Mam 22 miesiące

W telegraficznym skrócie…

Sobotę, zgodnie z nową tradycją, spędziłem w towarzystwie Przyjaciół. Mama z Ciocią Anią pojechały na swój hiszpański, a ja z Blanką, Malwinką, Antkiem, Tatą i Wujkiem Michałkiem zostałem, żeby ugotować obiad. Na wejściu Blanka (lat 4) mówi mi, że Malwinka (10 m-cy) chce ze mną zatańczyć. Zapowiada się niezła impreza.

Niedzielę też spędzam z Przyjaciółmi. Z Poznania (z Marcińskimi Rogalami) przyjechała Ciocia Basia i Wujek Radzio. Wujek świetnie śpiewa i gra na gitarze. Występuje specjalnie dla mnie, co sprawia mi ogromną radość. Aby się zrewanżować też daję koncert. Moje występy trwają z 20 minut. Dla Was niespełna trzyminutowy wycinek. Autografy rozdam później 😉

I zaczął się kolejny tydzień…

Poniedziałek zaczyna się o 6:00 rano. Dzisiaj Tata wyjeżdża w delegację, a my goniąc świt wieziemy go na lotnisko. „Kiss and fly” i musimy jechać z powrotem. Kierunek przedszkole. Korek na 100km. No może prawie. Ale z lotniska, do centrum „jedziemy” z 40 minut. Antek zdążył nawet zasnąć, więc kiedy dojeżdżamy pod przedszkole i Mama go budzi, nie jest w najlepszym nastroju. Buziak, przytulak, papa i jedziemy dalej. Zgarniamy Ciocię Magdę i Mateuszka i ruszamy w stronę Skarszew.Droga do SkarszewZaczynamy pełną parą, czyli od muzyki. Cieszę się, że są to zajęcia grupowe, bo mogę spotkać moje kumpelki (Aguta) i kumpli (Szymek, Jasiek, Adaś i Maksio), ale gdybym miał z p. Mateuszem zajęcia indywidualne, wcale bym nie narzekał. Jestem jego największym i najwierniejszym fanem. I bardzo bym chciał żeby mnie nauczył grać na gitarze tak, jak sam potrafi.Ja i p. Mateusz

Zacząłem od relaksu, czas na… ciężką pracę. Idę do mojej p. Kasi i zaczynam pracę nad nowym materiałem – poznaję kolory. Póki co żółty i czerwony. P. Kasia pokazuje mi patyczki i koraliki, i rozdziela je do odpowiednich pudełek, lub kładzie ja na kolorowe kartki – żółte na żółte, czerwone na czerwone. Staram się jak mogę, ale nie zawsze mi wychodzi.

Nauka kolorów
Na koniec jeszcze kształty. Dopasowuję klocki i puzzle, i idzie mi całkiem nieźle. Sam wpasowałem trójkąt. I choć niby potrafię, to nadal wepchnę czasem koło w kwadrat i zadowolony z siebie patrzę, że się udało, bo przecież się zmieściło. Największy sukces dnia dzisiejszego: przy okazji układania kształtów powiedziałem „koło”. I to dwa razy, a nawet trzy. Duma mnie rozpiera.

Jak dobrze, że jest p. Sylwia i jej Sala Doświadczania Świata. Cisza, światełka, delikatny śpiew delfinów i jeszcze piasek. Prawie jak wakacje, prawie jak plaża. Dobrze mi tu 🙂Sala Doświadczania ŚwiataJeszcze tylko ćwiczenia i mogę jechać do domu. Jednak zamiast do domu, razem z Jaśkiem i Mateuszkiem jedziemy na zakupy. Potem jadę z Mamą do biblioteki, odbieram Antka z przedszkola i… dzwoni do nas Ciocia Madzia. Zaraz przyjedzie z Wujkiem Jackiem, Damiankiem (rówieśnikiem Antosia) i bliźniakami (moimi rówieśnikami) – Szymkiem i Frankiem do nas w gości. Nie ma co, towarzyscy z nas ludzie 🙂

Rano odkrywam, że w domu, zamiast Taty jest Ciocia Gosia. Przyjechała wczoraj po pracy, żeby odwieźć rano Antosia do przedszkola. My nie damy rady, bo o 8:30 zaczynamy Skarszewy, a jeszcze musimy wskoczyć na Morenę po Mateuszka. Śmigamy elegancko i omijamy wszystkie korki. Jesteśmy na czas, a nawet przed czasem.Droga do SkarszewPierwsze zajęcia mam z p. Patrycją. Dzisiaj poznaję dźwięki wydawane przez pojazdy. Czytam o nich książkę, składam dźwiękową kostkę i bawię się różnymi środkami transportu – samolotem (najlepszy), pociągiem, żaglowcem, autem, wywrotką i innymi.Nauka dźwięków wydawanych przez pojazdyPo pierwszych zajęciach mam 30 minut przerwy. Połowę tego czasu spędzam… w przedszkolu. Drzwi są akurat otwarte, więc wchodzę, zamykam je za sobą i już nie chcę wyjść. Fajnie tu.

Po krótkim pobycie w przedszkolu czas na wspólne śpiewanie piosenek i granie na gitarze. Dzisiaj inny skład naszego zespołu: Majka, Amelka, Aguta, Lenka, Michalinka, Kajetan, Mateuszek, Maksio i ja.

Przyszła pora na zajęcia z p. Magdą. Dzisiaj poznaję różne pieski i bardzo mi się one podobają. Szczekający pies pacynka, piesek w budzie i jego kolorowe kości, puzzle z pieskiem, obrazki i psie odgłosy nagrane na płycie. Brakuje tylko prawdziwego.

Kolejne zajęcia mam z psychologiem – p. Kasią nr 2. Tym razem kuc stoi za drzwiami, a my bawimy się i pracujemy na podłodze. Bardzo mi to pasuje.

Dzięki temu, że nie siedziałem w kucu na poprzednich zajęciach, bez narzekania siedzę w nim u logopedy – p. Emilki. Dzisiaj poznaję i utrwalam mowę zwierząt.

Jestem towarzyski, więc po zajęciach zamiast do domu, jadę razem z Mateuszkiem do Majki i Martynki. Jest też Amelka, która pokazuje nam jak wspaniale potrafi już chodzić. Brawo! Ja jestem trochę zmęczony, więc wślizguję się w dziurę po szufladzie i leżakuję.Zamiast szuflady - ja

A w ogóle to ja kończę dziś 22 miesiące! Jeszcze dwa i będę całkiem dorosłym, dużym chłopakiem.

Co już potrafię?

  • chodzić! Więcej chodzę niż czworakuję 🙂
  • wspinać się na meble,
  • dmuchać (na wiatraczek, na świeczkę, na piórka),
  • mówić dużo fajnych słów, najnowsze to „koło”, „pampa” lub „pAapA” (czyt. „lampa”), „cześć”, „lala”,
  • przybijam piątkę i daję cześć (na papa jestem już za duży i rzadko je robię),
  • śpiewać i „grać” na gitarze (z braku gitary gram też na żaluzjach i suszarce do bielizny),
  • wiem, które przedmioty służą do przygotowywania jedzenia, wiem które są ubraniami itp.,
  •  dopasowywać kształty (choć czasem się jeszcze mylę),
  • wkładać drobne przedmioty w małe dziurki,
  • pracować na obrazkach – rozpoznaję co na nich jest i dopasowuję do siebie lub do przedmiotów rzeczywistych,
  • rozpoznawać siebie na zdjęciu i moich najbliższych,
  • stroić miny do lustra,
  • bawić się w zabawy tematyczne, sam z siebie.

Kiedy czegoś nie chcę zrobić, to tego nie zrobię. Do nieśmiałych nie należę i jasno określam na co mam ochotę, a na co nie. Jak „nie”, to odpycham ręką, uciekam, odwracam się, mówię „nie”, a jak chcę, np. jeść, to łapię blokadę od szafki i mówię „to”, „am am”. Jak szafka nie ma blokady to sam wyciągam to, na co mam ochotę. Coraz częściej bawię się „z”. Nie sam ze sobą, ale „z”. Z koleżankami, z kolegami, z Bratem. Potrafię! I bardzo to lubię. I bardzo ciągnie mnie do starszych dzieci, np. Antka i jego koleżanek, i kolegów. Sam sobą też się potrafię zająć, ale to już od dawna.

Nadal mam problemy z przeżuwaniem i z próbowaniem rzeczy o innej konsystencji niż papka lub płyn. A w zasadzie problemu nie mam. Ja po prostu tego nie robię.

Choć potrafię już dużo rzeczy mam świadomość, że niektóre z nich mi uciekają. Po prostu zapominam. Coś, co zaliczyłem kilka miesięcy temu bez problemów, nagle wraca i okazuje się, że nie wiem o co chodzi. Znów trzeba powtórzyć kilka razy. Prędzej, czy później załapuję i znów jest dobrze, ale niestety nie ma tak, że jak się czegoś nauczę, to już na zawsze.

PS To chyba jednak nie jest telegraficzny skrót 😉


Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *