Nie jest łatwo być starszym Bratem. Odkąd Mania pojawiła się po drugiej stronie maminego brzucha czuję się…
- zagrożony. Boję się, że Marysia zajmie moje miejsce i już nigdy nikt nie będzie mnie lubił.
- opuszczony. Choć tak naprawdę wszyscy poświęcają mi (i Antosiowi) mnóstwo uwagi i czasu, to i tak odnoszę wrażenie, że zostałem całkiem sam.
- zaniedbany. Do tej pory Mama jeździła ze mną na moje zajęcia, zawoziła mnie do przedszkola i odbierała, chodziła ze mną na spacery i na zakupy. A teraz? Teraz większość tych rzeczy robi ze mną Tata. Mama siedzi w domu z Manią. A jakby tego było mało, to z miliona indywidualnych zajęć jakie miałem do tej pory, została mi garstka. Skarszewy, które opiekowały się mną najlepiej i najtroskliwiej, i najwięcej, muszę odpuścić, a wcale nie chcę.
- stęskniony. Za czasem spędzonym tylko z Mamą, za spotkaniami z moimi Przyjaciółmi, za grupową muzyką w Skarszewach, za moimi indywidualnymi zajęciami i za moim skarszewskim przedszkolem.
- oszukany. Pokazywanie na brzuch i mówienie, że w środku jest dzidzia, że jest tam Marysia, to zupełnie nie to samo, co przyprowadzenie do domu młodszego dziecka.
- obrażony. Tylko na Mamę. To ona pozwoliła wyjść Dzidzi na zewnątrz i to ona przywiozła ją do domu.
- smutny. Jest mi źle i szaro, i choć wszyscy mnie tulą, całują i zabawiają, czuję że straciłem coś bardzo cennego. Straciłem bycie najmłodszym i najmniejszym, i najbardziej potrzebującym.
- mały, nieporadny i niesamodzielny. Chociaż od dwóch miesięcy jem wszystko sam, to od pojawienia się Marysi nie jem… obiadków, kaszki, owocków. Albo nie jem wcale, albo ewentualnie, po bardzo długim przekonywaniu mnie przez Rodziców, śpiewaniu mi piosenek, na kolanach, bez śliniaczka, trzymając łyżeczkę na spółkę z Mamą lub z Tatą, zjem całą porcję, albo połowę, albo tylko troszkę.
Nie jest łatwo i nie ma poprawy, aż do środy, 23. września…
…kiedy to Tata jedzie z Antosiem na …Przeczytaj cały wpis