Podziękowanie za 1%

Kochani! Z całego serca, ze wszystkich sił… dziękuję! Na moje fundacyjne konto wpłynęły ostatnie procenty z Waszego podatku.

Z tej okazji chciałbym ogromnie podziękować tym, którzy swój 1% przekazali właśnie mi, a także tym, którzy moją prośbę ponieśli dalej. Dziękuję za rozprowadzenie moich ulotek, za udostępnianie ich na facebooku, za przedstawianie mnie Waszym znajomym, przyjaciołom, rodzinie, lekarzom, pacjentom, uczniom i studentom…

…Przeczytaj cały wpis

Sam + dzielny = samodzielny

Czasem, kiedy bardzo mi się czegoś nie chce, mówię „pomóc”, albo „pomóż mi” licząc na to, że ktoś mnie wyręczy. Czasem tak mówię, kiedy rzeczywiście mam do zrobienia coś, co jest bardzo trudne i nie mogę z tym sobie poradzić. A czasem wtedy, kiedy jestem bardzo zmęczony i zwyczajnie nie mam siły. Ale są też takie momenty, kiedy wszystko chcę sam. Sam chcę chodzić (nie za rękę, ale sam!), sam chcę myć zęby i sam chcę być w toalecie.

Dzisiaj wyjątkowo dużo rzeczy robię sam. Zaczynam od śniadania. Mama siedzi przy stole, a ja, całkiem sam szykuję dla niej kanapki. Nie jestem zbyt duży, więc podsuwam sobie taboret i wchodzę na niego. Teraz wszystko mam już w zasięgu moich rączek, więc biorę się do pracy. Wkładam  tosty do tostera i nastawiam. Toster każe czekać kilka minut, ale moim zdaniem, to zdecydowanie za długo, więc już po chwili wciskam „stop” i wyciągam podgrzane kromki. Biorę nóż i masło, i smaruję.Śniadanie dla Mamy Proszę o dżem. Smaruję niezbyt obficie. Wystarczy, że masła jest dużo. Kiedy trafiam na większy kawałek owocu …Przeczytaj cały wpis

Jest zima, będzie Mikołaj!

Odkąd przeprowadziliśmy się 10 km na południe mamy więcej zimy. Kiedy w centrum jest szaro i pada deszcz, u nas jest biało i pada śnieg. Kiedy w mieście kałuże, u nas bałwany…

Pierwsza prawdziwa, tegoroczna zima dociera do nas w połowie listopada. A wraz z nią pierwsze myśli o Mikołaju! Wstajemy rano, a za oknami śnieg! Bardzo dużo śniegu! Ogromnie, przeogromnie dużo! Siadam więc szybko do stołu i bez marudzenia, bez wybrzydzania i bez zwlekania, biorę się za śniadanie. Antoś też. Jednym okiem patrzę w miskę, a drugim łypię przez okno w poszukiwaniu świętego. Antoś mówi, że gdzieś tam jest i patrzy…, a skoro ON patrzy, to na pewno po to, żeby zobaczyć, czy ładnie jem! Wszystko notuje w swoim kajeciku i potem wie, kto zasłużył na prezent, a kto nie. Może  stoi gdzieś za drzewem, może za krzakiem… Nie wiadomo. Ale jest na pewno! Tak bardzo chciałbym go zobaczyć, że w końcu nie wytrzymuję i staję na krześle. Rozglądam się wszędzie, wytężam wzrok, ale Mikołaja nie widać. Może już sobie poszedł. Jednak na wypadek, gdyby kręcił się jeszcze w pobliżu, będę dziś bardzo grzeczny.

Zaczął się właśnie długi, listopadowy weekend. Przed nami trzy dni wolnego. Antoś o 7:00 rano pojechał rano na biwak zuchowy, a my jedziemy do Gdyni po Babcię Tesię! Hurrra! Hurrra! Uwielbiam Prababcię Tesię! I uwielbiam to, ze do nas przyjedzie! I uwielbiam to, że jest tyle śniegu! I to, że idziemy na pierwsze w tym roku sanki!Pierwszy śnieg 2016 Pierwszy śnieg 2016 Pierwszy śnieg 2016Maniuta jedzie w wózku (jeszcze nie dorobiła się zimowego powozu), Tata, Babcia i Mama idą na nogach, a ja śmigam na sankach. I ciągnącym mnie siłaczom, nie daję ani chwili wytchnienia! Jak już zasmakowałem …Przeczytaj cały wpis