Nowości na krakowskiej w Gdyni i całkiem nowy sprzęt na rehabilitacji w domu

Lubię wtorki i Mama też je bardzo lubi. W sumie, to chyba nasz ulubiony dzień w tygodniu, bo nigdzie nie musimy się spieszyć. Tata zawozi rano Antosia, a my się lenimy, albo sprzątamy, albo jemy śniadanko. Pierwsze zajęcia mam dopiero o 11:30. Co prawda w Gdyni, więc dość daleko, ale kiedy wskoczymy na obwodnicę, to po 20 minutach jesteśmy już na miejscu. Metoda KrakowskaDzisiaj mam zajęcia z Magdą, którą kiedyś nazywałem „Nową Magdą”, ale ćwiczymy razem już tak długo, że ta „nowa” przestało pasować. Lubię te nasze wspólne zajęcia.

Na dzisiejszym spotkaniu ćwiczymy coś nowego – pamięć ruchową. Magda stuka młotkiem, a ja ją naśladuję…

Drugie zadanie też nie jest łatwe. Głównie dlatego, że też jest nowe. Magda rozkłada przede mną trzy kartoniki – żółty, niebieski i czarny.K. Sedivy, Ćwiczenia pamięci symultanicznej i sekwencyjnej, Ćwiczenia koncetracji cz. 1 Pokazuje mi co jest z drugiej strony. Najpierw pierwszy…K. Sedivy, Ćwiczenia pamięci symultanicznej i sekwencyjnej, Ćwiczenia koncetracji cz. 1…który  potem zasłania. Potem drugi…K. Sedivy, Ćwiczenia pamięci symultanicznej i sekwencyjnej, Ćwiczenia koncetracji cz. 1 …który też zasłania, a na końcu trzeci…K. Sedivy, Ćwiczenia pamięci symultanicznej i sekwencyjnej, Ćwiczenia koncetracji cz. 1 …który też się chowa. Moim zadaniem jest odpowiedzieć, co kryje się pod którym kartonikiem. Na początku nie jest źle, ale potem Magda robi bałagan i zamienia kartoniki miejscami…K. Sedivy, Ćwiczenia pamięci symultanicznej i sekwencyjnej, Ćwiczenia koncetracji cz. 1 I tu pojawia się problem, bo ja zapamiętałem, jaki obrazek leży w którym miejscu, a nie jaki kolor mu odpowiada. No to klops!

Kolejne ćwiczenie to szukanie pary. Niby łatwe, ale obrazki są atematyczne, bardzo podobne do siebie, a do tego Magda przekręca je na różne strony. Wszystko po to, żeby jednak tak łatwo nie było.

Po krakowskiej wracam do domu i mam mnóstwo wolnego czasu. Mogę zjeść, mogę zrobić siusiu, mogę się wyspać, a potem wstać, znów siusiać do nocnika, bawić się i jeść obiad, i wolny czas wcale się nie kończy. Następne zajęcia mam dopiero ok 17:30 i to w domu, więc nie muszę myśleć o tym żeby gdzieś zdążyć. Bardzo lubię moją rehabilitację z Łukaszem. Czekam na niego niezbyt cierpliwie (to dowód na to, że naprawdę lubię)… rozebrałem się do gaci, chodzę po mieszkaniu i wołam „Kukasz, Kukasz”, a go jak nie było, tak nie ma. Mam nadzieję, że mnie nie wystawi…

I nie wystawił! Przyszedł trochę później, ale najważniejsze, że jest!

Dzisiaj tak dobrze bawię się na ćwiczeniach, że nawet nie zauważam że Tata wrócił z pracy. To głównie zasługa p. Łukasza, ale także nowego sprzętu, który kupiliśmy dziś z Mamą na wyprzedaży w Lidlu. Tak, wiem, jest różowy, ale za to ile frajdy i jaka atrakcyjna cena… równe 30zł 🙂

Łukasz już sobie poszedł, a ja sprawdzam, co kryje się w pudełku od mojej nowej rehabilitacyjnej zabawki i sprawdzam jakie jeszcze zastosowania kryją się w równoważni…


Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *