Dziesięć dni szybko minęło i dziś mam ostatnie zajęcia z p. Łukaszem. Ostatnie w tym pakiecie, bo na pewno się jeszcze spotkamy. Kolejną wizytę na „Polankach” mam zaplanowaną na 22. marca – będzie to spotkanie z panią doktor, a potem (mam nadzieję) zostanę skierowany na ćwiczenia do p. Łukasza. Póki co, cieszę się tym, co mam…
Dziś, tak jak przez większość zajęć trenujemy głównie siadanie. Po co? Siadanie przydaje się do wielu rzeczy. Kiedy się siedzi, wszystko jest łatwiejsze: zabawa w „kosi-kosi”, mówienie, jedzenie, wciskanie guzików w zabawkach i oczywiście korzystanie z nocnika. Raczkowanie też jest fajne. Można wtedy zabrać Bratu zabawkę i szybko uciec, albo bawić się z Rodzicami w chowanego pod choinką. Dodatkowym plusem jest też to, że im więcej będę się ruszał, tym szybciej spadnie moja masa, a im szybciej spadnie moja masa, tym łatwiej będzie mi się ruszać, a jak już będzie mi łatwiej się ruszać, to będę mógł powędrować gdzie tylko zapragnę. No i Mama też na tym zyska, bo nie będzie musiała mnie dźwigać.
Przed Wami nauka siadania – ćwiczenia na piłce:
Podobają Wam się ćwiczenia z p. Łukaszem? Mi bardzo 🙂 Jeśli chcielibyście z nim poćwiczyć, napiszcie do niego na adres: fizjoterapeuta (małpka) onet.pl
Stasiu a kto tam ciągle tak płacze??? Kolega nie lubi rehabilitacji????
A z p. Łukaszem też bym chętnie poćwiczyła ale ja nie lubię piłek 😉
Całusy Staszku, do jutra 🙂
Płacze kolega z sali, albo jego brat bliźniak. Gdybym ćwiczył Vojtą, też bym pewnie płakał. Na szczęście nie ćwiczę, a na drugie szczęście ćwiczę z p. Łukaszem, z którym ćwiczyć bardzo lubię 🙂
Hehe, p. Łukasz nie zawsze ćwiczy na piłce 😉