W niedzielę mieliśmy pojechać do zoo. Jednak pogoda była zbyt piękna, a dni wakacji zbyt ostatnie, żeby szybko i bezboleśnie kupić bilet. Kolejka była ogromna, więc przełożyliśmy wyprawę na środę. A ta środa to był bardzo długi dzień…
Najpierw wcześnie z rana pojechałem z Mamą do OWI na zajęcia z psychologiem. Jechaliśmy tramwajem, żeby Tata miał samochód i żeby zdążył trochę popracować zanim będzie musiał do mnie przyjechać, i zmienić Mamę. Zmieniają się za drzwiami od sali rehabilitacyjnej, gdzie ćwiczę z p. Danusią. Tata zostaje i czeka na mnie, a Mama zabiera samochód i jedzie do pracy. Po raz ostatni. Po prawie 10 latach, składa wypowiedzenie, aby przejść na opiekę nade mną, żeby jeździć ze mną na wszystkie zajęcia i pomóc mi się prawidłowo rozwijać. Nie był to łatwy wybór, ale niestety lepszego nie było. Tak, czy siak Mama jest teraz moja i tylko moja (no i jeszcze Antosia), i osobiście bardzo się z tego cieszę. Chciałbym żeby Mama też.
Przyjeżdżam z Tatą do Mamy i zabieramy ją na kawę, aby odstraszyć wszystkie smutki i niepokoje związane z wielką zmianą, a potem pędzimy do Otomina po Antosia.
Całą Rodzinką jedziemy do zoo. Mama, Tata, Antoś i ja.
- Heja!
- Antoś w małym zoo…
- …karmi kozy.
- Słonie!
- Antek i hipcie.
- Patrz Tato! Papuga!
- Krokodyle nie są wcale takie straszne!
- Kilkadziesiąt milionów lat wstecz…
- Który groźniejszy?
- Ojciec karmiący… dinozaura.
- Mamo, patrz kangury!
- Tam uciekł!
- Obserwuję surykatki…
- …są milusie!
- No i to by było na tyle… czas na drzemkę!
Obiad zjadłem po 15:00, potem z 3 łyżeczki owocków i na nic więcej nie miałem ochoty. Strasznie dokuczała mi rosnąca czwórka i choć w zoo było fajnie, dużo płakałem i jeść nie chciałem. Wymęczony zasnąłem ok. 18:00, w sumie na głodniaka. Dojechaliśmy do domu, a ja spałem nadal, więc Tata przełożył mnie do łóżeczka. Mały, wielki głód zbudził mnie o 2:00, ale zamiast kolacji dostałem wodę. Wypiłem cały kubek naraz i wciąż było mi mało! Do 4 budziłem się kilka razy, a razem ze mną Rodzice. W końcu Mama zrobiła mi mleko. Po raz pierwszy odkąd nie jestem karmiony Mamy mlekiem, czyli od jakiś pięciu miesięcy dostałem jedzenie w nocy. Wypiłem pół kubeczka i z pełnym brzuszkiem spałem prawie do 8:00.
A dziś już piątek…
…najpierw spacer i zakupy, a potem odwiedziny Mateuszka. 100 lat się nie widzieliśmy! A to niespodzianka 🙂
No i dziś przy świadkach – Mamie, Tacie, Cioci Magdzie i Mateuszku – wstaję na nóżki i robię samodzielnie 1,5 kroczku (a może nawet dwa)! Oczywiście nie mam nagrania, ale to nieważne. Ważne, że było! Zupełnie znienacka, niespodziewanie, z zaskoczenia. Tak się jakoś zapomniałem 🙂
Słodki chłopczyku, Twoja mama tak ciepło i wesoło opisuje Twoje doświadczenia z kazdego dnia. W każdym słowie widać jak bardzo rodzice Cię kochają. I ta decyzja związana z pracą … Ty jesteś dla nich wielkim szczęściem.
Oj kochają, kochają. A decyzja, którą Mama podjęła w związku ze swoją pracą była trudna, ale najlepsza z możliwych.
Pozdrawiam!
Może bez nagrania, ale fakt jet faktem. Były kroczki piękne, śliczne kroczki. Potwierdzam, nawet w sądzie pod przysięgą 🙂
Ha! Dzięki Mateuszku. Co świadek, to świadek i co Przyjaciel, to przyjaciel. Cieszę się, że mogę na Ciebie liczyć.
Mamo Stasia!!!!
Jesteś W S P A N I A Ł A!!!!! 🙂
To tyle ode mnie :)!!!
Hej Marto!
Przekażę Mamie, na pewno będzie jej miło.
Pozdrawiam!
Stasiu powiedz Twojej Mamusi żeby się nie martwiła. Będziecie cały czas razem. Moja Mamusia też tak zadecydowała i jest ze mną cały czas 🙂 Buziaki :*
To jeden z najwspanialszych plusów całej tej decyzji. Strasznie się cieszę na ten nasz wspólny czas 🙂
Stasiu , ale masz super mamę ! Będzie z Tobą cały czas! A tych kroczków to Ci zazdroszczę – ja na razie przy stole chodzę. Ćwiczę tak jak Ty i pewnie też mi się uda. W końcu jesteśmy ZUCHY!
🙂 Z tej Mamy cały czas cieszę się coraz bardziej. A z kroczków, to już w ogóle tak bardzo, że bardziej się nie da.
Trzymaj się ciepło Ala, Ty też na pewno zaraz nabierzesz siły i odwagi, i popędzisz przed siebie!
Gratuluję trudnej decyzji.
W imieniu Mamy, dziękuję 🙂