Raz wieś, raz las, a ja uczę się liczyć

O rety, rety! To już chyba ostatni poniedziałek przed wakacjami. Za tydzień jest całodzienna wycieczka do Parku Miniatur ze skarszewskimi przedszkolakami… (Pojadę, czy spękam? Pojadę, czy Mama spęka? Oto jest pytanie!) …, a potem wakacje!

Rano zasuwam na moją ulubioną muzykę! W czwartek mnie nie będzie, bo Mama idzie z Manią na USG, w przyszły poniedziałek też chyba nie, bo może jednak pojadę na tę wycieczkę…, a to oznacza, że to moja przedostatnia muzyka przed nowym semestrem. Dzisiaj i za tydzień w czwartek, i koniec. A dalej też nie wiadomo co będzie, bo przecież jak Mania się wykluje, Antoś pójdzie do pierwszej klasy, a ja do przedszkola, to jeżdżenie do Skarszew będzie jeszcze trudniejsze niż teraz. No, ale nic. Mam taką zasadę: NIE MARTWIĆ SIĘ NA ZAPAS! No i się nie martwię. Jakoś to będzie. A póki jeszcze jestem, to jestem szczęśliwy i korzystam ile się da!

Z p. Sylwią też mi zostało niewiele zajęć. Jeśli uda mi się nie zaspać w najbliższą i następną środę (co uwierzcie mi nie jest proste, bo zajęcia zaczynamy o 8:30), to jeszcze dwa. A potem długo, długo nic, bo na turnusie niestety się nie spotkamy.

Po gimnastyce dla rączek, którą urządza mi p. Sylwia, idę na ostatnie zajęcia do p. Miłki. Za tydzień już się chyba nie spotkamy, na turnusie też nie, a po wakacjach czeka mnie wielka niewiadoma.

Ostatnie zajęcia dzisiaj… i ostatnie w tym semestrze, i może ostatnie w tym roku… Eh, idę do p. Kasi na Dziecięcą Matematykę. Choć potrafię już prawie wszystko, to liczenie i podawanie wyników nadal nie wychodzi mi najlepiej. Przydałby mi się turnusowy maraton! Nie dość, że dużo bym się nauczył, to jeszcze ubawiłbym się po pachy… na matematyce?, z liczeniem?, z podawaniem wyników? No tak, z p. Kasią wszystko jest możliwe 🙂 Dzisiaj odwiedzamy wieś i las, i poznajemy mieszkające tam zwierzaki.Dziecięca Matematyka A potem świrujemy na maksa, przebieramy się, próbujemy różnych „smakołyków”, robimy okropny bałagan, wysiadujemy jaja, latamy, tańczymy… mówię Wam… kosmos!

Zresztą, co Wam będę mówił… zobaczcie sami:

Po tym dzikim szaleństwie idę do przedszkola i zamiast korzystać… padam jak kawka! A przecież szkoda przesypiać te ostatnie chwile, które mogę spędzić wśród moich ulubionych przedszkolaków, z moimi ulubionymi paniami! To moja przedostatnia wizyta w „Oleńce”. W czwartek mnie nie ma, w poniedziałek jest wycieczka i zostaje tylko jeden, jedyny ostatni czwartek, w przyszłym tygodniu. Same końce przede mną…

Odbieram Antosia z przedszkola i Tatę z pracy, i żeby nie myśleć o tych wszystkich strasznościach, które na mnie czekają… gram!Fistaszkowy koncert


Jeden komentarz do wpisu “Raz wieś, raz las, a ja uczę się liczyć

  1. Staszku! Ale sie uśmiałam przy filmiku z matematyki dzieciecej! Jestes niesamowity!! Pozdrawiam gorąco! Magda-Twoja Cicha Wielbicielka ;-).

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *