Długi i krótki po raz ostatni

Znowu mam wielkie zaległości, więc wspomnę tylko o kilku najważniejszych sprawach, a potem, mam nadzieję, będę już na bieżąco.

We wtorek, 17. marca przyjechali do nas goście z Kanady. Nie dokładnie do nas, bo do Babci Bożenki, ale to prawie to samo. Przyjechała Ciocio-Babcia Hania, Ciocia Agata i moja jedyna kuzynka Teagen. U Babci są od wtorku, ale ja jestem wiecznie zajęty, podobnie jak moi Rodzice i mój Brat, więc spotykamy się z nimi dopiero na niedzielnym obiedzie, 22. marca.

A teraz już następny wtorek, czyli 24. marca

Zamiast uczyć się, znów idę uczyć kogoś. A może nie tyle uczyć, co pokazać „the up side of the down… syndrome”, odczarować stereotypy i pokazać, że niezależnie od ilości chromosomów …Przeczytaj cały wpis

Światowy Dzień Zespołu Downa

Światowy Dzień Zespołu DownaDzisiejszy dzień jest bardzo szczególny. To święto wszystkich zespolaków, czyli dziewczyn i chłopaków, którzy przyszli na świat z dodatkowym chromosomem. Data ta nie jest przypadkowa – 21. marca, czyli dwudziesty pierwszy dzień trzeciego miesiąca, oznacza ni mniej ni więcej jak to, że mój dwudziesty pierwszy chromosom występuje aż trzy razy. Większość osób ma po dwa chromosomy z każdego rodzaju, czyli w sumie 46. Kiedy byłem małą kulką w brzuchu mojej Mamy, coś poszło inaczej …Przeczytaj cały wpis

Spotkanie ze studentami GUMedu, nowa fryzura, wspaniały lowel i zaćmienie słońca

Jak w każda środę…

…jadę do Skarszew. Dzisiaj na terapii ręki mam najprawdziwszą plażę! Co prawda jest jeszcze za zimno żeby siedzieć w piasku nad morzem, ale plaża i piasek mogą przyjść przecież do ośrodka. Po masażu rączek i ćwiczeniu precyzyjnych ruchów przy podnoszeniu małych kamyczków, idę robić baby…

Na dwa kolejne zajęcia idę sam, a potem, razem z Mamą ruszam zajęcia do p. Magdy. Dzisiaj poznaję ślady zwierząt i od razu, bez problemu dopasowuję je do właścicieli. Wiejski Zakątek nie byłby Wiejskim Zakątkiem, gdybym nie zajął się zwierzakami. Najpierw karmię Astora i króliki, a ponieważ pogoda jest dzisiaj wiosenna, idziemy odwiedzić zwierzaki, które czekają na nas na dworze – owce i konia.

Oczywiście nauka jest ważna, ale czasem od uczenia się, ważniejsze jest uczenie kogoś. I wyobraźcie sobie, że ja, choć mam dopiero trzy lata, idę dzisiaj uczyć! I to nie byle kogo! Idę uczyć kogoś, kto jest ode mnie starszy, mądrzejszy i bardziej doświadczony. Idę uczyć studentów Gdańskiego Uniwersytetu Medycznego, przyszłych lekarzy. Razem z dwiema koleżankami z Fundacji Wspierania Rozwoju „Ja Też” i naszymi mamami idziemy do studentów …Przeczytaj cały wpis

A po długiej nocy… sucha pielucha!

Po kilkudniowej przerwie na chorowanie, jadę do Skarszew. A tam… najpierw muzyka, potem terapia ręki, potem zajęcia z psychologiem, a potem niezły cyrk! Nudno jest uczyć się ciągle tego samego, a jeszcze nudniej by było uczyć się tego samego, na tych samych materiałach i siedząc w ławce. Pani Kasia dobrze mnie rozumie i dlatego na jej zajęciach nie ma miejsca na nudę. Mimo, że już kolejny raz ćwiczymy długi i krótki, i już po raz nie wiem który ćwiczymy liczenie do trzech, dzisiaj jest zupełnie inaczej. Dzisiaj jest prawdziwy cyrk! Pani Kasia pięknie umalowana i jeszcze piękniej uczesana, przygotowała dla mnie wspaniałe sztuczki… zobaczcie sami!

Tyle zabaw, tyle ćwiczeń, tyle powtórzeń i tyle …Przeczytaj cały wpis

Jeden dzień pracy, 4 dni choroby i dwa dni imprezowania

W poniedziałek…

…zwykle odwożę Antosia do przedszkola. Ale nie dziś. Dzisiaj Antoś jest chory i zostaje z Tatą w domu. Ja, póki co, jestem zdrowy jak ryba, więc razem z Mamą jadę na zajęcia do Skarszew.

Zaczynam od muzyki…

Zaraz potem mam terapię ręki. Dzisiaj czeka na mnie trudne zadanie… przenoszenie piłek na tacy z jednego końca sali na drugi. Każdy wie, że piłka jest okrągła (tzn. większość piłek jest okrągła), a przez to że ma taki kształt, to kula się na wszystkie strony. Jak się kula …Przeczytaj cały wpis

Próba w gimnazjum, szybko i wolno, i ćwiczenie orientacji przestrzennej z królikiem

Dzisiaj, jak w każdą środę…

…jestem z Mamą w Skarszewach, chociaż muszę przyznać, że „z Mamą” to dużo powiedziane, bo w środy zwykle na wszystkich zajęciach jestem sam. To dlatego, że w środę przyjeżdżamy tu bardzo wcześnie i właściwie wpadamy jak po ogień. Jesteśmy. Jedne (o ile zdążę na nie dojechać, co nie jest łatwe, bo zaczynają się już o 8:30, a do Skarszew jest bardzo daleko), drugie, trzecie i czwarte zajęcia, żadnej przerwy i zaraz wracamy do Gdańska. Nie lubię takiego pośpiechu, ale inaczej się nie da. Mam godzinę na to, żeby dojechać do Magdy, a jeszcze muszę coś zjeść i zrobić siusiu. Czas start!

Uff. Zdążyłem. Jestem nawet przed czasem. Naleśniki jem teraz, a na siusiu wyskoczę w czasie zajęć, jak będzie jakieś trudne zadanie. Może wtedy nie będę musiał go robić.

Dzisiaj zaczynam z Magdą sekwencje ruchowe. Magda pokazuje obrazki, mówi kto się na nich znajduje, ale przede wszystkim co robi (np. Jedzie. Pije. Gotuje. Śpi. Je. Myje.), a potem naśladuje daną czynność używając rąk. Ja uważnie patrzę, bo zaraz Magda mnie przepyta – pokaże czynność rękoma, a ja będę musiał podać jej odpowiedni obrazek. Jak to wygląda w praktyce, zobaczycie na filmiku z piątkowych zajęć.

Metoda Krakowska - Sekwencje ruchowe

Metoda Krakowska – Sekwencje ruchowe

Dzisiaj ćwiczymy …Przeczytaj cały wpis

Nowości na krakowskiej w Gdyni i całkiem nowy sprzęt na rehabilitacji w domu

Lubię wtorki i Mama też je bardzo lubi. W sumie, to chyba nasz ulubiony dzień w tygodniu, bo nigdzie nie musimy się spieszyć. Tata zawozi rano Antosia, a my się lenimy, albo sprzątamy, albo jemy śniadanko. Pierwsze zajęcia mam dopiero o 11:30. Co prawda w Gdyni, więc dość daleko, ale kiedy wskoczymy na obwodnicę, to po 20 minutach jesteśmy już na miejscu. Metoda KrakowskaDzisiaj mam …Przeczytaj cały wpis

Mam 3 lata i 1 miesiąc, a na Dziecięcej Matematyce poznaję „długi” i „krótki”

W sumie to już dawno nie pisałem o tym, co już potrafię. Miesiąc temu, na moje urodziny opowiadałem Wam o tym, czego nauczyłem Rodziców przez ostatnie trzy lata, dwa miesiące temu przedstawiłem plan rozwoju na cały nowy rok. To dziś Wam opowiem, o swoich osiągnięciach.

  • od 11. lutego śmigam w dzień bez pieluchy! To już prawie 3 tygodnie! Zdarzają mi się wpadki – siusiu w majty, ale dobrze jest! Jestem z siebie dumny! W nocy nadal śpię w pieluszce i jeszcze trochę to potrwa. Nie umiem kontrolować siusiania przez sen.
  • czasem wysadzam się sam!
  • mówię coraz więcej, a przede wszystkim używam coraz więcej czasowników dzięki czemu łatwiej mi wyrazić swoje potrzeby. Znam np. takie: śpi, je, idzie, czyta, chodź, daj, jest, nie ma, kuje (czyt. dziękuję), amykamy (czyt. zamykamy), gla (czyt. gra), jedzie.
  • coraz więcej powtarzam. Spodobało mi się bycie papugą. Mówienie sprawia mi przyjemność.
  • mimo, że dużo mówię czasem nie jestem w stanie wyrazić tego w taki sposób, żeby dla wszystkich było jasne o co mi chodzi. Kiedy ktoś mnie nie rozumie, jest mi smutno.
  • w ogóle to potrafię być smutny na zawołanie. Smutny, obrażony, nieszczęśliwy. Robię wtedy minkę w podkówkę, patrzę spode łba, przykładam rączki do oczu. Czasem, w sumie nawet często zaczynam wtedy udawać, że płaczę.
  • zrobił się ze mnie przyklejak. Przyklejam się głównie do Mamy i najchętniej nie odstępowałbym jej na krok. Kiedy nie ma Mamy przy mnie, ale jest gdzieś niedaleko, przychodzę do niej, łapię za rękę, ciągnę i mówię „chodź”. Nie przestaję dopóki nie wygram.
  • mam swoje zdanie, zwłaszcza na „nie”. Kiedy nie mam na coś ochoty, po prostu tego nie robię. Głośno krzyczę, protestuję i koniec. Robię tak, kiedy nie chcę iść tam, gdzie muszę, kiedy nie chcę jeść tego, co akurat mi proponują, kiedy nie chcę pracować, a nawet wtedy, kiedy nie podoba mi się jakaś piosenka, bo…
  • od jakiegoś czasu mam listę piosenek, które lubię i takich za którymi nie przepadam. I tak np. kiedy jadę z Mamą w samochodzie i słuchamy sobie KaCeZeta to z całej płyty nie podoba mi się jedna piosenka i zawsze kiedy ją słyszę (nawet po długim czasie) krzyczę „nie” i Mama musi ją przewinąć.
  • regularnie próbuję się sam ubierać i rozbierać. Nie jest to łatwe, więc nie zawsze mi wychodzi. Rozbieranie jest łatwiejsze. I tak np. regularnie kilka razy dziennie ściągam swoje buty. Jeśli ściągam je w domu, to od razu odkładam je na miejsce. Jeśli ściągam je w samochodzie, a robię to zawsze, to rzucam je gdzie popadnie. Inne części garderoby też ściągam i próbuję nakładać.
  • rozpoznaję i nazywam trójkąt, kwadrat i koło. Koło jest moje ulubione. Wypatruję je, pokazuję i nazywam, i sprawia mi to dużą przyjemność.
  • wiem, czym się różni „dużo” od „mało”.
  • potrafię kontynuować układanie sekwencji dwuelementowych np. świnka, krowa, świnka, krowa, świnka, krowa, świnka, krowa, świnka, krowa, świnka, krowa…
  • układam puzzle dwu-, trój-, a nawet czteroelementowe, które są pocięte wzdłuż, wszerz, a czasem na ukos!
  • potrafię dostrzegać nawet małe różnice między poszczególnymi obrazkami, np. mam przed sobą kilka czarno-białych motyli, z których każdy ma po jednej plamce innego koloru. Moim zadaniem jest dopasować po drugim, takim samym motylu. To dla mnie żaden problem.
  • większość posiłków zjadam samodzielnie, choć niestety nadal nie mam ochoty na próbowanie nowych, dorosłych potraw.
  • zwykle piję z bidona ze słomką, ale coraz częściej sięgam po zwykły kubek.
  • znam wiele piosenek. Choć nie potrafię jeszcze dobrze składać słów, to śpiewam je po swojemu, wplatając co jakiś czas słowo, które zapamiętałem i które potrafię powtórzyć.
  • bardzo lubię oglądać książeczki i opisywać, co się w nich znajduje.
  • znam naprawdę bardzo dużo nazw zwierząt i to nie tylko te podstawowe, jako koń, osioł, kuik (czyt. królik), pies, czy koza, ale także te mniej popularne jak guziec, okapi, czy papuga. A na misia, który nie jest pluszakiem mówię „niedźwiedź”! Zwierzęta to mój konik.
  • jestem niezmordowanym gitarzystą. Pewnie jest za wcześnie, żeby ocenić, czy mam talent, czy nie, ale z całą pewnością muzyka jest moją pasją. Uwielbiam jej słuchać, zwłaszcza na żywo… na koncertach i na muzykoterapii, i uwielbiam sam ją wykonywać. Najchętniej gram na gitarze. Potrafię siedzieć w pokoju na podłodze, szarpiąc struny przez trzydzieści minut bez przerwy.

A tymczasem w Skarszewach… …Przeczytaj cały wpis

Siuśki ze łzami chodzą parami

Zacznę od tego, co najważniejsze, a potem o wszystkim opowiem po troszku. Mój sekretarz, czyli Mama ostatnio nie czuje się najlepiej (to chyba jakiś skarszewski wirus) i to dlatego wpisów jest mniej niż zwykle, i to dlatego na odpowiedzi na Wasze maile i facebookowe wiadomości musicie czekać dłużej niż zakładałem w noworocznym postanowieniu. Siła wyższa!

Po drugie to chciałem Wam powiedzieć, że od poniedziałku do niedzieli miałem tylko trzy skuchy. Żadnych wpadek podczas drzemek. Za to trzy wpadki podczas płakania. Tak się zastanawiam tylko, czy jak płaczę to tak się spinam, że siusiu samo leci, czy jak płaczę, to zapominam że chcę siusiu, czy może robię to specjalnie żeby okazać swoje niezadowolenie? Hmmm… trudny wybór. W każdym razie w tym tygodniu tak się właśnie działo, że jak płakałem, to siusiałem w majty. Poza tym rewelacja.

To zaczynam od poniedziałku…

Mama zawozi Antosia do przedszkola, a mnie do Skarszew. W tym czasie Tata pakuje swoje tobołki i wyrusza na pięć dni do Austrii, do pracy. Zostajemy na froncie sami, ale na szczęście Babcia Bożenka będzie nam pomagać.

Zajęcia zaczynam od muzyki…

Kiedy byłem małym orzeszkiem …Przeczytaj cały wpis