Jupiiii! Dzisiaj wolne! Nie ma logopedy, rehabilitacji, masażu, psychologa, pracy, przedszkola, nic. Tylko wolne i mnóstwo czasu na zabawę. A moja ulubiona zabawa to „a kuku”.
Bawię się w nią z Mamą już od dawna. Zaczęliśmy mniej więcej w tym samym czasie, co naukę „brawooo”. Od samego początku bardzo ją polubiłem. Mama chowa się za rączkami i pyta gdzie jest, no a ja oczywiście ją znajduję. Kiedy zaczynaliśmy (dawno, dawno temu), potrzebowałem trochę czasu na zastanowienie. Im więcej się bawiliśmy, tym lepiej mi szło i szybciej odnajdywałem moją zgubę. Czasem zamiast rozchylić Mamy ręce, schylałem się, zaglądałem od spodu i ładowałem do Mamy budki (zrobionej z Mamy rączek). No i zawsze, ale to zawsze, bardzo się cieszyłem, kiedy Mamę odnalazłem. Teraz potrafię odnaleźć nie tylko Mamę, ale i Antka, nawet kiedy ktoś inny mnie pyta, gdzie są ukryci 🙂
Dziś to jest w ogóle fajny dzień. Nie ma ćwiczeń, są zabawy i leniuchowanie. A jakby tego było mało, to jedziemy na małą imprezę (niestety bez Antosia, który zostaje u Babci). Razem z Rodzicami jadę w odwiedziny do mojego kumpla Szymka i jego rodziców. Przyjeżdża też Mati ze swoją mamą. Ale fajnie! Uwielbiam swoich Przyjaciół 🙂
PS Muszę Wam jeszcze zdradzić w sekrecie, że moja Ciocia Gosia zaręczyła się z Wujkiem Dawidem 🙂 Bardzo, bardzo się cieszę i gratuluję Wam ze wszystkich moich sił!
uuuu to Fistaszek będzie tańcował na weselichu 🙂
Tak, tak! Mam nadzieję! Tylko żebym ogarnął chodzenie do tego czasu, bo nie wiem, czy znajdzie się chętny, który będzie mnie dźwigał na rękach przez całą imprezę 🙂
Stachu!!! 🙂 Jesteś super gość!!! Gra w „a kuku kuku” jest bardzo skomplikowana :)!!!! Sama nie umiem w nią grać … a mama o jakieś 32 wiosny więcej niż Ty ;)!!!
Ps. Tylko patrzeć jak trzej panowie będą wspólnie chodzić na piwko 😉 Bezalkoholowe rzecz jasna ‚)
No dzięki! Cieszę się, że jestem super 🙂 „A kuku” nie jest takie trudne, mogę Panią nauczyć!
Z kumplami na razie spotykam się na mleku, ale kto wie, może kiedyś będziemy mieli większy wybór.
Ja też lubię labę Stasiu, ale nie na dłuższą metę 🙂 Fajnie jest dwa, trzy dni…..i potem czegoś mi brakuje, i choćbym nie wiem jak była swoją pracą zmęczona fizycznie, to do niej wracam, bo….bardzo ją lubię i widzę czasem spektakularne (wiem, wiem, trudne słowo jeszcze dla tak małego Zucha jakim jest Fistaszek ) sukcesy. Dlatego wierzę, że twoja rehabilitacja przyniesie jeszcze wiele, wiele, wiele sukcesów 🙂 Bo tyle serca ile wkładasz w nią Ty i Twoja Mama (na pewno Antek-Trabantek i Tata także) musi zaowocować. Ba! Już owocuje 🙂 Stachu szczęśliwości Królu 🙂
No właśnie, ja też tak mam. Niby dobrze, jak jest weekend i nic nie trzeba, ale w niedzielę wieczorem już sobie myślę… jak to fajnie, że już juto pojadę do Skarszew! No i jadę i rzeczywiście jest fajnie. Ciężko, nawet bardzo, ale nadal mi się podoba. No i efekty są, naprawdę są, a ten dzisiejszy mój sukces, bije wszystkie poprzednie na głowę!
Oj tak Mama, Tata i Antek dużo mi pomagają. Bardzo się cieszę, że ich mam 🙂
Pozdrawiam ciepło! :*