O trenowaniu głowy i ciała

Do tej pory skupialiśmy się przede wszystkim na ćwiczeniu moich mięśni – obroty, podnoszenie nóżek, pozycje do raczkowania i inne przyjemności. Wszystko pod opieką rehabilitantów, którzy pilnują aby ćwiczenia były wykonywane prawidłowo i dobrane odpowiednio do mojego poziomu. A co z głową? Głowę ćwiczyliśmy tylko w domu – muzyka, obrazki, rozmowy, nazywanie przedmiotów, kolorowe, grające zabawki, lusterka. Wszystko, to co przyszło Mamie do głowy plus prace domowe od logopedy, zadawane raz trzy miesiące. Dziś poszliśmy po fachową poradę, do psychologa w gdańskim OWI.

Na spotkaniu było super. Przez godzinę rozmawialiśmy i bawiliśmy się z p. Joasią. Tzn. ja się bawiłem i rozmawiałem, a Mama tylko rozmawiała. Przez cały czas zabiegałem o pani uwagę, tak aby skupiona była wyłącznie na mnie, a nie na Mamie 🙂 Płakałem więc jak pani psycholog odkładała mnie na materac i głośno gugałem, kiedy nikt do mnie nie mówił. Przyszliśmy głównie po to, aby dowiedzieć się w jakie zabawy rozwijające można się ze mną teraz bawić, no i już wiemy.

Praca domowa:

  • mam dostawać do zabawy płaskie przedmioty, np. pokrywki, których nie można złapać w piąstkę, tylko chwytem szczypcowym – kciuk plus palec wskazujący i środkowy;
  • zastąpić grzechotki (zabawki wydające dźwięk przez potrząsanie) piszczkami, (np. piszcząca maczuga), które wydają dźwięk po ściśnięciu;
  • ćwiczyć podążanie wzroku za słuchem, czyli mówić do mnie z różnych stron i czekać aż zareaguję, kłaść grające zabawki poza zasięgiem mojego wzroku, tak abym mógł jej poszukać;
  • chować ulubioną zabawkę za kartką i wysuwać ją raz z jednej, raz z drugiej strony; w ten sposób oczekując na pokazanie się zabawki z konkretnej strony, mój mózg już sobie ją wyobraża; ćwiczenie można zmodyfikować i pokazywać zabawkę wyskakującą z góry, z dołu lub dwa razy pod rząd z tej samej strony – żeby nie było tak schematycznie;
  • chować zabawkę do połowy pod pieluchą – mój mózg wyobraża sobie wtedy drugą część zabawki i już wiem, że to ta, którą chcę się bawić; potem Mama będzie mi chować całą zabawkę, a ja będę ją odkrywał;

Pani psycholog zwraca nam też uwagę, że najpierw należy poznać przedmiot, a dopiero później obrazek, który go przedstawia. Czyli piłka to okrągły przedmiot, który się toczy i odbija, jest sprężysty itd., a nie płaski rysunek przedstawiający koło. Przy okazji wizyty słyszę parę miłych rzeczy, m.in. to, że podążam wzrokiem za zabawką, która spadła na podłogę. To dobrze! 🙂 Następne spotkanie już za miesiąc.

Po południu jadę z Mamą na rehabilitację. Jest wesoło, bo pan Maciek cały czas mi śpiewa, nuci, mruczy i dużo ze mną rozmawia. Ze mną i tylko ze mną. A jakby tego było mało, to zawsze konsultuje ze mną plan ćwiczeń i prosi żebym je wykonał. Fajnie 🙂 Pan Maciek zauważa, że leżąc na pleckach robię mostek, czyli unoszę pośladki, Mama myśli, że to źle, a tymczasem się okazuję, że całkiem dobrze, bo w ten sposób ćwiczę mięśnie pupy. Dostaję też pochwałę za zabawę swoimi stopami. To bardzo dobre i ważne ćwiczenie.

 Praca domowa:

Po powrocie do domu Rodzice mierzą mi temperaturę, bo jestem cieplejszy niż zwykle. Najpierw pik pik w czoło, ale wynik wysoki i Mama nie wierzy, sprawdzamy rtęciowym pod paszką i wychodzi 38,6’C. Mamy nadzieję, że to żaden wirus, bo Antek i Tata też nie czują się najlepiej. Może to tylko ząbki? Póki co, dostaję czopka. Zobaczymy jutro.


Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *