Mając tak ogromne zaległości najprościej by było oddzielić wszystko grubą kreską, zapomnieć i zacząć pisać na bieżąco – od teraz, od dziś. Ale tak się nie da! Tzn. dałoby się spokojnie, gdyby przez ten miesiąc nic się nie wydarzyło. Jednak u mnie zawsze się coś dzieje, a zwłaszcza wtedy, kiedy nie piszę, bo… brak wpisu nie oznacza nudy, tylko brak czasu.
Po miesiącu nie sposób jest opisać wszystko dokładnie, bo połowy już nie pamiętam, a druga połowa, z perspektywy czasu, nie jest już tak istotna, jak wydawała się na początku. No, a poza tym… klejenie jednego wpisu zajmuje mi zazwyczaj 1-2 godziny, jeśli jest film, to jeszcze więcej. Gdybym każdy dzień opisał teraz szczegółowo, zużyłbym do tego jakieś 50 godzin, których akurat nie mam. Przydałaby się taka szafa z Narnii, tylko że bez Narnii. Taka szafa, do której można wejść i pisać, podczas gdy świat poza nią stoi w miejscu i czeka aż z niej wyjdę. Jakby ktoś miał na zbyciu, niech koniecznie da znać! Wtedy wpisy będą codziennie!
To teraz w telegraficznym skrócie o tym …Przeczytaj cały wpis