Zajęcia prowadzone Metodą Krakowską i plan na „Polanki”

Z samego rana przejażdżka na odkurzaczu – Pikusiu 🙂 Sam go dogoniłem, sam to wymyśliłem, sam się wgramoliłem, sam się przejechałem.

Jadę na Pikusiu

Dzisiejszy czwartek zaczyna się zupełnie inaczej. A to dlatego, że z rana mam zajęcia prowadzone Metodą Krakowską (symultaniczno-sekwencyjną). Przyjeżdża do mnie Magda i pracujemy. I tak już zostanie 🙂Metoda Krakowska Póki co raz w tygodniu 1h – z Magdą, a w pozostałe dni – z Mamą. Zobaczcie jak …Przeczytaj cały wpis

Mój tor przeszkód w OWI, moja chęć do jedzenia i niechęć do gryzienia

Wy czekacie, a ja jestem taaaki zmęczony, że nie wiem, czy dam radę napisać i pokazać wszystko, co bym chciał. Ale spróbuję.

Środę mam wyjątkową, bo wyjątkowo mało się dzieje. Jedyne moje zajęcia to rehabilitacja w OWI. I do tego bardzo wcześnie. Zaczynam o 8:50, kończę o 9:35, cały dzień przede mną.

Znalazłem sobie wygodną miejscówkę ;)

Znalazłem sobie wygodną miejscówkę 😉

Idziemy na dużą salę, gdzie już czeka na mnie tor pełen przeszkód. Taki sam jak ten na zajęciach grupowych. Zobaczcie …Przeczytaj cały wpis

Wczoraj jednak była tylko plucha, dzisiaj jest zima, za to oszukana

Dzisiaj też miałem jechać do Skarszew z Mateuszkiem, ale Mati idzie na USG brzuszka, więc jadę sam, tzn. z Mamą. Tiry stają w poprzek obwodnicy, sypie śnieg, drogi białe. Wygląda na to, że zaczęła się zima.

Smutno nam jechać bez Mateuszka, ale… wykorzystujemy jego nieobecność i trochę modyfikujemy mój plan. Ostatnio przepadło mi trochę zajęć z p. Kasią, więc dziś to nadrobię i wskoczę na zajęcia mojego kolegi. W związku ze zmianami w planie zaczynam o 8:00 rano, a to oznacza, że o 7:00 wychodzę z domu. Nie pytajcie o której wstałem, a tym bardziej o której wstała Mama. Jadę na czczo. Ale głodu jakoś nie czuję. Wciągnąłem mój euthyrox, a śniadanie jem dopiero po pierwszych zajęciach. A pierwsze zajęcia mam z p. Patrycją.

Schowałem się w kącik, udaję że mnie nie ma

Schowałem się w kącik, udaję że mnie nie ma

W weekend p. Patrycja …Przeczytaj cały wpis

O nadejściu strasznej zimy i o moich zajęciach w Skarszewach

Cześć. Cieszę się, że mnie znalazłeś. Cieszę się, że tu wracasz. Cieszę się, że ze mną jesteś. Dziękuję 🙂

Dzisiaj miałem jechać do Skarszew razem z moim kumplem Mateuszkiem. A właściwie to on miał jechać ze mną. Okazało się jednak, że dzisiaj muszą pojechać swoim starym planem, na późniejszą godzinę, a nowy plan – taki żebyśmy mogli jeździć razem, zacznie mu się od jutra. No trudno, ten jeden raz chyba dam radę 🙂 Wstaję rano i razem z Mamą odwożę Antosia do przedszkola, a potem przez miasto śmigamy do Skarszew. Na trasie spotykamy Jaśka i Ciocię Dorotkę, i choć w oddzielnych autach, dalej jedziemy już razem. Pogoda nie jest najlepsza. Popaduje śnieg, popaduje deszcz, czasem wyjrzy słońce. Bywało lepiej, ale gorzej też, więc nie narzekam. Na szczęście Tata zmienił w piątek opony, więc nic a nic się nie ślizgamy 🙂Droga do SkarszewPoniedziałkowy plan mi …Przeczytaj cały wpis

O piątkowym dniu pełnym pracy i weekendowym lenistwie

Już niedziela, a ja dopiero teraz mam chwilkę, by opowiedzieć Wam o tym, co robiłem przez ostatnie 3 dni.

W piątek…

…muszę wcześnie wstać, bo jak to w piątek, jadę do Skarszew. Droga daleka, a po drodze muszę jeszcze odwieźć Antka do przedszkola i zgarnąć Szymka (po raz ostatni). Wstaję więc wcześnie, ale w dobrym humorze 🙂

Wpadam do Szymka na śniadanko i razem ruszamy na nasze ćwiczenia.Droga do SkarszewDzisiaj mała, nieoczekiwana zmiana planów. Ponieważ p. Emilka, p. Beata i p. Patrycja pojechały na …Przeczytaj cały wpis

O środzie i czwartku, bo na piątek zabrakło mi siły…

Czasem, tak się dzieje, że nie dzieje się wiele, albo dzieje się to, co działo już się tydzień, dwa, trzy tygodnie temu… i wtedy sobie myślę, że może dziś nie napiszę, żeby Was nie zanudzać 😉 A potem następnego dnia i jeszcze następnego dzieje się tyle, że pisać nie mam czasu i tym oto sposobem dnia kolejnego mam strasznie dużo pracy.

Zacznę od środka, czyli od środy, czyli o dnia w którym niewiele się działo.

Po dwóch dniach spędzonych w Skarszewach, czas na… chciałbym powiedzieć wakacje. Ale nie… po dwóch dniach spędzonych w Skarszewach, czas na… chciałbym powiedzieć urlop. Ale nie… po dwóch dniach spędzonych w Skarszewach, czas na… dalszą pracę. Tym razem jadę do OWI. O 9:45 mam zajęcia z p. Honoratą. Jak zawsze, udaję czarną masę. Idealnie wpisuję się w stereotypowy obrazek osoby z zespołem Downa. Podkreślam STEREOTYPOWY. Siedzę więc, kopara mi opada, patrzę w sufit, albo w podłogę. Pani do mnie mówi, ja nic. Pani mnie pyta, ja nic. Udaję, że nie kumam. Nie reaguję nawet na najprostsze polecenia. Zgodnie ze stereotypem. I tak sobie udaję, że nie wiem o co chodzi przez jakieś 10 minut. Potem już nie wytrzymuję… śmieję się, pracuję (lub mówię „nie” i nie pracuję), kombinuję, wykonuję polecenia. Buzia zamknięta, patrzę na mówcę lub na coś co mnie akurat bardziej zainteresuje, zadaję mądre pytania („co to?”).

Potem idę …Przeczytaj cały wpis

Zaczynam nowy materiał na zajęciach z pedagogiem – kategoryzacja

Poniedziałki i wtorki spędzam w Skarszewach. Od rana do południa (a nawet popołudnia) ciężko pracuję, żeby się czegoś nauczyć, lepiej utrzymywać równowagę, mówić, dmuchać, przeżuwać…

W poniedziałek…

…przez mojego śpiocha Antosia i mojego śpiocha Mamusię nie zdążyłem na muzykoterapię. Zajęcia już dawno trwały, a ja jeszcze byłem w drodze…Droga do Skarszew...Dojeżdżam (ja i Mama, i Szymek, i Ciocia) dopiero na drugie zajęcia. Maszeruję prosto do p. Kasi. Nie mieliśmy wspólnych zajęć już od bardzo dawna. Tydzień temu było święto, dwa tygodnie temu zepsuł nam się samochód. Dzisiaj jestem i zaczynam coś nowego – kategoryzację.

Kredka służy do rysowania

Kredka służy do rysowania

Pani Kasia pokazuje mi różne przedmioty, nazywa je po imieniu i mówi (a nawet pokazuje) do czego …Przeczytaj cały wpis

Odwiedziny na lotnisku, urodziny u Aguty

Nigdy się nie nudzę. Inteligentne osoby tak mają. Po tygodniu pełnym wrażeniem wkraczam w pełen wrażeń weekend.

Braciszkowie :)

Braciszkowie : )

Sobota choć leniwa (ze względu na brak obowiązków), w rzeczywistości jest bardzo aktywna. Właściwie cały dzień spędzam z moją Rodzinką i z moimi Przyjaciółmi Inglotami. Najpierw …Przeczytaj cały wpis

O spotkaniu z Pawłem Zawitkowskim, hipoterapii i innych „fajnościach”

Im więcej się dzieje, tym mniej mam czasu na pisanie, a że ciągle się coś dzieje, to sami widzicie… Po ciężkim tygodniu zbieram jednak siły i piszę, bo wiem że czekacie. Zresztą dzielenie się z Wami moim przeżyciami też jest przyjemne. Żyjemy w symbiozie 🙂

Ostatnio byłem tu we wtorek. Zaczynam więc od środy. Hmmm, co ja takiego robiłem w środę? Ha! Już wiem. W środę miałem duże luzy. W OWI spotkałem się z psychologiem. Pani Asia miała dla mnie pudełko pełne skarbów, ale ja upatrzyłem sobie coś lepszego – wielkiego, pluszowego psa. Znalazłem go na końcu sali i z ledwością przytaszczyłem (idąc na dwóch nogach) go do pani, żebyśmy mogli się nim pobawić. Potem pojawiło się jeszcze więcej psów. Małe, duże, kolorowe i czarno-białe, miękkie i twarde, puchate i krótkowłose. Układaliśmy psy na platformie, merdaliśmy ich ogonkami – czyli bujaliśmy ogonek paluszkiem i wydawaliśmy śmieszne dźwięki (bardzo mi się to spodobało). Bawiliśmy się też piłkami. I one też były różne. Małe, duże, kolczaste i gładkie, kolorowe, twarde i miękkie. Piłki wkładaliśmy do skrzyni. W sumie to ja dzisiaj poprowadziłem zajęcia, a p. Asia ładnie ze mną pracowała 😉

Po ćwiczeniach pojechałem odwiedzić mojego kumpla Mateuszka. Fajnie nam się razem bawiło 🙂

Wracając od Mateuszka oczywiście zasnąłem, a jak po dwóch godzinach wstałem, to w domu czekała na mnie niespodzianka – Ciocia Gosia!

W czwartek…

…miałem calusieńki wolny dzień i spędziłem go na bumelowaniu. Dopiero wieczorem wynurzyliśmy się z domu i ruszyliśmy w kierunku Manhattanu (takiego we Wrzeszczu, a nie w Nowym Jorku) na konferencję i …Przeczytaj cały wpis

100 lat Antoś, długi weekend bez Rodziców i powrót do rzeczywistości

Napisałbym wcześniej, ale… nie miałem dostępu do komputera 😉 Zaraz powiem Wam dlaczego. Zacznę od początku, czyli od 8. listopada. Otóż tego właśnie dnia, w 2009 roku przyszedł na świat mój starszy Brat. Mnie wtedy jeszcze nie było, więc nie mogłem go radośnie powitać. Ale teraz jestem i cieszę się bardzo, że on też tu jest. Mój Antoś jest najlepszym Bratem na świecie i kocham go, jak nikogo innego. 100 lat, 100 lat mój wspaniały starszy Bracie!

Mój urodzinowy, czteroletni Brat Antoś odkopuje szkielet dinozaura :)

Mój urodzinowy, czteroletni Brat Antoś odkopuje szkielet dinozaura 🙂

Ale urodziny Antosia, to nie jedyna ważna sprawa z 8. listopada. Zamiast pojechać do Skarszew (ja i Mama), zamiast pojechać do przedszkola (Antoś), zamiast pójść do pracy (Tata), jesteśmy w domu. Świętujemy urodziny mojego Brata i szykujemy się na wielką wyprawę. Razem z Antosiem jadę do Babci i Dziadka na prawie cztery dni (od piątku do poniedziałku), a Mama i Tata …Przeczytaj cały wpis