O wczorajszych Skarszewach, dzisiejszych zajęciach w domu i w OWI

Dziś Skarszewy po raz drugi, tzn. że jest wtorek…

Miało być  słońce i piękna pogoda, a tymczasem jest zimno, mokro i mgliście. Taka aura nie sprzyja spacerom, a mieliśmy plan żeby znów odebrać Antosia wcześniej z przedszkola i razem skoczyć do zoo.Droga do SkarszewPierwsze zajęcia mam z Patrycją. Dzisiaj poznaję zwierzęta mieszkające w dżungli…Zwierzęta z dżunglii…porównuję prawdziwe przedmioty do tych, które są tylko narysowane…

…i bawię się w „a kuku”…

Na koniec uczę się jeszcze picia z kubeczka. Mam już ponad dwa lata, a nadal najczęściej piję z niekapka, ewentualnie z bidonu ze słomką. Dla Rodziców jest to wygodne, ale dla mnie lepiej by było ze zwykłego kubka, jak przystało na dorosłego, dzielnego chłopaka.

Czas na muzykę! Dzisiaj już nie mam oporów i od samego początku jestem blisko Mateusza i jego gitary. Udało mi się nawet zająć miejscówkę na jego kolanach i razem z nim zaśpiewać i zatańczyć „Param pam pam…”.

Ale jest nas dzisiaj malutko! Zamiast pełnej sali tylko nasza czwórka – Michalinka, Aguta, Mati i ja. Nie ma Majki, Lenki, Amelki, Maksia, Kajetana i Michasia. Smutno trochę, gdy jest nas tak mało.

Po muzyce idę do p. Magdy. Dzisiaj bawimy się zwierzątkami, poznajemy czynności, mówimy do mikrofonu i rysujemy. Najbardziej podoba mi się rysowanie. Bardzo to lubię. Do mówienia do mikrofonu też się w końcu przekonuję. Jak się mówi odpowiednio głośno to zapalają się światełka w takiej wielkiej głośniko-szafie.

Dzisiaj nie mam zajęć z p. Kasią, bo zachorowała na oko, tak jak ja. Mam nadzieję, że to nie ode mnie się zaraziła, ale chyba nie, bo ostatnio rzadko tu bywam. Zamiast p. Kasi jest p. Sylwia i Sala Doświadczania Świata.

Moją ulubioną zabawką jest tutaj piłka – pompon z gumek recepturek. Bawię się nią i wcale nie chcę oddać. P. Sylwia mówi „daj”, a ja „nie” i koniec. Za to kiedy daje mi polecenie żebym włożył pompon między folię, a świetlny walec, to wkładam od razu. Niezły mam ubaw z tego upychania, a jeszcze większy z wyciągania. I wiecie co wymyśliłem? Ha! Kiedy słabo wychodziło mi wyciąganie piłki górą, to tak długo podciągałem folię, która była na walcu i przesuwałem do góry,  że aż pompon wypadł dołem 🙂 Mama była już ze mnie dumna, kiedy wiedziałem, że muszę opuścić folię i sięgnąć za nią, bo spodziewała się, że będę próbował sięgać na wysokości mojego wzroku, czyli przepychać się przez folię na wylot, tak jakby jej tam wcale nie było, a piłka wisiała w powietrzu. Szalona! Przecież głupi nie jestem, no nie?Zabawa światłem i dotykiem - Sala Doświadczania Świata

Niechętnie wychodzę z SDŚ i idę na kolejne zajęcia. Podoba mi się tutaj.
Tym razem do p. Emilki. Poznaję dźwięki i odpowiadające im pojazdy.TraktorI tyle, możemy wracać do domu. Z naszego planu na spacer do zoo nici, bo pogoda cały czas brzydka. Ciocia odwozi nas do domu, a tu niespodzianka. Antoś jest chory i nie był w przedszkolu. Możemy się razem bawić! A jakby tego było mało, przyjeżdża Ciocia Gosia. Bawi się z nami i pomaga Mamie w wiosennych porządkach, np. ściąga świąteczne lampki z naszego okna, a ja się od razu nimi przystrajam.

Na dziś już koniec. Dobranoc. Aj, jednak jeszcze nie koniec. Chore dzieci mają taryfę ulgową i przed snem mogą sobie pograć. Ja chory nie jestem, ale podłączam się na przyczepkę do Antosia. Ciągnie mnie jak muchę do żarówki.

Środowy poranek zaczynam pracowicie…

…od zajęć prowadzonych Metodą Krakowską. O 8:30 przyjeżdża do mnie Magda i zaczynamy. Pracujemy na schematach

Magda wychodzi, a nawet jedzie razem z nami. Ja jadę na zajęcia do OWI, a Magda na zajęcia z Lenką.

Dziś mam rehabilitację grupową, czyli wielki tor z przeszkodami. Jak przystało na łobuza, chodzę własnymi ścieżkami. Najbardziej podoba mi się zjeżdżalnia. Wchodzę na nią na nóżkach lub na czworakach, a potem obracam się, siadam pupą i odpychając rączkami zjeżdżam na dół. I tak w kółko. Zabawa na całego!

Po pokonaniu toru przeszkód mam bardzo długą przerwę, po której mam zajęcia z p. Asią – psychologiem. Nie widzieliśmy się ze 100 lat, więc trochę niepewnie wchodzę na salę, ale już po chwili się rozkręcam i zatrzaskuję za sobą drzwi (to jedno z moich ulubionych zajęć – zamykać, co otwarte, otwierać, co zamknięte).
Wszyscy stawiają mi bardzo wysoką poprzeczkę, a ja mam dopiero 24 m-ce. A do tego zespół Downa, który utrudnia mi trochę ogarnięcie tego całego materiału, zrozumienie i zapamiętanie. Nie muszę potrafić wszystkiego już teraz, zwłaszcza że dość często zapominam to, co już umiałem. Dlatego p. Asia będzie „cofać się” ze mną do tego, co było wcześniej i sprawdzać, czy na pewno wszystko zrozumiałem i zapamiętałem. Czy nadal wiem gdzie jest oko, czy wiem co jest zabawką, a co ubraniem, czy potrafię odróżnić małe od dużego.

Dobranoc.

PS Zegar tyka, a czasu na rozliczenie PITa coraz mniej. Jeśli ktoś z Was zechce mi przekazać 1% swojego podatku, to będę bardzo wdzięczny. Jak wiecie, nadal mam problemy z gryzieniem i przeżuwaniem, a mam już ponad dwa lata. W związku z tym planuję intensywny trening turnusowy, co pochłonie całą górę pieniędzy. Dzięki 1% będę mógł tą górę usypać, albo chociaż pagórek.ulotka 1% Staszek-Fistaszek 2014PS 2 Zupełnie zapomniałem, że nie tylko praca się liczy. Tzn., pamiętam że nie tylko liczy się praca, ale zapomniałem o tym napisać. Po południu wybieramy się na spacer na pobliski plac zabaw i prawie całą drogę w tę i z powrotem idę na własnych nogach. A potem, mimo że jest całkiem zimno, z wielkim zaangażowaniem bawię się w piaskownicy.


Wpis “O wczorajszych Skarszewach, dzisiejszych zajęciach w domu i w OWI” został skomentowany 8 razy

  1. Jest 3 dzień a ja przeczytałam prawie 2 lata Twojego życia. Były momenty wzruszenia, były momenty kiedy śmiałam się na głos. Fistaszku, jesteś cudownym chłopcem i jeśli tylko kiedyś będziecie znowu w pobliżu Wrocławia, zapraszamy was do nas 🙂 Masz cudowną mamusię. Jestem pełna podziwu dla Ciebie i Niej. Gratulacje kochani 🙂

Skomentuj mama Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *