Wstaję rano, choć nie muszę. Dzisiaj nie mam żadnych obowiązków. Same przyjemności. Wstaję i budzę wszystkie śpiochy – Mamę, Tatę i Antosia. „Pobudka! Wstawać! Już jest dzień! Nie lenimy się.” – to weekendowe hasło Antosia dzisiaj należy do mnie 🙂
Skoro wszyscy już wstali, to czas na zabawę! Niestety tylko z Mamą. Antoś już w przedszkolu, a Tata pracuje. No trudno, z Mamą też może być fajnie. Właśnie odkryłem nową kryjówkę 🙂
Czas na bal! Nie mam swojej kreacji (mógłbym się przebrać co prawda za tygryska albo kościotrupka, ale to by oznaczało, że muszę w miejscu publicznym paradować w piżamie, a na to jestem już trochę za duży), więc pożyczam rycerskie wdzianko od Sir Antka-Trabantka.
I w tej nowej kreacji, z odwagą w sercu dzielnie maszeruję na Bal Przebierańców zorganizowany przez PGE Arena.
- Jestem dzielnym rycerzem, ale czegoś mi jeszcze brakuje.
- Wyposażony w nowy miecz ruszam do boju!
- Będę walczył o tę piękną Króliczkę…
- …czyli Lenkę.
- Kto chce ze mną walczyć?
- No kto?
- Znalazł się jeden śmiałek! Z trudem go pokonałem, ale się udało.
- Otarłem pot z czoła i katar spod nosa i dalej broniłem!
- I kiedy Lena nieopatrznie przysiadła na lwiej łapie…
- …uratowałem ją i siebie z paszczy i pazurów tego straszliwego stwora!
- Zmęczony walką, padłem na ziemię…
- …ale zaraz potem siedziałem i czekałem aż ktoś zmierzy się ze mną w piłce nożnej.
- Ty mi wyglądasz na chętnego!
- W nagrodę za swe zasługi dostałem piłkę…
- …i oklaski.
Wczoraj najdzielniejszym i najprzystojniejszym rycerzem był mój Antoś, a dzisiaj byłem nim ja!
I jeszcze jedna dobra wiadomość na dziś. Udało mi się zapisać na PFRONowskie godziny i będę zasuwał na terapię ręki, żeby kiedyś, kiedy będę już duży, moja rączka była super sprawna i pięknie pisała (albo po prostu pisała).