Bardzo długie Święta, czyli dużo czasu na odpoczynek i spędzanie czasu z Rodziną i z Przyjaciółmi

Ufff, znów mam duże zaległości, ale kto by nie miał, gdy wokół tyle się dzieje… święta, Rodzina, Przyjaciele, śnieg, prezenty, zwiedzanie szopek i dużo wolnego czasu. Cudownie!

24. grudnia, czyli Wigilia u Babci Asi i Dziadka Michała

Wstaję rano, a tu wielka niespodzianka! Ogromna… prawie od podłogi do sufitu. Wchodzę do pokoju Rodziców i pierwsze co mówię, to „wow”, a potem już nie panuję nad tym, co wyskakuje mi z ust. Na przemian wołam „la-pa” wskazując na migoczące żarówki i „kuj kuj” kiedy dotykam gałązek. Rety, jaka piękna ta choinka!choinka, wigilia 2014rPiękna, ale prawie naga, bo ubrana tylko w lampki. Razem z Mamą, Tatą i Antosiem bierzemy się do roboty. Czas ją pięknie przystroić.

Choinka ubrana, my ubrani, możemy wychodzić, a tymczasem już teraz życzymy Wam wszystkiego, co najlepsze na ten wspaniały świąteczny czas. Niech się Wam spełnią wszystkie dobre marzenia, a każdy kolejny dzień, niech będzie lepszy od poprzedniego. Wielu powodów do radości, dużo zdrowia i słonka na niebie. I śniegu!Wigilia 2014Nasza Wigilia zawsze jest ogromna! W tym roku nie jest inaczej. Jest nas w sumie 18 osób – Prababcia, Pradziadek, Babcie, Dziadek, Ciocie, Wujkowie, Rodzice, Antoś i ja. Na stole pysznią się wigilijne potrawy. Podobno trzeba zjeść ich 12 żeby przyszedł Mikołaj, ale może w tym tłumie nie zauważy, że ja zamiast karpia i pierogów, zjadam swoje słoiki i banany. Wszyscy zjedli, a Mikołaja jak nie było, tak nie ma. Czyżby jednak zauważył, że nie zjadłem śledzia i kutii? No nic, pójdziemy go poszukać, może gdzieś zabłądził, albo utknął w kominie. Szukamy, szukamy, ale nigdzie go nie widać.

Wracamy i okazuje się, że Mikołaj już był! Hurrra! Do tej pory, tj. rok i dwa lata temu prezenty pod choinką nie zrobiły na mnie żadnego wrażenia, ale tym razem szaleję z radości, piszczę, tupię, depczę, zaglądam do paczek. Rety, rety, ale się cieszę. Ale zanim będą prezenty, trzeba jeszcze zaśpiewać kolędy.

Z tym refrenem to takie moje małe, zupełnie nieoczekiwane osiągnięcie. Podpatrywałem Antosia, jak śpiewał w domu i pokazywał, i tak podpatrzyłem, że aż się nauczyłem, o czym nikt zupełnie nie wiedział dopóki nie dałem popisu na dzisiejszej Wigilii.

Takie rozpakowywanie prezentów jest bardzo męczące ;)

Takie rozpakowywanie prezentów jest bardzo męczące 😉

No i po Wigilii. Gotowy do spania, najedzony i w piżamie wracam do domu.

25. grudnia – Dzisiaj Boże Narodzenie, najważniejsze urodziny w roku!

Jedziemy do kościoła św. Jana w Gdańsku na Mszę św. Stąd też chcemy rozpocząć nasze „tour de szopka”, czyli wycieczkę podczas której będziemy oglądać szopki. W kościele spotykam moją fankę, która rozpoznaje mnie po wózku i po Rodzicach. Witamy się ze sobą i jest mi bardzo miło. Pozdrawiam serdecznie! :*

W kościele św. Jana szopki nie ma. Idziemy dalej.

  • do kościoła św. Katarzynyśw. Katarzyna
  • do kościoła św. Brygidyśw. Brygida
  • do kościoła św. Mikołajaśw. Mikołaj
  • i do kościoła MariackiegoMariacki

Pogoda jest okropna, więc na dzisiaj kończymy zwiedzanie. Jest zimno i mokro, pada deszcz i wieje wiatr, ale to wszystko do czasu… bo kiedy wsiadamy do samochodu deszcz przestaje padać, a na jego miejscu pojawiają się wielkie, puchate, przepiękne płatki śniegu. Jest zima! Jutro idziemy na sanki! A tymczasem jedziemy na obiad do Babci Asi i Dziadka Michała.

26. grudnia

Dzisiaj też rodzinnie spędzamy czas. Najpierw jedziemy do Otomina, ale tylko na chwilkę. Musimy odebrać Antosia, bo wczoraj został na noc. Zaraz potem ruszamy na obiad do Babci Bożenki.

Mama przez ostatnie miesiące ciągle jeździła do Torunia. To dlatego, że w Toruniu jest wspaniała Fundacja „Dorotkowo”, która organizowała szkolenia dla Rodziców i terapeutów. Szkolenia były świetne (np. Metoda Ruchu Rozwijającego Weroniki Sherborne, Metoda Dobrego Startu, Snoezelen, Arteterapia), więc Mama korzystała ile się dało, bo nie wiadomo kiedy taka okazja się powtórzy. A skoro jeździła, skoro się uczyła i bawiła, to teraz wykorzystuje to w praktyce, a my razem z nią. Oto kilka zdjęć z naszej domowej Sherborne. W rolach głównych: Antoś, ja, podłoga i koc.

Ale to nie jedyne, co robimy. Tworzymy tunele i przeszkody, łapiemy się za nosy i za uszy, chodzimy na kuckach, skaczemy, wspinamy się na Mamę i próbujemy utrzymać kiedy Mama wstaje, bujamy w kocu. Najlepsze zabawy na świecie zaczynają się i kończą na podłodze.

27. grudnia

Dzisiaj zamiast spotkania z Rodziną, mamy spotkanie z Przyjaciółmi. Idziemy na spacer z Ciocią Dorotką, Wujkiem Maćkiem i moim Przyjacielem Jaśkiem, o którym Wam tyle pisałem.Jasiek, Antoś i jaJest okropnie zimno, więc spacer zaczynamy od szybkiego okrążenie wielkiej choinki (i odwiedzenia kolejnej szopki), która stoi na Długiej, a potem zawracamy do kawiarni żeby się zagrzać. Wygrzani i najedzeni już na nic nie narzekamy, i idziemy na długi spacer nad Motławę. Ciocia mówi, że Mikołaj się pomylił i zostawił u niej prezenty dla mnie i dla Antosia. Dziękuję Mikołaju! Nie jestem pewien, czy byłem aż tak grzeczny żeby dostać od Ciebie tyle wspaniałości, ale skoro Ty tak uważasz, to nie będę się z Tobą kłócił.

No i takie mam poczucie, że Święta powoli się kończą, bo dzisiaj mam pierwsze zajęcia. Niby nie dużo, ale jednak. Idę na rehabilitację do p. Łukasza. Nie żebym był taki nadgorliwy, nie żebym miał co zrzucać po tych świętach, ale… do końca roku muszę wykorzystać mój pakiet zajęć z Dorotkowa, więc biorę się do pracy.

28. grudnia – idziemy na pierwsze w tym roku sanki!

Śnieg, który spadł w Boże Narodzenie nie był zbyt okazały i nie zdążyliśmy z niego skorzystać. Ale na szczęście napadał nowy! Tak sobie padał i padał od wczoraj do dzisiaj i mimo, że nie ma go bardzo dużo, jest wystarczająco, żeby pójść na pierwsze w tym roku sanki! Hurrra!Zima 2014/2015Na sanki idę oczywiście z moim Antosiem i z Rodzicami. Ktoś musi nas ciągnąć, no nie?

A skoro już wstałem, to może jakiś mały sukces z okazji Świąt? No dobrze, to wejdę sam z siebie, bez trzymanki po schodach. Za pierwszym razem pokonałem sześć schodków na nogach, a siódmy i ósmy na czworakach. Drugie i trzecie podejście wyszło mi trochę słabiej, za to zostało uwiecznione!

W sumie to jest tak ciepło, że nie musimy wcale wracać do domu. Niby śnieg sypie, ale nikt nie marznie. Jednak muszę wrócić żeby się najeść i wyspać, bo po południu przyjedzie do nas Ciocia Madzia, Wujek Jacek, Damianek i bliźniaki – Franek i Szymek 🙂

PS A już jutro o tym, jak samodzielnie zjeżdżałem z górki, o wtorkowych zajęciach z Krakowskiej, odwiedzinach u Jaśka i planach na Sylwestra!


Wpis “Bardzo długie Święta, czyli dużo czasu na odpoczynek i spędzanie czasu z Rodziną i z Przyjaciółmi” został skomentowany 2 razy

  1. wow Staszek o mnie wspomnial na blogu 😉 milo bylo Was wszystkich zobaczyc na zywo…oby do nastepnego razu :*

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *