Mam już 15 miesięcy. Po kosmicznie dużych postępach, jakie poczyniłem w ubiegłych miesiącach, postanowiłem trochę przystopować. Jak dalej bym się tak szybko rozwijał, Rodzice przestaliby to doceniać i nikt by już nie bił mi brawa. A tak jest pauza, więc Rodzice w skupieniu czekają… co będzie następne, no i kiedy. A mi się nie spieszy.
Wystarczy, że rosną mi zęby. A rosną intensywnie i niestety boleśnie, więc daję trochę Rodzicom popalić – krzyczę, płaczę, gryzę. Do innych przewinień się nie przyznaję 🙂 I to właściwie tyle, ile zmieniło się od 2. kwietnia. Wyrósł mi kolejny ząbek – druga, górna czwóreczka. Ząbków mam sześć i chętnie ich używam – głównie do gryzienia rzeczy niejadalnych, takich jak gąbki, piłki, chusteczki i palce Mamy.
O tym, że Mama miała mleko już zapomniałem i wcale, a wcale mi go nie brakuje. Modyfikowane też jest niezłe, zwłaszcza zmieszane z kaszą. Mówię Wam… cud, miód! No i wysypiam się lepiej, kiedy się w nocy na mleko nie budzę. Bo serio śpię całą, długą noc od około 20:30 do ok 6:00 – 7:00. Spanie jest fajne! W ciągu dnia śpię raz lub dwa – najczęściej w drodze na ćwiczenia (kiedy zbieram siły) i w drodze powrotnej (kiedy je odzyskuję). Jakby to dodać, to śpię z 11 godzin na dobę. Może ciut dłużej. Kolejnym plusem nie picia mleka w nocy jest to, że mam czyste ząbki. Zjadam wieczorem kolację (kaszkę), piję wodę, a potem szczotką i pastą (Elmex dla dzieci) Mama lub Tata szorują mi zęby na wysoki połysk. Ze świeżym oddechem pozostaję aż do rana, choćby nie wiem co… zdarzyło się na przykład (chyba z dwa razy), że nie najadłem się na kolację, więc w nocy zbudził mnie mały (albo wielki) głód. A Rodzice to twardziele i wcale nie odpuścili… woda, przytulas i spać… jedzenia w nocy nie ma. Bali się, że się do dobrobytu przyzwyczaję i już zawsze będę tak wstawał. Ciężko było, ale daliśmy radę i teraz wiem, że w nocy się nie wstaje, bo nie warto.
Aj i z małych nowości mam jeszcze dwie. Z wczoraj na dzisiaj po raz pierwszy zasnąłem z przytulanką (taką prawdziwą do przytulania i zasypiania), którą bawiłem się w łóżeczku tuż przed snem. A dziś po raz pierwszy bawiłem się w piaskownicy. Zdjęcia nie mam, bo Mama bała się mnie zostawić i pójść po aparat. A ja przecież piasku bym wcale nie zjadł, tak tylko sobie rączkami w nim grzebałem. A poza tym Antoś by mnie przecież pilnował, bo razem ze mną był w tej piaskownicy.
Nie pojechałem na Majówkę, więc zamiast odpoczywać, ciągle myślę o moich Skarszewach… Jeśli chcecie pomóc, to sposobów jest kilka 🙂
Po konsultacji z Tatą uznałem, że jednak byłem zbyt skromny w ocenie moich postępów i do lewej, górnej czwórki muszę dodać jeszcze…
- pewnie stoję przy meblach, często puszczam jedną rękę a czasem nawet dwie i stoją sobie na nogach, podpierając się brzuszkiem,
- bardzo często wstaję na misia (pupa w górze, dłonie i stopy oparte o podłoże, ręce i nogi wyprostowane) i coraz częściej próbuję się wyprostować (choć jest to okropnie trudne). Udaje mi się z pomocą rehabilitantki,
- kilka razy stałem też zupełnie bez trzymanki, ale to tylko kilka sekund,
- wrzucam chętnie i celnie kulki do mojego młynka, a kilka razy nacisnąłem samodzielnie na wajchę żeby kulki uwolnić.