Nie marchew, nie sałata, najlepszy Wiktor Tata!

Zacznę od tego, że dzisiaj jest Dzień Taty, a mój Tata jest najlepszy na świecie, więc życzę mu żeby zawsze był uśmiechnięty i miał dla nas dużo czasu. Kocham Cię Tato! :*

Właśnie zaczął się ostatni tydzień pracy przed wakacjami. O 8:30 przyjeżdża po mnie Ciocia Magda i Mateuszek, i po raz ostatni w tym roku szkolnym jedziemy razem na zajęcia do Skarszew.Droga do Skarszew...Ale wiecie, nie ma co płakać. Tydzień się skończy, a ja będę w Skarszewach codziennie przez najbliższe dwa tygodnie, bo od 30. czerwca zaczynam moje przebogate Intensywne Bloki Terapeutyczne. W zasadzie, to muszę się tu chyba przeprowadzić, bo od poniedziałku do piątku, każdego dnia będę tu od 8:00 do 15:00. Nie żebym miał mieć siedem godzin zajęć, po prostu mam w środku gigantyczną przerwę na zwiedzanie Skarszew i okolic, na spanie, na rozwijanie pasji, na łowienie ryb, i takie tam. W każdym razie zaczynam wcześnie rano, a Skarszewy są strasznie daleko i jak nie będziemy tu spać, to codziennie trzeba będzie wstawać o 6:00. Mamy plan, aby spać w namiocie, ale wszystko zależy od Nastki i jej mamy. Jak one się zdecydują, to my też, bo tak całkiem samemu (tzn. z Mamą), to trochę strach.

No, ale póki co jesteśmy jeszcze w naszym normalnym grafiku, czyli zaczynamy od muzyki…

U p. Kasi dalej uczę się koloru czerwonego i jak na koniec zaczynamy sprawdzanie, to się okazuje, że coś w tej mojej głowie zostaje i naprawdę, naprawdę wiem już jak wygląda kolor czerwony.

U p. Sylwii wałkuję ciasto z masy solnej. Mam nadzieję, że następnym razem będziemy robić ciasteczka.

W przerwie zjadam drugie śniadanie, po którym idę do kibelka. I wiecie co? Od rana mam suchą pieluszkę! Wiem, że dla przeciętnego dwulatka, to żaden wyczyn, no ale ja przecież przeciętny nie jestem, no nie? 🙂 Teraz jestem gotowy do zajęć w Wiejskim Zakątku. Strasznie pada, ale co, tam! Idę do królików…, no i do bananów. Znalazłem trzy, zjem przynajmniej jednego (banana, nie królika).

A tak dzisiaj pracowałem… film jest okropnie długi. Mówię Wam, okropnie, okropnie! Zawsze mamy plan, aby zamknąć go w minucie, ale prawie nigdy nam nie wychodzi. Bo jak się ma 150 minut zajęć, to strasznie ciężko jest je skrócić do takich mikro rozmiarów. Kto ma czas…

Wracając do domu, jak zawsze padam jak mała muszka…Wracamy do domu…i jak zawsze, budzę się gdy tylko dojeżdżamy do domu. Przecież nie pozwolę się Mamie nudzić 😀


Wpis “Nie marchew, nie sałata, najlepszy Wiktor Tata!” został skomentowany 2 razy

    • Są dwa pasy, które zaczynają się na górze. Trzeba je skrzyżować na wysokości klatki piersiowej, a potem zahaczyć o „uszy” znajdujące się u podstawy fotela. Po przepleceniu przez „uszy” pasy oplatają nóżki i łączą się między nimi. Zapina się je w głębi fotela (ochrona klejnotów).

Skomentuj jas Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *