Z trudem i powoli, ale przypominam sobie, że jednak potrafię

Wtorek

Dzisiaj to mam naprawdę dużo na głowie. Najpierw OWI, potem zajęcia prowadzone Metodą Krakowską, potem znów OWI, a po południu jeszcze warsztaty. Ledwo, ale ogarniam.

Na zajęcia z krakowskiej jadę do Gdyni, do Nowej Magdy. W zeszłym tygodniu miałem spory kłopot, bo zupełnie odzwyczaiłem się od zajęć, a poza tym Nowa Magda była jeszcze bardziej nowa niż dzisiaj. I miejsce też było bardziej nowe. Zajęcia prowadzone Metodą KrakowskąDzisiaj idzie mi znacznie lepiej, choć to nie jest jeszcze to, co było przed wakacjami. Samogłoski trochę mi się mylą, ale przynajmniej podejmuję próbę przeczytania. Pewnie byłoby mi łatwiej, gdyby zajęcia nie odbywały się w porze mojej drzemki, ale na to nic nie mogę poradzić. Innych terminów aktualnie brak.Zajęcia prowadzone Metodą Symultaniczno-SekwencyjnąJeśli chcecie podpatrzeć mnie przy pracy (to mniej niż 1/3 zajęć, ale zawsze coś), to śmiało!

Po południu mam wreszcie czas na zabawę! Razem z Mamą jadę na warsztaty w ramach projektu „Twórcza grupa wsparcia”. Dzisiaj są zajęcia plastyczne i z mąki, wody i odrobiny oleju robimy ciastolinę. Jaka masa ma już dobrą konsystencję można dodać barwnik. Ja wybrałem curry i słodką paprykę, więc moje „ciasteczka” mają zapach pieczonego kurczaka. Mati siedzi obok i lepi ciasteczka cynamonowe. On zazdrości mi, ja zazdroszczę jemu, więc dosypuję mu trochę papryki, oddaję swój placek i zabieram trochę jego gładkiej ciastolinki dla siebie.

Kto miałby ochotę przyłączyć się do naszej zabawy, to zapraszamy! Są jeszcze miejsca! Szczegóły znajdziecie w zakładce Wydarzenia.

A dzisiaj…

…rano jestem w Skarszewach. Mam tylko trzy zajęcia i na wszystkich radzę sobie sam, bez Mamy. Podobnie jest na zajęciach prowadzonych Metodą Krakowską. Ja zostaję, Mama wychodzi.

Tylko hipoterapia ma zupełnie na odwrót. Mama pomyliła godziny i zamiast na 17:00 przyjechała z nami na 17:30. O tej porze terapeutów wolnych brak, ale na szczęście jazda mi nie przepada. Antoś uczy się jeździć pod okiem pani terapeutki, a ja razem z Mamą siedzę na Brendzie, którą prowadzi Tata.

PS1 Cały długi dzień śmigam dzisiaj na jednej, suchej pieluszce. Dacie wiarę?

PS2 Mój kumpel Maksio zagubił gdzieś swoją teczkę z kartami pracy, które od kilkunastu miesięcy opracowuje na zajęciach z logopedą. Kto kiedyś miał ważną i potrzebną teczkę, wie że jest ważna i potrzebna. Zaginęła najprawdopodobniej 10. września na parkingu przy Redłowskiej 50 w Gdyni. Jest to żółty segregator z pieskiem, wypchany po brzegi, format A4.
Jeśli ktoś znajdzie, to niech koniecznie da nam znać! My przekażemy informację Maksiowi, a Maksio się ucieszy i gdzieś ją tam od Was odbierze. Z góry dziękujemy za pomoc!


Wpis “Z trudem i powoli, ale przypominam sobie, że jednak potrafię” został skomentowany 9 razy

  1. Staszku super radzisz sobie na koniku, my też zaczynamy hipoterapię ale niestety nikt nam nie chce dać zaświadczenia, lekarze mówią, że nie da się zrobić zdjęcia RTG 1,5 rocznemu dziecku a bez niego nie stwierdzą czy nie mam niestabilności szczytowo-obrotowej, może Ty nam poradzisz co zrobić w takiej sytuacji bo my już nie mamy pomysłów
    pozdrawiamy
    Gabryś z mamą

    • Hej, hej! Mnie zbadała pani doktor od rehabilitacji i powiedziała, że mogę jeździć. Zdjęcia mi nie robiono z podobnych powodów – maluchom się nie da, bo się wiercą, a tu trzeba leżeć spokojnie. Co prawda ostatnio trochę nas nastraszono i teraz staramy się aby zdjęcie jednak trzasnąć.

      Pozdrawiam serdecznie,
      Staszek

  2. Mamo Gabrysia 🙂 my też robiliśmy zdjęcie synowi na hipoterapię jak miał 1,5 roku. Dostaliśmy skierowanie od pediatry i poszliśmy na zdjęcie. Trwało to kilka minut.
    Może 3ba zmienić wyjatkowo lekarza 🙂
    Pozdrawiamy serdecznie i 3mamy kciuki 🙂

  3. Kajko dzięki za informację, a gdzie robili wam to zdjęcie bo nasz radiolog bardzo chętnie dowiedziałby się jak to się robi. I tak jak pisze mama Stasia nie mieli problemów z interpretacją zdjęcia?
    Ja nie chcę odpuścić zdjęcia bo boję się tej niestabilności pozdrawiam
    mama Gabrysia

    • My jesteśmy ze śląska i badanie robiliśmy w szpitalu. Młody troszkę się wiercić ale razem z mężem daliśmy radę tzn. Tata robił śmieszne minki mama przytrzymala głowę i drugie zdjęcie wyszło idealne 🙂

      • Kajo przepraszam, ze tak drążę ale bardzo mi zależy, w jakim szpitalu to wam robili? Nasz radiolog w szpitalu chyba nie wie jak się do tego zabrać mówi, ze trzeba bardzo przyginać głowę małemu i nie chce mu zrobić krzywdy i chciałby się skonsultować z lekarzami, którzy już to robili.

        • W szpitalu byliśmy na zdjęciu, które robiła nam Pani od zdjeć 🙂 / nie wiem czy była to konkretnie radiolog ale zdjęcia robiła wszystkim i dorosłym i dzieciakom/ syna posądzono na krzesełku miedzy „dwoma maszynami” zabezpieczono specjalna pelerynka i jedyne co musiałam go przytrzymac aby sie nie ruszał. Naprawdę trwało to może z 3 min i choć nasz młody do grzecznych nie należy wytrzymał bez problemu. A i sprawdziłam w dzień badania miał 19 msc pozdrawiam 🙂

Skomentuj Kajka Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *