Jakiś czas temu rodzice uznali, że najwyższa pora abym zaczął pić coś oprócz mleka Mamy. Najlepiej coś mniej kalorycznego. Wybór padł na wodę. Zdrowa, nietucząca, sprzyjająca prawidłowemu wypróżnianiu i doskonała do nauki picia, bo zupełnie bezbarwna.
Nie powiem, żeby były to delicje, ale myślę, że się przyzwyczaję. Do kubeczka też. Do tej pory piłem tylko od Mamy, tylko bezpośrednio ze źródła 😉 Nie znam butelki i Rodzice liczą na to, że nigdy nie poznam. Zobaczymy… Na razie pędzluję wodę języczkiem, zupełnie jak kotek.
Moim pierwszym kubeczkiem jest specjalny, malutki kubeczek Medeli przystosowany dla niemowląt i małych dzieci. Dlaczego akurat ten?
- jest przeźroczysty więc widać, czy picie już leci, czy jeszcze nie,
- mały, więc łatwo go dopasować do małej buźki,
- ma miarkę, więc widać ile już wypiłem
- i co najważniejsze ma specjalnie uformowany dziobek, który można oprzeć na mojej dolnej wardze.
Kto gotowy do picia, ten otwiera dzioba…
A w ogóle dlaczego kubeczek, a nie butelka?
- Pani logopeda powiedziała, że ma być coraz trudniej, a nie coraz łatwiej. Przejście z piersi na butelkę byłoby regresem, a przejście na kubeczek jest postępem.
- Poza tym, picie z butelki może zaburzyć proces ssania, a tego bym bardzo nie chciał skoro nadal zamierzam pić mleko prosto od Mamy.