Serce jak dzięcioł

Choć urodziłem się ze zdrowym sercem, podobno zdrowym…, to jak każde dziecko z zespołem miałem przykazane aby raz na jakiś czas je kontrolować, sprawdzać, czy nic się w tej kwestii nie zmieniło, upewniać, że wszystko jest w porządku. Czas mijał, rozwijałem się całkiem nieźle, nie pojawiały się żadne niepokojące objawy, które mogłyby wskazywać na to, że w moim sercu zaszły jakieś zmiany, więc kontrola u kardiologa nie była potrzebna. Jednak przy okazji tworzenia urodzinowego wpisu, doszliśmy z Mamą do wniosku, że może, po tylu latach, warto jednak sprawdzić, co tam stuka w mojej klatce.

Tym razem, aby nie czekać w bardzo długich kolejkach i nie trafić na przypadkowego lekarza, zapisałem się na wizytę prywatną do dr Chojnickiego, prawdziwego guru wśród dziecięcych kardiologów.

Jak to bywa z prywatnymi wizytami, muszę słono zapłacić (250zł), ale za to nie muszę długo czekać na termin, który nie dość że jest bliski, to idealnie zgrywa się z moim grafikiem. Siedząc w czystej, eleganckiej poczekalni, czytam książeczki o Tupciu Chrupciu i czekam aż wezwie mnie najlepszy z najlepszych.Po kilku minutach jestem już w gabinecie. Witam się z panem doktorem, rozbieram od pasa w górę …Przeczytaj cały wpis