Niby piątek, ale ja już mam weekend. Dzisiaj nie mam zajęć, więc trochę leniuchuję. Jadę z Mamą do Cioci Madzi i do bliźniaków – Franka i Szymka.
Szymek i Franek są ode mnie młodsi o dwa miesiące, więc dobrze się rozumiemy. Zobaczcie, jak świetnie dogaduję się z Szymkiem…
Szymek przez cały czas się czymś ze mną dzieli. Jak nie waflem, to smoczkiem…
Z Frankiem też się chętnie bawię. Jego ulubiona zabawa to pokazywanie palcem oka. Niestety pokazuje moje 😉
Ekipa już prawie gotowa, zaraz wyruszamy na spacer…
Mojego Antosia odbierze dziś Babcia Asia, a my idziemy po Damianka – brata bliźniaków.
Z kuplami spędzam właściwie cały dzień i w domku ląduję późnym popołudniem. A wieczorem zamiast spać, uczę Mamę bicia brawo. Uczę i uczę, a Mama nic nie kuma i ciągle kładzie ręce zamiast trzymać je w górze i klaskać. Próbujemy z 40 minut (serio!) i cały czas to samo 🙂
I wszyscy klaszczają 🙂
Stasiu, tyle już umiesz:-) a ja się tak bardzo z tego cieszę 🙂
Hehe! I mam całą klaszczącą orkiestrę, albo zespół 😉
Bardzo się cieszę, że Pani się cieszy 😀
Staszku widzę, że nauczyłeś swoją Mamę klaskać. Szybko się uczy (prawie tak szybciutko jak Ty :p). U Ciebie zawsze tyle się dzieje. Czy Ty masz czas na odpoczynek? 😉 przesyłam Ci gorące buziaczki i pozdrowienia dla Rodzinki 🙂
Tak, nauczyłem, ale ciągle muszę Mamie przypominać i wyciągać ręce zza moich pleców i prowadzić. Mama mówi, że już nie chce klaskać, bo pieką ją ręce, bo już klaszcze pół godziny, albo więcej… no ale jak ktoś się chce czegoś nauczyć, to musi dużo trenować. Ja jestem tego najlepszym przykładem 🙂
A na odpoczynek czasem mam czas, ale nie za wiele… chociaż dziś w sumie sam relaks 🙂
Pozdrawiam i przesyłam buziaki!