Weekend był dziwny… gorączka wysoka, ale humor wspaniały (im wyższa, ty lepszy). W niedzielny wieczór zbadał mnie lekarz domowy, dzisiaj pediatra w przychodni i wygląda na to, że niepotrzebnie odpuściłem poniedziałkowy dzień na turnusie, bo jestem zupełnie zdrowy. Gorączka minęła, innych objawów nie ma. We wtorek wracam do pracy! Ale skoro mam wolny poniedziałek, to po weekendzie spędzonym w domu, wypuszczam się na spacer, a razem ze mną mój miś.Nikt tak świetnie nie radzi sobie z wózkiem w terenie, jak ja! Jestem mistrzem pokonywania chodnikowych przeszkód!
Przez cały dzień czuję się wyśmienicie (a zwłaszcza podczas spaceru), więc…
…we wtorek…
…bez chwili zwątpienia wracam na turnus. A jakby kto inny chciał wątpić, to mam zielone światło od lekarza, razem z jego pieczątką i podpisem.
Jednak kiedy docieram na miejsce, coś zaczyna się powoli wykluwać. Wygląda na to, że weekendowa choroba wcale mnie nie opuściła, tylko na chwilę przymknęła oko i teraz powoli je otwiera. Póki co, doskwiera mi tylko kaszel, ale jednak… nie wszystko jest tak, jak być powinno. Zaczynam się zastanawiać, czy to był dobry pomysł żeby tu dzisiaj przychodzić (choć wesoła zabawa z Przyjaciółmi podpowiada mi, że tak).
Wracam do domu i… okazuje się, że jednak jestem chory. Kaszel, katar, wysoka gorączka. Smutno mi okropnie, bo taki turnus to świetna sprawa (tyle zajęć!, tacy wspaniali terapeuci!, tyle możliwości!), a okazja żeby z niego skorzystać pojawia się tylko trzy razy w roku. Fundacja Wspierania Rozwoju „Ja Też” organizuje swoje warsztaty tylko w ferie zimowe i w wakacje. A do wakacji jeszcze kawał czasu!
A jeszcze bardziej mi smutno z tego powodu, że nie spotkam się z moimi Przyjaciółmi. Odkąd każdy z nas chodzi do przedszkola, mamy bardzo mało czasu na wspólne spotkania, więc rzadko się widujemy. Kiedyś to było ekstra. Wszyscy jeździliśmy do Skarszew, więc jak trzy razy w tygodniu byłem tam na zajęciach, to zawsze na kogoś wpadłem… to na Szymka, to na Lenę, Matiego, Mateuszka, Agutę, Majkę, Amelkę, Adasia, Maksa, Jaśka. A oprócz tego, że widywaliśmy się na skarszewskim korytarzu i na muzyce z Mateuszem, to jeszcze na „domówkach”. Przynajmniej raz w miesiącu, za każdym razem u kogoś innego spotykaliśmy się, aby ze sobą pobyć, pobawić się, pogadać. Potem trochę rzadziej, ale przynajmniej w sezonie urodzinowym była okazja żeby się zobaczyć. A teraz, to nawet nie wszyscy wyprawiają urodziny, więc nawet okazja przestała być okazją. O! Amelka wyprawiała urodziny w ubiegły weekend i miałem do niej pójść. Tak się cieszyłem, tak się nie mogłem doczekać i co? I klops! Bo się rozchorowałem! I dalej jestem chory, więc nie nacieszę się moimi Przyjaciółmi nawet na turnusie. Byle do lata! Latem będzie mniej chorób, a więcej czasu. Mam przynajmniej taką nadzieję.
Jeden plus na dziś jednak mam. Choć od moich urodzin minęło dużo czasu, dzisiaj dotarła do mnie kartka od Pompona – mojego facebookowego fana, kumpla z zespołu i jego rodziców. Klawo na maksa! Dzięki! Nie masz pojęcia, jak bardzo mnie ucieszyłeś 🙂Jest jeszcze drugi plus na dziś. Na stronie Super Mamy ukazał się właśnie artykuł o mnie. Fajnie, że ho ho! Dzięki wielkie za zainteresowanie i tyle ciepłych słów!