Jedno oko na Maroko i drugie też

Prawie dwa lata czekałem na wizytę u okulisty w ramach NFZ, także fakt, że w kolejce pod drzwiami czekam 1,5 godziny nie ma już chyba większego znaczenia. Przy rejestracji podają co prawda godzinę przyjęcia, jednak tak naprawdę jest to czas orientacyjny, taki sam dla wielu pacjentów. Jedyny plus oczekiwania jest taki, że w poczekalni są książki o Marcie, czyli bohaterce mojej ulubionej kreskówki, także mogę sobie „poczytać”.Dzisiaj zakraplania nie będzie. Nie ma takiej potrzeby, gdyż całkiem niedawno, w styczniu tego roku, miałem je podczas prywatnej wizyty.
Za to sprawdzają mi widzenie na odległość z zasłoniętym lewym i prawym okiem. Rozpoznaję prawie wszystko, jednak kiedy obrazki się zmniejszają nie jestem już pewien, czy ten koń nie jest psem, albo krową. A ostatni rządek w ogóle nie jest już dla mnie czytelny, mimo że cały czas patrzę przez swoje okulary.
Kolejne badanie przechodzę w trójwymiarowych okularach. Najpierw łapię skrzydełka muchy i to wychodzi mi całkiem nieźle. To dowód na to, że pojawia się już u mnie widzenie 3D. Kolejny test w tych okularach nie wychodzi już tak dobrze, ale myślę, że głównie dlatego, że nie rozumiem polecenia. Mam przed sobą dwa rzędy obrazków, a w każdym z nich po cztery zwierzątka. Mam wskazać to, które chce wyskoczyć (czyli jest trójwymiarowe) i dać mi buziaka. A prawda jest taka, że żadne z nich nie ma pozycji gotowej do skoku i ust ułożonych w dzióbek, także wybieram cokolwiek. Zresztą jestem pewien, że każde z tych zwierząt jest chętne aby mnie pocałować.
Podczas trzeciego badania kładę brodę na podstawce i zaglądam w takie specjalne dziurki, w których pojawiają się obrazki. Przed jednym okiem wsunięta jest klatka, przed drugim tygrys i moim zadaniem jest wskazanie, czy tygrys jest w klatce, czy przed klatką.

Po tych badaniach wychodzę na korytarz i znów muszę czekać. Tym razem na wizytę u pani doktor Wawak (to ta sama, u której byłem prywatnie). Tutaj dowiaduję się jak wypadłem podczas badań w pokoju pielęgniarek. Oprócz tego, że pojawiło się u mnie widzenie trójwymiarowe, potwierdza się też, że mam astygmatyzm, którego jednak nie będziemy korygować specjalnymi szkłami, bo podobno u dzieci nie jest to takie łatwe (na zleceniu mam wypisane: cylinder – 0,1). Pani doktor sprawdza ruchomość mojej gałki ocznej i nie mam z tym żadnych problemów. Jednak niepokoi ją trochę, że patrząc przed siebie, patrzę głównie prawym okiem. Gdyby były jakieś inne okulistyczne objawy, musiałbym przejść operację, która to naprawi, ale innych objawów nie ma. Zresztą tak jak pisałem już wcześniej, lewe ucho, trochę głucho, także być może to nastawianie lepszego ucha, a nie lepszego oka, jest przyczyną przekręcania głowy. Miałem to skontrolować w czerwcu, ale no cóż, zgubiliśmy kartkę z terminem wizyty, a mimo wielu prób, nie udało nam się dodzwonić do rejestracji, żeby sprawdzić, kiedy mam się tam stawić. Kartka oczywiście się odnalazła… dwa dni po wizycie. Teraz próbujemy się dodzwonić żeby znaleźć nowy termin.

Od pani doktor Wawak dowiaduję się również, że mam zerowe pole zezowe, czy jakoś tak, czyli zeza brak! Ani trochę, ani ociupinkę, żadne oko mi nie ucieka.

I teraz najważniejsze. Okulary mam nosić cały czas, cały dzień, od rana do wieczora. W domu i na dworze. A ja za okularami nie przepadam. Mam je na nosie, kiedy oglądam bajkę i kiedy czytam książeczki, kiedy koloruję i uczę się przy stoliku. Noszę je też w przedszkolu. Ale w wielu sytuacjach je ściągam i nie chcę założyć z powrotem. Nie jest mi w nich wygodnie. Po pierwsze dlatego, że mój nosek jest tak mały, jakby go wcale nie było (nie wiem jakim cudem był widoczny podczas badań prenatalnych), więc okulary nie mają się na czym zatrzymać. Po drugie moje uszy, jak na zespoka przystało są nieco niżej osadzone, także zaczepione na nich okulary są dość nisko. Nie zatrzymają się na garbie nosa, bo garba nie ma, tylko zjeżdżają ciągle na jego koniuszek i nie dość że przeszkadzają, to jeszcze utrudniają patrzenie przez szkła, a ułatwiają patrzenie ponad nimi. A poza tym nie wiem, czy pamiętacie, ale moje uszy, zupełnie jak u Dziadka, idealnie przylegają do głowy. A właściwie przylegałyby, gdyby nie były odpychane przez zauszniki. Nie podoba mi się to wcale, że odpychają mi uszy od głowy i przez to jestem mniej podobny do mojego Dziadka. Kolejny problem, chyba już ostatni, jest taki, że te moje Miraflexy są nieco zwariowane. Są tak bardzo elastyczne, że nie sposób je połamać, a z drugiej strony, tak elastycznie, że nie można założyć ich tak, by przylegały ładnie do głowy. Zawsze odstają. Ale jest nadzieja. Dostałem receptę na nowe szkła, które mam zamiar zamontować w starych oprawkach Miraflex, które dostałem po moich kolegach – Olku i Mateuszu (a oni mieli je po swoim kuzynostwie). Bo wiecie, co jest lepsze od nowiutkich, pachnących Miraflexów? Stare i używane! Są zrobione z innego plastiku i choć nadal są niezniszczalne (świadczy o tym choćby ilość ich właścicieli i data produkcji), to jednak są sztywniejsze i lepiej trzymają się głowy. Powiedzcie mi tylko, że dobrze mi będzie w błękicie, bo ciężko mi się rozstać z moimi pięknymi niebieskimi oprawkami, które sam wybierałem.

Kolejna wizyta kontrolna odbędzie się 30. czerwca. Mniej więcej o 8:15 😉 Nie zapomnijcie mi przypomnieć, żebym znów czegoś nie przegapił!

PS Od kilku dni chodzę do przedszkola i bardzo mnie to cieszy, bo bardzo lubię dzieci i panie, z którymi spędzam tam czas. Zwłaszcza teraz, kiedy więcej mnie nie ma, niż jestem (albo turnus, albo wyjazd) i naprawdę jestem stęskniony. Wakacje są fajne, bo jest ciepło, jasno i wszyscy mają więcej czasu, ale mają też swoje minusy. Nie tylko ja miewam wolne od przedszkola. Za każdym razem kiedy z niego  wracam, mówię zmartwiony: „Mamo, nie było Izy!”. Brakuje mi mojej najlepszej koleżanki.

No, ale za to kiedy wracam do domu, to przez wiele godzin świeci jeszcze słońce i przyjemnie, więc mogę spędzać dużo czasu na dworze. Od kilku dni, dzień w dzień wychodzimy na rowery. Od kilku dni i już na zawsze – obowiązkowo w kasku.


Jeden komentarz do wpisu “Jedno oko na Maroko i drugie też

Skomentuj mamaM Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *