Oczywiście to nie prawda, bo jak widać żyję, myślę i czuję już od 9 miesięcy. Jednak dużo się zmieniło. W brzuchu Mamy zawsze było ciepło, ciemno, cicho, spokojnie, miękko i przytulnie. Bezpiecznie. Niczego nie potrzebowałem. Chciałem jeść, chciałem pić i natychmiast było! O powietrze też nie musiałem się martwić. Czas spędzałem na pływaniu, ssaniu paluszków, piciu wód płodowych i zabawie z pępowiną. Wtedy wydawało mi się, że dużo się dzieje. Teraz wydaje mi się, że nie działo się nic, albo prawie nic.
Żyję sobie pierwszą, drugą, trzecią dobę. Tu, na zewnątrz w wielkim świecie i normalnie nie nadążam. Co chwilę ktoś przychodzi. To lekarz, to pielęgniarka. Ważą, myją, przewijają, przemywają pępuszek – ślad po pępowinie, szczepią, kłują, pobierają krew. Ledwo się urodziłem, a już tyle przykrości mnie spotkało.
Jest czwartek, dzień porodu, poznałem właśnie mojego Brata. Antek jest super, jest ode mnie starszy i bardzo mądry. Głaszcze mnie po głowie. Znałem go będąc jeszcze w brzuchu, bo dużo do mnie mówił, głaskał, całował i smarował kremem, ale teraz mam go przed sobą i jestem zachwycony.
Dzisiaj poznałem też Babcię Asię – Mamę mojej Mamy.
Skończył się właśnie wieczorny obchód. Mamy gościa. Przyszła pani z oddziału dziecięcego. Ktoś ważny. Pani doktor, neonatolog, ordynator. Bada mnie, ogląda z każdej strony i mówi do Mamy to, czego Mama nie chce usłyszeć, że mam zespół Downa. Mama tłumaczy pani doktor, że przecież w ciąży było wszystko ok, że ma przy sobie wyniki USG, dowody. Jednak prawda jest taka jaka jest i nic nie może tego zmienić ani temu zaprzeczyć. Coś w Mamie pęka. Choć siedzi, widzę jak uginają się pod nią kolana, a serce rozbija się na milion kawałków. Już się nie cieszy, teraz płacze. I tak płacze i płacze przez kolejnych kilka dni, a może nawet tygodni. Nie bez przerwy, ale często, dużo i boleśnie. Kiedy załamana wysłała Tacie SMSa o werdykcie Pani doktor, Tata odpisał coś co mnie zamurowało. I Mamę też. Nic piękniejszego nie można było powiedzieć: “Damy radę kochanie. – Napisał Tata – Teraz po prostu go kochaj. :-*” Zrobiło mi się miło. Znów czuję się bezpiecznie. I Mamie też jest jakoś lżej, przynajmniej przez chwilkę.
Jest piątek. Pierwsze koty za płoty. Mama czuje się słabo. Tato też. Tulą się i płaczą, a ja nie wiem jak ich pocieszyć. Coś wymyślę. Jeszcze będą się uśmiechać. Jeszcze będą ze mnie dumni. Póki co staram się ich nie denerwować. Dużo śpię, mało płaczę i ładnie wyglądam. Dziś mam mnóstwo gości. Mama dzwoniła rano do Babci Asi. Strasznie płakała, Babcia też. No ale dzięki tej rozmowie wici się rozeszły i wszyscy już wiedzą, że jestem wyjątkowy, choć każdy, za wyjątkiem mnie, liczy na to że to pomyłka. Przychodzą do mnie po kolei: Antoś, Tata, Babcia Asia, Babcia Bożenka, Dziadzio Michał, Ciocia Gosia, Wujek Łukasz i Ciocia Myszka. Czuję się wspaniale. Jestem rozchwytywany, a goście patrzą na mnie z uznaniem. Wygląda na to, że się podobam. Wszyscy pocieszają Mamę i też ma się lepiej. Mój Wujek jest psychiatrą, Ciocia przyszłym psychologiem – specjaliści od reperowania chorej duszy. Ciocia pociesza i mocno przytula. Rozmowa z Wujkiem jest dla Mamy, jak opatrunek na zranione serce. Wujek mówi, że z mojej perspektywy nic się nie zmieniło. Mogłem być tylko taki i żaden inny i jestem taki odkąd się pojawiłem, od samego początku. Dziadzio powiedział, że dzieci służą do kochania, a nie do spełniania rodzicielskich ambicji i bycia doskonałymi i ja się z nim zgadzam w 100%.
Dzień za dniem mija i zbliża się czas wyjazdu do domku. Od tej pory będę mieszkał z Mamą, Tatą, Antkiem i kotem Glutem. Ostatnie badania przed wypisem. Spisałem się na medal. W nocy przybrałem 80g więc bez problemu mogą mnie wypisać, zwłaszcza że echo serca też wypadło pomyślnie. Pomyślnie, znaczy bardzo dobrze. Mam zdrowe serduszko (około 50% dzieci z zespołem Downa rodzi się z wadą serca, przyp.mama). Jest super.
Szepnij Mamie i Tacie na ucho, że są wspaniali i wyjątkowi tak jak Ty, Aniołeczku!
Dzięki Izuś :’)
Stas wybral Was, bo wiedzial, ze jestescie najlepszymi rodzicami dle Niego – 🙂 Oczywiscie, ze dacie rade! 🙂 xoxo
(i oczywiscie, ja tez sie poplakalam….ale ciesze sie ze Stasia zdrowego serca i ogolnie dobrych wynikow – naki zdolny po rodzicach i rodzinie! )
🙂 Rzeczywiście lepiej wybrać nie mogłem. Mam wspaniałą rodzinę i wspaniałych przyjaciół. Dużo życzliwych osób wokół siebie, których jest coraz więcej, co bardzo, bardzo mnie cieszy! Mam tyle miłości, że wystarczyłoby jej i dla dziesięciu, więc dzielę się nią z radością, z Wami wszystkimi :*
Ojej! Jakie to cudne!!! To się własnie nazywa MIŁOSC, nie brakuje jej ani Staszkowi ani jego Rodzicom. Pozdrawiam serdecznie
Dziękujemy za komentarz i za to, że tu jesteście.
Oj, rzeczywiście MIŁOŚĆ to coś, czego mamy pod dostatkiem. A im bardziej się nią dzielimy, tym jest jej więcej wokół nas 🙂
kurczakoss jak przeczytałam “Damy radę kochanie. – Napisał Tata – Teraz po prostu go kochaj. :-*” to się poryczałam na całego. Zazdroszczę tak wspaniałego i odpowiedzialnego faceta. Moi panowie urodzili się bez „niespodzianek” a i tak ich tatkowi bardzo daleko do takiej miłości i odpowiedzialności. Ucałuj synka bardzo bardzo mocno ode mnie. Pozdrowienia
🙂 Też nam (mi i Mamie) podoba się ten sms. Cały Tata nam się podoba. Przekażę mu, że jest taki fajny, to będzie mu miło. A buziaka sam przyjmuję i ślę jednego od siebie!
Pozdrawiam cieplutko!
Staszku, Twój uśmiech widoczny na filmiku jest rozbrajający:)
Muszę sobie zapamiętać zdanie wypowiedziane przez Twojego dziadka, że „dzieci są do kochania…”, bo jest piękne w swojej prostocie.
W czasie, kiedy Ty opuszczałeś gościnny brzuch mamusi, moja córeczka również z mojego się wyprowadzała. Tyle, ze ona zrobiła to zdecydowanie za wcześnie, bo w 11tc. Może taż miała dla nas jakąś niespodziankę, ale nie zdążyła się nią pochwalić… Kiedyś się tego dowiem, a tymczasem Ty rośnij i dawaj swoim bliskim duuużo radości!
Dziękuję za komplement. Uśmiech ważna sprawa, bo działa na dziewczyny, a ja od samego początku musiałem nim zaczarować taką jedną, najważniejszą (póki co), czyli moją Mamę.
Dziadek ma rację. Przede wszystkim służymy do kochania 🙂
Pozdrawiam Cię serdecznie i mocno tulę! Buziaki :*
Znalazłam się tu przez przypadek.
Staszku, jesteś wspaniałym chłopcem! Masz wyjątkową, cudowną rodzinkę. Rośnij zdrowo Słoneczko!
Mieliście wspaniałe wsparcie ja niestety przez 10 dni w szpitalu sama to przechodziłam,a właściwie przepłakałam, pozdrawiam
Cudna ta Wasza rodzina :*
Cudowni! Wszyscy. Mój faworyt Dziadek – jak ma na imię? Czy to ten sam Dziadek, który dał Stasiowi uszy?
Kurcze, muszę przestać czytać! Dlaczego?… Bo siedzę w pracy i ryczę. Tak – rozczuliliście mnie, wzruszam się z każdym kolejnym słowem. Chyba jestem nienormalna 😛 Resztę bloga doczytam już w domu, z zapasem chusteczek..
Dziękuję za to, co robisz Wspaniała Mamo Staszka! <3 Mam niecałe 25 lat, nie mam dzieci, nie mam nawet męża. Od kilku miesięcy obserwuję Was na fb. Od października wybieram się na zaoczne studia – pedagogika specjalna. Konkretnie – niepełnosprawność intelektualna. Chcę pracować z takimi Skarbami jak Fistaszek. Marzę o tym. Dzieci z gratisowym chromosomem są wspaniałe! Miałam okazję krótki czas zajmować się 5-letnią dziewczynką z trisomią. Diament.
Pozdrawiam Was ciepło i jeszcze raz bardzo dziękuję za to, że przedstawiacie Stasia światu. Bo kto się oswoi, ten się nie boi! 🙂
Staszek jest cudny- podgladam czasem na fb:) Z mamy za to straszna zdolniacha bo czyta sie te wasza historie fantastycznie! Napisane cieplo, z miloscia i humorem a łezka wzruszenia sie kreci! Pozdrawiam cala Staszkowa rodzinke!