A było to tak… kiedyś, dawno, dawno temu, kiedy miałem mnóstwo czasu, codziennie mogłem opowiadać Wam o tym, co się u mnie dzieje… STOP! Wróć! Ja chyba nigdy nie miałem mnóstwo czasu! Jeszcze raz… kiedyś, dawno, dawno temu, kiedy byłem całkiem dobrze zorganizowany… STOP! Wróć! Przecież ja nadal jestem dobrze zorganizowany. To co się takiego stało? Hmmm… kiedy głowa pełna opowieści, a ręka gotowa do pracy, zwykle dzieje się coś, co uniemożliwia mi pisanie, a potem ,kiedy pisanie jest już możliwe, to okazuje się, zamiast pisać idę spać, bo na nic nie mam już siły. Poza tym piętrzące się zaległości jeszcze bardziej wszystko utrudniają… chcę nadrobić, ale nie wiem od czego zacząć. Nie robię wpisu, bo wiem że mam mnóstwo wiadomości, które czekają na odpowiedź. Nie odpowiadam na wiadomości, bo wiem, że wielu z Was czeka na wpis. I tak bez końca. Postanowiłem przerwać to błędne koło i jestem.
Tak dużo czasu upłynęło od ostatniego wpisu, że nie sposób opowiedzieć Wam o wszystkim, co wydarzyło się w tym czasie, więc wrzucę tylko kilka krótkich opowieści.
1. października…
…Tata wraca do pracy, a jedna Mama zostaje na nas troje. Co tu zrobić, żeby mieć jej więcej niż tylko 1/3? Marysia ma łatwiej… wystarczy, że zgłodnieje, uleje, albo narobi w pieluchę i cała Mama już do niej należy. Właśnie wykorzystała jedną ze swoich niezawodnych sztuczek. Mama ją przewija i nieopatrznie zostawia w jej łóżeczku kubełek z ciepłą wodą do mycia pupy. Czas na moje pięć minut. Muszę działać szybko, bo zaraz wychodzimy do przedszkola. Mańki nie ma w łóżeczku, to ja chlup tę całą wodę do jej łóżeczka. Haha! Mama leci i sprząta. Jest dobrze, chociaż przyznam, że trochę tego nie dograłem, bo zamiast mną, Mama zajmuje się pościelą i materacem. Następnym razem muszę wylać wodę na siebie. A tymczasem jesteśmy jeszcze w domu, więc nadal mam szansę. Chcę jeść! Mama daje mi słoik z owocami. Otwiera… i nie chcę już jeść. Haha! Teraz będę płakał i udawał, że dzieje mi się straszna krzywda. Mama bierze mnie na kolana, żebym sobie zjadł (cała moja!), ale przecież ja wcale głodny nie jestem. Kładę się na podłodze i lamentuję, a Mama szykuje ekipę do wyjścia. Jesteśmy gotowi, możemy wychodzić, ale stwierdzam, że jednak już zgłodniałem i mogę zjeść te owocki. Z braku czasu i ogólnej gotowości do wyjścia, Mama się nie zgadza. No ta ja znów bach na podłogę. Leżę i płaczę. No to Mama mnie na ręce, Marysię na ręce, torbę na ręce… i gdyby nie super pomocnik Antoś, musiałaby wziąć jeszcze z dwie rzeczy, które teraz niesie mój Brat.
PS Mimo ciężkiego początku dnia, po raz pierwszy odkąd urodziła się Marysia, zjadam dziś swój (słoiczkowy co prawda, ale jednak) obiadek w przedszkolu!
3. października
Pierwsze koty za płoty. Wczorajsze wyjście do mojego przedszkola i do szkoły Antosia wyszło o wiele lepiej niż przedwczorajsze. Obyło się bez wylewania wody i płaczu. Powoli przyzwyczajamy się do tego, że po prawie trzech tygodniach laby, Tata wrócił do pracy.
A dzisiaj jest sobota, więc Tata znów jest z nami. Przedpołudniem idzie z Antosiem na urodziny w Loopies World i przynosi stamtąd magazyn „Maluchy z 3miasta i okolice”. No, to jesteśmy na papierze!
Późnym popołudniem, po strasznie długiej przewie, zjawia się u nas Kukasz. I to w towarzystwie… i to w nie byle jakim! Razem z moim rehabilitantem, na dzisiejsze zajęcia przyszedł pies Wtorek. Będziemy ćwiczyć w czwórkę – Antoś, Wtorek, Kukasz i ja.
Komu się wydaje, że jak nie piszę o zajęciach z Metody Krakowskiej, to znaczy, że na nie nie chodzę? Mam nadzieję, że nikomu! Bo oczywiście nadal pilnie się uczę i pilnie pracuję. 3x w tygodniu mam zajęcia z krakowskiej w przedszkolu (w sumie 2h) i 3x w tygodniu czytam po krakowsku na zajęciach prywatnych (w sumie 3h). Jeśli nie uczę się z Mamą, to i tak, każdego tygodnia mam 5h zajęć, więc jest o czym opowiadać. To dlaczego nie opowiadam? Głównie dlatego, że na zajęcia chodzę sam. W przedszkolu… to oczywiste, a z zajęciami prywatnymi tak jakoś wyszło, kiedy Tata zaczął mnie wozić. Nie pracowałem, kiedy był ze mną, więc Tata zaczął wychodzić. Ale już wkrótce Mama zacznie ze mną jeździć i znów będę mógł Wam o wszystkim opowiedzieć. I tak na pierwsze zajęcia w towarzystwie Mamy i Marysi idę…
6. października.
Tata odwiózł Antosia do szkoły i wrócił autem do domu. Teraz my bierzemy auto, a Tato pędzi na autobus, żeby zdążyć do pracy. My (Marysia, Mama i ja) jedziemy do Magdy.
A po zajęciach z Magdą… dzień jak co dzień. Jadę do przedszkola. Popołudniu odbiera mnie cała ekipa… Mama, Antoś i Marysia i wracamy do domu. Swój obiadek zjadłem już w przedszkolu. Teraz przyglądam się temu, co je Antoś. Wygląda ciekawie, ładnie pachnie, ale nie… mimo wszystko nie będę ryzykował i niczego nie spróbuję.
10. października
Antoś spędza weekend u Babci Asi. Ja spędziłem pół dnia u Babci Bożenki i było całkiem fajnie. Ale wieczorem brakuje mi towarzystwa mojego starszego Brata. Jednak od biedy mogę zadowolić się też Rodzicami. Pora już późna, a ja opuszczam swoje łóżko, biorę szczurka pod pachę, wychodzę z mojego pokoju i idę do Rodziców. Korzystając z nieobecności Marysi w łóżeczku, wrzucam tam mojego szczura, po czym sam do niego wskakuję i mówię, że idę spać 🙂
11. października
Rodzice jedzą śniadanie i słyszą, że w łazience leci woda… Zaglądają, a tam ja! Stoję sobie w wannie, w ubraniach, cały mokry i roześmiany. Sam… wszedłem do wanny, odkręciłem kurek z zimną wodą i zacząłem nalewać do kubeczka. Ubaw po pachy!A teraz news z ostatniej chwili, świadczący o tym, że jestem niezwykle sprawny oraz bardzo samodzielny. Mam na sobie piżamkę i SAM naciągam na nią – podkoszulkę i T-shirta na górę oraz spodnie na dół. To tak na wypadek, jakby się okazało, że zamiast spać, idziemy na jakieś balety 😉
Przedszkolne sprawy:
- Adaś, Tadzik, Szymek, Mati, Basia, Wojtuś, Olaf… coraz lepiej znam swoją przedszkolną grupę. Pamiętam imiona dzieci, więc zwracam się do nich po imieniu. I mam też koleżankę Zuzię w grupie średniaków!
- znów jem swoje obiadki w przedszkolu. Nie zawsze, bo czasem Rodzice spakują mi coś, na co nie mam akurat ochoty, ale zazwyczaj zjadam.
- interesuje mnie jedzenie, które mają dzieci, ale póki co, nie na tyle, żeby je spróbować. Za to mogę nakarmić nim p. Asię.
- zazwyczaj bawię się sam (co dla trzylatka jest podobno typowe), ale zdarza się, że bawię się w tym samym miejscu, tym samym, co inne dzieci, albo nawet z dziećmi. Najczęściej jest to kuchenka i gotowanie.
- w przedszkolu mam swoją ulubioną książeczkę o zwierzątkach. To książeczka, która poprawia mi humor nawet wtedy, kiedy zrobię się bardzo smutny.
- najbardziej lubię bawić się wodą w łazience. Ostatnio wykąpałem w zlewie mojego Szczurka.
Relacja ja – Marysia:
- 5. października Mama odbiera mnie z krakowskiej. W jednej ręce ma fotelik z Mańką, w drugiej torbę i torebkę, w trzeciej kufer ze zdjęciami do programowania języka, w czwartej mnie. Ciocia Beatka proponuje pomoc. Chce wziąć mnie za rączkę, ale ja nie chcę. Mama podaje Cioci moje zdjęcia. Protestuję. Mama mówi do Cioci: „Weź Marysię. Nie będzie miał nic przeciwko.” i rzeczywiście nie mam. Dwa dni później, Mama odbiera mnie z zajęć, a z pomocą przychodzi Wujek Maciek. Bierze fotelik z Mańką i rusza przodem nie pytając mnie o zdanie. Wołam więc za nim: „Malisia! Trzymać!”. Doganiamy Wujka i Marysię, a ja łapię fotelik i nie puszczam. Trzymam razem z Wujkiem. Tak na wszelki wypadek jakby Wujek nie chciał oddać. To moja Dzidzia!
- coraz częściej ładuję się Marysi do łóżka. Zaczęło się od tego, że z jej łóżeczka łatwiej było dosięgnąć do płyt, wzmacniacza i odtwarzacza, więc właziłem tam po to, żeby włączać muzykę. Teraz wchodzę po to, by sobie poleżeć. Mogę sam, mogę z Marysią, mogę z Antosiem i z Marysią.
- daję Dzidzi buziaki!
- podaję Mamie czyste pieluszki i wynoszę brudne do kosza.
- zwracam uwagę na to, co robi Marysia i mówię o tym Mamie – „liże”, „płacze”, „je”, „śpi”…
- wiem, że nikt nie przestał mnie kochać w związku z pojawieniem się Marysi, więc nie mam jej już tego za złe. Może z nami zostać 🙂
PS Skoro dzisiaj udało mi się zrobić post, to jutro biorę się za odpisywanie na Wasze wiadomości.
Oj, gratulacje serdeczne, choć spóźnione.
Jestem mamą 7 miesięczniaka z ZD. Rozwija się rewelacyjnie i z każdym dniem zaskakuje nas coraz bardziej Mam pytanie – Kiedy Staś pierwszy raz pojechał na turnus rehabilitacyjny?
Haaaaaloooooo… gdzie jesteście?????
Gdzie jesteście ? 🙂