szybciutko podać. I tak w kółko.

Stajnia iHaha, do której jeżdżę na hipoterapię, zaangażowała się w akcję Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy i wystawiła na aukcję sesję zdjęciową, w której oprócz tego, który ją wygra, wezmą udział konie rasy tinker. Kto ma ochotę pomóc i sam skorzystać, niech się bierze do licytacji: http://rzeczyodserca.pl/zobacz/aukcja/458


Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *