Dzisiaj jest smutny dzień, chociaż nic tego nie zapowiadało. A było to tak… rano przyjechał po mnie Mateuszek i razem pojechaliśmy w naszą trasę do Skarszew.
Wszystko było niby dobrze. Ledwo zdążyliśmy, ale jednak zdążyliśmy. Idę na dół, na świetlicę w poszukiwaniu zajęć od muzyki… a tam pusto. Idę w stronę OREWu i też nic. Okazuje się, że p. Mateusza dzisiaj nie ma. I właśnie w tym miejscu zaczyna się smutny dzień, bo przecież ja muzykę i p. Mateusza lubię najbardziej na świecie! Okazuje się, że możemy dołączyć na muzykę do przedszkolaków. Ale to nie to samo. Nie moja grupa, nie moja sala, nie p. Mateusz. I chociaż p. Justynę bardzo, bardzo lubię, to dzisiejsza zamiana w ogóle mi nie pasuje. Nie gram, nie tańczę, nie śpiewam. Przez większość zajęć siedzę u Mamy na kolanach z podkówką na buzi. Ojoj, jak mi smutno!
Po muzyce idę uczyć się kolorów z p. Kasią. Smutek mnie nie opuszcza. Dzisiaj, podobnie jak tydzień temu, uczę się czerwonego koloru. Jednak dzisiaj, zamiast jabłka, króluje truskawka! Poznaję jej kolor i zapach, ale spróbować jakoś nie chcę. Tylko ociupinką języczka ledwo, ledwo, zupełnie przez przypadek jej dotykam.
Skoro już wiem jak pachnie i wygląda truskawka, to teraz mogę ją pomalować. Tadam! Oto moje dzieło!
A kiedy nie mam już ani siły ani ochoty na dalszą pracę, to się chowam. Tutaj nikt mnie nie znajdzie! Tylko mnie nie wydajcie!
A tak wyglądała moja dzisiejsza praca, zanim schowałem się pod biurkiem:
Wychodzę od p. Kasi i idę do p. Sylwii. Kiedy grzebię w niebieskim piasku i w kolorowych makaronach, humor mi się trochę poprawia, choć nadal nie jest taki dobry jak zwykle.
Po przerwie śniadaniowej idę do Wiejskiego Zakątka. Ale upał!
A tu czeka na mnie mnóstwo atrakcji…
- Karmienie kaczki zbożem…
- …próbowanie miodu…
- …robienie baby…
- …wylepianie plasteliną czerwonej truskawki.
- …i karmienie królików.
No to mogę wracać do domu… ale zaraz, zaraz… co to za ziomek leży mi tu pod nogami? 😉
Ciocia Magda odwozi nas do domku, zjadam obiadek i znów jestem gotowy drogi. Jedziemy po Antosia! A tu niespodzianka! Najprawdziwszy, najstraszniejszy, najgroźniejszy dinozaur – tyranozaur!
Ach muszę Wam jeszcze coś powiedzieć. Przestałem być grzecznym małym bobo, które chodzi spać o 19:30. Teraz jestem już taki duży jak Antoś i nie chodzę spać przed 21:00.











nie martw się Staszku, następnym razem pan Mateusz już będzie. Może coś mu wypadło i dlatego nie mógł być.
A truskawki są pyszne 🙂 ;).