Szpinaczek

Tym razem Tata poszalał na zakupach i kupił trochę nowości. Wśród nich całkiem nieznany bio jogurt truskawkowy z komosą ryżową, z serii „Praziarna”, od Bakomy. Mama miesza go z wyciągniętą przeze mnie dużą, malinową Jogobellą. Stawia na stole, a obok kładzie pojemnik z ziarenkami. Kiedy Mama bierze się za szykowanie zupy mlecznej dla Marysi (mleko, płatki owsiane i gorzka czekolada), ja biorę się za otwieranie pojemnika. Wysypuję na rączkę nasionka chia i wrzucam je do miseczki. Mama miesza, a ja zjadam całą, wielką porcję. W przedszkolu nie zjadam niestety niczego, poza tym, co tu dzisiaj przyniosłem. Obiadu nie próbuję, przedszkolnych owoców również nie ruszam.Za to zjadam mojego banana oraz naleśniki z nasionkami chia, które po raz pierwszy zabrałem tu ze sobą.

W drodze powrotnej zjadam dwa banany. Deklaruję też zjedzenie lodów, na które właśnie się wybieramy. Mam chrapkę na ciemne lody waniliowe. Niestety, kiedy docieramy na miejsce, okazuje się, że takie lody nie istnieją… przynajmniej w tej lodziarni. Są jasne waniliowe i ciemne czekoladowe. Wobec zaistniałej sytuacji, rezygnuję. Antoś również nie ma ochoty na lody. W sumie, to tylko Mania ma chęć. Mania zawsze ma chęć na lody. Wybiera gałkę lodów czekoladowych, a Mama, na wypadek jakbym zmienił zdanie, zamawia waniliowe, które rzekomo mają smak podobny do serka. Zdania nie zmieniam, ale Mama i tak podrzuca mi nową temperaturę, konsystencję, zapach i smak, wycierając swojego loda w mojego banana. Zjadam, a Mama pokazuje mi na zdjęciu, co nieopatrznie wprowadziłem do swojej buzi. Co za Mama! „Bardzo brzydko! Nie wolno tak robić. To jest brzydkie zachowanie.” – wygarniam jej na jednym oddechu. Niech wie. W domu, przy szykowaniu mojego obiadu, znowu cyrk. Już siedziałem przy stole z łyżką, miską i słoikiem przed nosem, już byłem gotowy, a tu nagle Tata wywołuje mnie do salonu i pokazuje jakieś przypadkowe, bezsensowne rzeczy. Wszystko po to, żeby odwrócić moją uwagę, wszystko po to, żeby Mama zdążyła podrzucić sproszkowany szpinak HELPA (ten, który wygrała jakiś czas temu w facebookowym konkursie) do mojego obiadu. Zdążyła w ostatniej chwili. Kiedy wpadam do kuchni, miesza zielony proszek z pomarańczową papką. Mikstura jest już prawie gotowa. Dodam jeszcze coś od siebie – nasionka chia (Zielone Pola) i mogę już jeść. Serek wyciągam z lodówki, otwieram i zjadam tak szybko, że zanim Mama zdążyła się zorientować, nie ma już pola do popisu. Serek jest w brzuszku. Niczego mi nie dosypie.Dzisiaj mam ekspresowe tempo. Dopiero, co zjadłem obiad i serek, chwilę pokolorowałem z Marysią kolorowanki i już lecę na górę ubierać piżamkę, i myć zęby. Wszystko po to, żeby załapać się na bajkę na dobranoc. Schodzę na dół i wchodzę do kuchni. Czas na kaszkę. Mam plan wykonać ją sam. Mama ma tylko nalać i podgrzać mleko. Żeby nie stracić szansy na modyfikację kolacji, którą sam chcę przyrządzić, przed wyjęciem miski z mikrofalówki, wsypuje do niej łyżeczkę sproszkowanego baobabu. Ja jednak rezygnuję z gotowania i siadam przy stole. Zamawiam „Gęstą, najlepszą!” i nic więcej mnie nie interesuje. Mama podaje mi Owsiankę BoboVita zmieszaną z kaszką „7 ziaren” przygotowaną na krowim mleku prosto od krowy z dodatkiem jednej łyżeczki sproszkowanego baobabu (Intenson). Mniam. Kolacja zjedzona, zęby umyte nawet dwa razy – raz przed kaszką, raz po kaszce, piżama ubrana, siusiu zrobione, ręce umyte, bajka obejrzana, mogę iść spać. Ale zanim pójdę, pochwalę się Wam moim Antosiem, który sam przygotował dzisiaj obiad – domowe frytki z batatów, pietruszki, marchewek i ziemniaków, fasolka szparagowa, i paluszki rybne z dorsza oraz deser – babeczki marchewkowe z sosem jogurtowym. I co Wy na to?


Wpis “Szpinaczek” został skomentowany 3 razy

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *