Biegowe Grand Prix Dzielnic Gdańska – Etap I

Człowiek może mieć pasję i nawet nic o niej nie wiedzieć, dopóki nie nadarzy się okazja żeby wypłynęła ona na wierzch. Tak właśnie było z moim bieganiem. Nie wiedziałem, że lubię, dopóki nie pobiegłem.21. maja, niedaleko mojego miejsca zamieszkania, odbywał się pierwszy z pięciu biegów z cyklu Biegowe Grand Prix Dzielnic Gdańska. Jak coś się dzieje pod nosem, łatwiej z tego skorzystać, także nie zastanawiając się długo, zapisaliśmy się na pierwszy w życiu bieg. Antoś wylądował w grupie II – „Bieg Dzieci Młodsze”, a ja w I – „Bieg Malucha”. To miał być nasz pierwszy raz, także nie do końca ogarnęliśmy zasady. Zapisaliśmy się przez internet, ale nie mieliśmy możliwości, aby podejść wcześniej po nasz pakiet startowy i… został on wydany komuś innemu. Biuro zamknięto, a nasza szansa na oficjalny udział przepadła. Jak się na coś długo czeka, to strasznie jest smutno, kiedy się to traci.

Na szczęście, mimo braku numerków, mogliśmy pobiec w naszych grupach. Niestety ten, kto nie ma numerka biegowego, nie istnieje. Mimo wcześniejszego zapisu i wylanego potu podczas biegu, nie zostaliśmy nigdzie zapisani, ani zapamiętani, zupełnie tak, jakbyśmy nie brali w nim udziału.

Ale pobiegliśmy! Najpierw ja pokonałem moje 200m. Powiem Wam, że Mama zupełnie się tego nie spodziewała. Ani tego, że ruszę sam z miejsca, ani tego, że da mi to tyle radochy, ani tego, że dobiegnę do mety! A ja przecież po to tu przyszedłem.

Stoję na linii startu i cierpliwie czekam na wystrzał… Źle znoszę hałas, także kiedy wszyscy już pędzą, ja nadal stoję. Stoję i zatykam uszy……ale już po chwili, lecę z tłumem. Byle przed siebie, byle do celu, byle jak najszybciej!

Mama myślała, że będzie musiała trzymać mnie za rękę, albo nieść na barana do mety, ale nic z tych rzeczy! Pędzę sam, jak strzała, jak wiatr! I daje mi to mnóstwo radości!Kibicuje mi Mama, kibicuje mi Antoś, a ja biegnę! Nie wiem, co to strach, nie wiem, co to zmęczenie, nie wiem, co to pragnienie! Po prostu lecę przed siebie! W pewnym momencie Antoś podbiega do mnie, żeby biec ze mną ramię w ramię dodając otuchy, wspierając i wołając głośno: „Staszek! Staszek! Szybkooo! Biegnij!”. Proszę Państwa, co za atmosfera, co za emocje! Co za wspaniały, troskliwy Brat! Mój Brat!Po 200 metrach dosięgam mety. Nikt nie zapisuje mojego wyniku, bo nie mam numerka, ale ja wiem, że odniosłem sukces. Wiem, że dobiegłem do mety.Teraz przyszedł czas na zasłużony odpoczynek, medal i wodę. Ufff, mogę odsapnąć.Tata i Maryśka są już z nami. Zostaję pod ich opieką, a na linii startu ustawia się mój Antoś. Szybki jak Pędziwiatr, umknął przed aparatem. Mama za nim nie nadążyła. Pobiegł, poleciał, w oka mgnieniu pokonał swoje 600 metrów i na długo przed Mamą dotarł do mety.Zrobiliśmy to! Pobiegliśmy! Niezależnie od wyniku, jesteśmy zwycięzcami! A Mama i Tata pękają z dumy! My też jesteśmy z siebie dumni. Bracia, kumple, sportowcy, biegacze.Już niedługo relacja z II etapu Biegowego Grand Prix Dzielnic Gdańska. Tym razem będziemy pokonywać dystans 200 i 500 metrów na zaspiańskiej bieżni. Trzymajcie kciuki!

PS Pozdrawiam kibiców, którzy w małym biegaczu rozpoznali swojego facebookowego Przyjaciela – Staszka-Fistaszka, czyli właśnie mnie 🙂


Jeden komentarz do wpisu “Biegowe Grand Prix Dzielnic Gdańska – Etap I

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *