Po dziewiętnastu dniach posuchy, zaczynam regularną rehabilitację w OWI. Tak mi się przynajmniej wydaje. Okazuje się jednak, że w Gdańsku owszem, będę miał zajęcia co tydzień, ale w Gdyni… następne zajęcia dopiero w październiku. Tutaj trzeba się samemu upomnieć o kolejną rehabilitację i zapisać z dwumiesięcznym wyprzedzeniem. Póki co cieszę się tym co mam, czyli zajęciami z panem Maćkiem.
Pan Maciek jest bardzo fajny. Mówi do mnie przez cały czas, do tego gwiżdże, a nawet śpiewa. Nie męczy mnie też na siłę, jak mam dość, mogę odpocząć 🙂
Pierwszy filmik pokazuje ćwiczenia na boku. Pan rehabilitant podtrzymuje moją główkę i obniża moje ramię. Dotykam też nóżek rączkami i bujam się w lewą i prawą stronę.
Na tym filmiku możecie zobaczyć jak kiwam się na boki, każda rączka jest w parze z nóżką. Pan Maciek wita też moje nóżki ze sobą i rączki ze sobą – to zabawa w ramach odpoczynku 🙂
Praca domowa:
- leżenie w poprzek na kolanach Mamy, głowa wystaje z jednej strony (noga Mamy przy której jest głowa jest nieco wyżej niż ta druga), a nóżki z drugiej. Rączkami opieram się o dużą butelkę z gazowanym napojem (ma być twarda), która leży równolegle do Mamy uda i dźwigam się do góry,
- leżenie na plecach na łóżku lub materacu, nóżki w górze, pupą opieram się o Mamę, różne zabawy rączkowo – stópkowe. Nie mogę odpychać się nóżkami od Mamy, nawet jakbym bardzo chciał, bo wtedy wygina się mój kręgosłup, tak jak nie powinien,
- leżenie na brzuszku, Mama podpiera mi klatkę otwartą dłonią, tak abym pięknie się prezentował, zawęża mi też rozstaw rączek, żeby nie rozjeżdżały się w czasie ćwiczeń na boki.