Szczurku wróć!

Bardzo lubię dostawać prezenty, choć prawda jest taka, że nie mam zbyt wielu potrzeb i cieszę się właściwie z wszystkiego. Serek waniliowy, pędzel, czy kubełek ciastoliny dają mi tyle samo radości co ukulele, śpiewający miś, czy rower. Nie mam dużych wymagań i nie miałem ich nigdy. Kiedyś na dnie pudła z zabawkami, znalazłem szarego Szczurka Taty. Znalazłem, zaadoptowałem i pokochałem. Szczurek zawsze i wszędzie chodził ze mną. Na spacer, na czytanie bajek do Zatoki Sztuki, na plażę, do lasu i do łóżka. Był ze mną kiedy jadłem obiadek i patrzał, czy przed spaniem dobrze myję ząbki. Do przedszkola też ze mną chodził i zawsze wracał. Ale ostatnio nie wrócił. I tak, w poniedziałek widziałem go po raz ostatni. Wszedł ze mną na salę, ale już nie wyszedł i nie wiadomo co się z nim stało, gdzie się podział i czy tęskni za mną równie mocno, jak ja za nim. Panie przeszukały całą salę Maleństw, a my dla pewności cały dom i cały samochód, ale Szczurka jak nie było, tak nie ma. Doszły mnie słuchy, że może ktoś wrzucił go do śmietnika, a ktoś inny przywalił papierem i Szczurek już nie wróci, bo ma nowy dom – na wysypisku w Szadółkach. To by było strasznie straszne! Jednak w między czasie okazało się, że takiego samego szczurka ma kolega ze starszej grupy… i tu pojawia się cień szansy i światełko w tunelu. Być może mój Szczurek się pomylił i poszedł do domu z Kubą. Nie wiadomo. Póki co, uznano, że szczur jest Kuby (co jest bardzo prawdopodobne), a on ponieważ jest dobrym kolegą, pożyczył mi go na dzień w przedszkolu (żebym nie był taki smutny). A skoro pożyczył, to potem musiałem go oddać i wrócić do domu z niczym. Jednak cały czas liczę na to, że Kuba ma teraz w domu, zupełnie niechcący dwa szczury – mojego i swojego, i że mój wkrótce do mnie wróci. W razie czego go rozpoznam, bo choć to rasa pospolita (z Ikea), to jednak Szczur wyjątkowy.

No, a jeśli chodzi o pozostałe sprawy, to…

W środę…

…jestem na zajęciach u Magdy. Nie pracuję najlepiej, ale za to Magda pracuje doskonale 🙂

A to filmik z tego ćwiczenia na wszystko, z pierwszego zdjęcia. Nie jestem najlepszym przykładem najlepszej pracy, bo coś się nie mogę dziś skupić, za to ćwiczenie jest fajne. Tym razem nie chwalę siebie, tylko Magdę 🙂

W czwartek…

…byłem w Skarszewach, ale niewiele mam do opowiedzenia, bo tak niechętny do pracy nie byłem jeszcze nigdy! A jeżdżę tam od siódmego miesiąca życia! Dzisiaj mam dzień na „nie”, albo na „po swojemu”.muzykoterapia

W piątek…

…rano jadę do ortodonty. Ostatnio jeżdżę tam dość często, bo pani doktor ma pomysł na moje zgrzytanie. Mam taki specjalny aparacik, który wkładam do buzi między zęby a usta. Zaciskam wargi na aparaciku, a rączką ciągnę za zawleczkę – tak się siłuję. A potem rozluźniam buźkę, robię „pyk” i zaczynam od początku.Ćwiczenia ortodontycznePani doktor jest zachwycona moją zaradnością i tym jak ładnie i wytrwale ćwiczę, że wszystko kumam, że potrafię ćwiczyć z Tatą i potrafię ćwiczyć sam. Jako dowód uznania dostaję kilka zabaweczek, kartki z zadaniami i dyplom zdrowego uśmiechu z wypisanym moim imieniem.dyplom Następna wizyta już 26. lutego.u ortodontyA w weekend to będzie się działo! Mnóstwo gości, dwa torty, no i prezenty. Moje czwarte urodziny zbliżają się wielkimi krokami, więc od jutra zaczynam świętowanie.

 


Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *