Idziemy z Mamą na „Polanki”. Nie mam dziś ani kąpieli, ani rehabilitacji. Idę po to, żeby p. Łukasz mógł mnie pomasować. Jak zwykle jesteśmy długo przed czasem więc musimy trochę poczekać.
Zaczynamy… masaż, który robi mi p. Łukasz jest rozluźniający, a ponieważ rozluźnianie nie jest wskazane u dzieci z zespołem Downa, przeplata masowanie łaskotaniem, które pobudza moje mięśnie. Taka mieszanka jest bardzo dobra i możemy ją wykonywać 1 – 2 razy w tygodniu. Pan rehabilitant wybrał dla nas pewne elementy masażu, które łatwo pokazać i zapamiętać. Zresztą jakby chciał pokazać je wszystkie, musiałby chyba zrezygnować z urlopu, albo zabrać mnie ze sobą 🙂
Pan Łukasz mówi, że taki masaż jest bardzo ważny, bo dotyk jest ważny i bycie blisko też. Jest to nauka świadomości, czucia swojego ciała i stymulacji zmysłów. A jakby tego było mało, zbliża malca do rodzica i rodzica do malca, dzięki czemu jeszcze bardziej się kochamy!
Do masażu najlepiej użyć parafiny (którą można kupić w aptece), bo nie uczula. Masowanie najlepiej przeprowadzić po kąpieli, przed spaniem. Najwygodniej, kiedy masowany (czyli ja) będzie na golaska 🙂 A skoro już będę rozebrany, to pokój musi być nagrzany, bo kiedy zimno i wieje, masaż nie będzie przyjemny.
Ruchy, które masują muszą być zdecydowane i pewne. To nie ma być głaskanie 🙂 Aby masowanie było przyjemne, a nie drażniące należy masować całą dłonią, a nie tylko palcami. Masaż rozpoczynamy od klatki piersiowej (lub buźki, ale buźkę p. Łukasz zostawił logopedom), następnie masujemy rączki, brzuszek i nóżki. Po przewrocie na drugą stronę masujemy plecki i rączki oraz pupę i nóżki. Jeśli wcześniej mi się znudzi, Mama nie będzie masować mnie na silę, bo to ma być przyjemne.
Jeśli Wam mało, zajrzyjcie na polską stronę masażu Shantala. Znajdziecie tam również informacje o pokazach i kursach dla rodziców, a dla tych, którym nadal będzie mało o kursach na instruktorów.
Maluszek jest cudowny. I jaki dzielny i silny:) bardzo goraco pozdrawiam
Dziękuję 🙂