Jupiiii! Dzisiaj wolne! Nie ma logopedy, rehabilitacji, masażu, psychologa, pracy, przedszkola, nic. Tylko wolne i mnóstwo czasu na zabawę. A moja ulubiona zabawa to „a kuku”.
Bawię się w nią z Mamą już od dawna. Zaczęliśmy mniej więcej w tym samym czasie, co naukę „brawooo”. Od samego początku bardzo ją polubiłem. Mama chowa się za rączkami i pyta gdzie jest, no a ja oczywiście ją znajduję. Kiedy zaczynaliśmy (dawno, dawno temu), potrzebowałem trochę czasu na zastanowienie. Im więcej się bawiliśmy, tym lepiej mi szło i szybciej odnajdywałem moją zgubę. Czasem zamiast rozchylić Mamy ręce, schylałem się, zaglądałem od spodu i ładowałem do Mamy budki (zrobionej z Mamy rączek). No i zawsze, ale to zawsze, bardzo się cieszyłem, kiedy Mamę odnalazłem. Teraz potrafię odnaleźć nie tylko Mamę, ale i Antka, nawet kiedy ktoś inny mnie pyta, gdzie są ukryci
Dziś to jest w ogóle fajny dzień. Nie ma ćwiczeń, są zabawy i leniuchowanie. A jakby tego było mało, to jedziemy na małą imprezę (niestety bez Antosia, który zostaje u Babci). Razem z Rodzicami jadę w odwiedziny do mojego kumpla Szymka i jego rodziców. Przyjeżdża też Mati ze swoją mamą. Ale fajnie! Uwielbiam swoich Przyjaciół
- Mati, ja i Szymek
- Ja, Szymek i Mati
- Mati, ja i Szymek
- Ja, Szymek i Mati
PS Muszę Wam jeszcze zdradzić w sekrecie, że moja Ciocia Gosia zaręczyła się z Wujkiem Dawidem Bardzo, bardzo się cieszę i gratuluję Wam ze wszystkich moich sił!
uuuu to Fistaszek będzie tańcował na weselichu
Tak, tak! Mam nadzieję! Tylko żebym ogarnął chodzenie do tego czasu, bo nie wiem, czy znajdzie się chętny, który będzie mnie dźwigał na rękach przez całą imprezę
Stachu!!!
Jesteś super gość!!! Gra w „a kuku kuku” jest bardzo skomplikowana :)!!!! Sama nie umiem w nią grać … a mama o jakieś 32 wiosny więcej niż Ty ;)!!!
Ps. Tylko patrzeć jak trzej panowie będą wspólnie chodzić na piwko
Bezalkoholowe rzecz jasna ‚)
No dzięki! Cieszę się, że jestem super
„A kuku” nie jest takie trudne, mogę Panią nauczyć!
Z kumplami na razie spotykam się na mleku, ale kto wie, może kiedyś będziemy mieli większy wybór.
Ja też lubię labę Stasiu, ale nie na dłuższą metę
Fajnie jest dwa, trzy dni…..i potem czegoś mi brakuje, i choćbym nie wiem jak była swoją pracą zmęczona fizycznie, to do niej wracam, bo….bardzo ją lubię i widzę czasem spektakularne (wiem, wiem, trudne słowo jeszcze dla tak małego Zucha jakim jest Fistaszek ) sukcesy. Dlatego wierzę, że twoja rehabilitacja przyniesie jeszcze wiele, wiele, wiele sukcesów
Bo tyle serca ile wkładasz w nią Ty i Twoja Mama (na pewno Antek-Trabantek i Tata także) musi zaowocować. Ba! Już owocuje
Stachu szczęśliwości Królu 
No właśnie, ja też tak mam. Niby dobrze, jak jest weekend i nic nie trzeba, ale w niedzielę wieczorem już sobie myślę… jak to fajnie, że już juto pojadę do Skarszew! No i jadę i rzeczywiście jest fajnie. Ciężko, nawet bardzo, ale nadal mi się podoba. No i efekty są, naprawdę są, a ten dzisiejszy mój sukces, bije wszystkie poprzednie na głowę!
Oj tak Mama, Tata i Antek dużo mi pomagają. Bardzo się cieszę, że ich mam
Pozdrawiam ciepło! :*