Pierwsza poważna rozmowa…

We wtorek rano…

…przyjechała po mnie Ciocia Magda z Mateuszkiem i razem pojechaliśmy do Skarszew.Droga do SkarszewPierwsze zajęcia miałem z p. Patrycją, która uczyła mnie picia z kubeczka, a także zapoznawała z dźwiękami różnych zwierząt i pojazdów.Pani Patrycja, lala i jaCzas na przerwę. Idę na śniadanko, którego wcale nie chcę. W głowie gra mi już muzyka i jak najszybciej muszę się dostać na zajęcia z p. Mateuszem. Wszystko po to, aby zająć najlepszą miejscówkę 🙂Muzykoterapia

Po przyjemnościach, czas na ciężką pracę. Idę do p. Magdy – logopedy. Dzisiaj zajmuję się karmieniem zwierząt. Pani Magda podsuwa mi dwa zwierzaki i jeden smakołyk, a ja muszę zdecydować, kogo nakarmić. Wybór trudny, bo oba zwierzaki są na pewno głodne.

Zwierzaki są już najedzone, więc mogę brać się za malowanie…

Następne zajęcia mam z psychologiem. Tydzień temu pomyliłem zajęcia i zamiast do p. Kasi, poszedłem do p. Sylwii. Dzisiaj już się nie pomylę.
Po długiej przerwie układam klocki na równoważni. Wiecie, że do tej pory jak je układałem, to próbowałem budować z nich wieżę, albo układałem je dookoła dziurek, zamiast w środek? A dzisiaj, mimo że nie bawiłem się tą zabawką od ponad miesiąca, od razu wiedziałem co z nią zrobić 🙂

Na koniec mam jeszcze jedne zajęcia z logopedą. Nie miałem jeszcze dzisiaj masażu, buźki, a p. Emilka jest w nim świetna, więc siedzę cierpliwie i pozwalam jej na wszystko.

Aj i mam dobre wiadomości odnośnie zimowo-feriowych zajęć w Skarszewach. Pani Agnieszce udało się coś dla mnie wyskrobać i od przyszłego tygodnia zaczynam swój „turnus”. W drugim tygodniu, zgodnie z zaleceniem p. Agnieszki będę zbijał bąki… tzn. odpoczywał i osiągał sukcesy, na które w swym codziennym zabieganiu nie mam czasu.

Kolejna wiadomość dnia jest taka, że po wielu miesiącach bezsensownego marudzenia i pchania paluszków do buzi, w końcu się pokazał… kolejny ząbek wysuwa się na swoje miejsce. Dolna, lewa dwójka. Hurrra!

Aj i jeszcze coś. Niektórzy z Was być może zauważyli nowe logo, które pojawiło się na mojej stronie… choć mocno stremowany, zestresowany i nieziemsko zawstydzony, za radą i namową Cioci Moni, mamy mojego kumpla „Daśka”, zgłosiłem moją stronę (a właściwie zrobili to Rodzice) do konkursu „Blog roku 2013”. Między 30. stycznia, a 06. lutego będziecie mogli wysłać SMSa (z każdego nr telefonu będziecie mogli wysłać jednego SMSa na dany blog) i zagłosować na moją stronę. Numer mojego bloga, który będzie trzeba wpisać w treści SMSa to: A00547. Jak dobrze Wam (i mi pójdzie) to przejdę do kolejnego etapu. A wtedy decyzję podejmie Perfekcyjna Pani Domu, czyli Małgosia R. No, ale do tego jeszcze daleko. Najpierw oczekiwanie, potem Wasze głosy (cena SMSa to 1,23 brutto), a potem znów oczekiwanie. Pełen regulamin ze wszystkimi haczykami i innymi ważnym rzeczami (np. pomysłami na to, jak jeszcze możecie pomóc mi wygrać), znajdziecie na stronie konkursu.

A dzisiaj…

…mam dzień lajtowy. O 9:00 zaczynam zajęcia z p. Honoratą, a zaraz potem mam grupowy tor przeszkód. Trochę broję i zamiast iść po kolei, wybieram sobie to, co mi się podoba. I tak np. ciągle wchodzę na pochylnię i po niej maszeruję. Nie zwracam uwagi na przeszkody w postaci innych dzieci i wpycham się przed nie (wiem, że to brzydko, ale nie mogę się opanować), wdrapując się na sam środek.

A po południu razem z Mamą, pędzę ile sił w kołach do Antosiowego przedszkola na Dzień Babci i Dziadka. Moje wspaniałe Babcie – Asia i Bożenka i mój wspaniały Dziadek Michał już tu są. I mój najlepszy Brat też 🙂

Tak, to ja :)I jeszcze jedna sprawa na dziś… po kilku godzinach ciężkiej pracy mojego Taty… jest! Moja ulotka z prośbą o przekazanie mi 1% z Waszego podatku. Za każdą wpłatę dziękuję z całego serca i ze wszystkich sił.

1% za 1 uśmiech 🙂ulotka 1% Staszek-Fistaszek 2014O nie! To wcale nie koniec! Co chwilę przypomina mi się coś bardzo ważnego. Dzisiaj, w kuchni, przy szafce z moim jedzeniem, odbyłem swoją pierwszą konkretną i całkiem poważną rozmowę z Tatą:

Ja- Amamam…
Tata – Nie dostaniesz, bo już zjadłeś duży słoik (Rodzice nie karmią mnie szkłem, tylko jego zawartością, „zjadłeś duży słoik”, to tylko skrót myślowy).
Ja – Ceee… (czyt. „chcę”)
Tata – Chcesz?
Ja – Taa (czyt. „tak”)

Najdłuższy dialog w moim życiu. Jest radość! Nie muszę Wam chyba mówić, że Tata oczywiście uległ i dał mi jeść, prawda?

PS Za 18 dni będę całkiem dorosłym dwulatkiem! O rety, rety…


Wpis “Pierwsza poważna rozmowa…” został skomentowany 6 razy

  1. O rety, rety ! Tak się składa, że ja również za 18 dni będę całkiem dorosłą dwulatką. Urodziliśmy się tego samego dnia, ale ja jestem skrajnym wcześniakiem. Choć trudno w to uwierzyć, moja waga wynosiła tylko 580 g. Tak jak i Ty musiałam ciężko pracować, by móc samodzielnie chodzić. Twój blog był dla mojej mamy wielokrotnie inspiracją i niesamowitym wsparciem. Dziękujemy Wam za wszystko 😉 Życzymy wygranej w konkursie !

    • Dziękuję :* Rety, rety, jesteśmy bliźniakami! Ja też nie byłem duży, kiedy się urodziłem. Ot taki malutki, chudziutki okruszek, ale Ty Weroniczko byłaś prawie 5x lżejsza niż ja! Bądź dzielna i rośnij duża i wesoła! Buziaki!

  2. Taki cudowny Chłopczyk i tak znakomicie opisana codzienność jego i najbliżych zasłguje na nagrodę nr 1!!!! Nasz głos macie na 100% rzekłabym „na bank” 😀

Skomentuj Ola Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *