Wielka Fabryka Świętego Mikołaja

Zaczął się ostatni tydzień przed świętami. Ostatni tydzień pracy przed długim, cudownym lenistwem. Po raz ostatni w tym roku pojadę na zajęcia do Skarszew i po raz ostatni w tym roku pojadę do OWI.

Jest poniedziałek…

…i jak zawsze jestem w Skarszewach. Tak jak śpiewaliśmy wiosną o wiośnie i jesienią o jesieni, tak teraz śpiewamy o zimie, choć wcale jej nie widać.


U p. Kasi cały czas ćwiczymy Dziecięcą Matematykę. Poznaję figury geometryczne – koło, kwadrat, trójkąt i prostokąt. Uczę się liczenia od 1 do 5 i dowiaduję się …Przeczytaj cały wpis

Kilka powodów do dumy

Ostatnio znowu nic nie pisałem, za to nadrobiłem zaległości w odpisywaniu na wiadomości na facebooku. Teraz muszę poodpisywać jeszcze na maile i wtedy będę na czysto i nie będę miał poczucia, że kogoś z Was zaniedbuję.

Przez ostatnie kilka dni dużo się działo, ale nie mam czasu żeby o wszystkim opowiadać. Powiem tylko tyle, że mieliśmy z Tatą i z Antosiem męski weekend, bo Mama szkoliła się w Toruniu. W sobotę wcześnie rano pojechałem z moim Antosiem na konkurs, w którym jego grupa zajęła drugie miejsce. Pękam z dumy!Mój AntośNo i to tyle z sobotnich zajęć. Mój basen przepadł i moja rehabilitacja też. Tata zapomniał, ale nie ma tego złego… dzięki temu mieliśmy trochę więcej czasu dla siebie, niż w ciągu mojego zabieganego tygodnia.

A w niedzielę też przepada to, co moje… od zaprzyjaźnionych Fanów dostałem bilety do Wielkiej Fabryki Świętego Mikołaja, ale Tata zostawia mnie z Babcią i zabiera tylko Antosia.Antoś i elf Na szczęście Mama wygrała drugi bilet w facebookowym konkursie, więc ja też pójdę. Hurrra! 😀

A teraz o tym, co w nowym tygodniu…

W poniedziałek robiłem to, co zwykle, więc już nie będę do tego wracał i przejdę od razu do wtorku.

We wtorek…

….obchodzę 34. miesiąc życia. Jeszcze dwa i będę już bardzo, ale to bardzo duży.
Ostatnio opowiadałem Wam, że zacząłem Dziecięcą Matematykę wg Gruszczyk-Kolczyńskiej. Pani Kasia pokazuje mi figury, ćwiczy pamięć i kojarzenie, uczy liczenia, a moja nauka nie idzie w las! Dzisiaj (tj. 2. grudnia) siedzę sobie przy stoliku i czekam na serek waniliowy. Mama coś się ociąga, więc w myślach mówię do niej „liczę do trzech i serek ma być” 😉 Ale na głos wypowiadam tylko tyle… „eden, wa…” i przekładam liczone paluszki. No to taki sukces na moją kolejną miesięcznicę.

A w środę…

…żeby odsapnąć po wczorajszym, intensywnym dniu, odwołuję moje zajęcia w Skarszewach. Dzień zaczynam od zajęć u Magdy, a tam kolejne sukcesy, małe i wielkie kroki milowe na zajęciach prowadzonych Metodą Krakowską. I jeszcze trochę nowości. Tadam!




Cztery sukcesy po krakowsku i początek Dziecięcej Matematyki

Dzisiaj trzeba wcześnie wstać. Tata przychodzi do mnie ok 6:45 i na śpiocha podaje mi euthyrox. Wciągam go szybciutko i śpię dalej. Tata się odwraca i słyszy „szuszu”, odwraca się jeszcze raz, a tu ja stoję sobie na podłodze i powoli, zupełnie nieprzytomny ruszam w jego kierunku! Po raz kolejny wyszedłem z łóżeczka przez górną barierkę i zrobiłem to tak szybko, że Tata nie zdążył się nawet obrócić. Bierze mnie na ręce, a ja kładę mu główkę na ramieniu i jak gdyby nigdy nic śpię sobie dalej.

Na muzykę zwykle się nie spóźniam, żeby nikt przypadkiem nie zajął mojej miejscówki w pierwszym rzędzie, zaraz przy gitarze. No ale dziś tak jakoś wychodzi, że jestem spóźniony. Wszystko przez Mamę, bo zabrała wszystkie klucze od domu, no i musiała zawrócić żeby oddać Tacie jeden komplet, bo inaczej nie miałby jak wyjść do pracy. Z tego kręcenia się w kółko dojeżdżam spóźniony, ale na całe szczęście nikt się nie połasił na moje miejsce. Siedzę więc p. Mateuszowi na kolanie, lub tuż obok i tańczę, i śpiewam, i gram, i podpatruję skąd wychodzą dźwięki. A w ogóle to dzisiaj wyglądamy prawie jak bliźniaki 😉Ja i p. MateuszŚpiewanie, granie i tańczenie dobiega końca i czas iść na zajęcia do p. Sylwii. Zaczynamy od masażu rączek …Przeczytaj cały wpis