W styczniu, choć nie zdążyłem Wam się pochwalić, zaliczyłem kontrolę u okulisty. Zamiast mojej pani doktor, do której chodzę od kilku lat, czekała jakaś inna. Taka, której nie znam. Taka, której nigdy nie widziałem. I choć pani doktor jest naprawdę miła, muszę przyznać, że nie lubię takich niespodzianek, nie lubię zmian.Zmieniła się pani doktor, za to mój wzrok już nie bardzo. Liczyłem na to, że skoro cały czas noszę okulary, skoro nie ściągam ich bez powodu (a jedyny powód, to kąpiel i spanie), to mój wzrok się poprawi, a tymczasem… nic. Wada jest jaka była, a pani doktor nie przewiduje, że mogłoby się to kiedyś zmienić, że nadejdzie taki dzień, kiedy moje oczy będą wszystko świetnie widzieć bez wspomagania. No trudno. Skoro nie mogę chodzić bez okularów, to chociaż kupię nowe. Dlaczego nowe? Ze starych oprawek, Orange by Bergman, byłem naprawdę zadowolony. Pięknie trzymały się moim małym nosku i pasowały do mojej buzi, ale niestety nie były zbyt wytrzymałe. W ciągu ostatniego roku, kilka razy oddawałem je do naprawy. Zepsuły się zauszniki, dwa razy wyłamały się zawiasy. Nie zdążyłem tego naprawić, a z przedniego panelu zaczęła schodzić farba (widać to trochę na pierwszym zdjęciu, a po kolejnych dwóch miesiącach będzie jeszcze gorzej). Popękały gumki zabezpieczające nauszniki, tak, że kłuło mnie za uchem, pękła gumka zabezpieczająca okulary przed zsunięciem.
Także nie tracąc ani chwili, od razu jadę wybrać całkiem nowe oprawki, do mojego salonu na Mickiewicza, ale niestety… nie zastaję ani pani Kamili, ani pani Oli, a one znając mnie już jak własną kieszeń, bezbłędnie potrafią wybrać idealny model, rozmiar i kształt oprawek, dostosowany do moich potrzeb, kształtów i upodobań. Wybór odkładam więc na potem, na luty, na czas turnusu, kiedy codziennie przez kilka dni, będę w pobliżu.
Przyjeżdżam cały szczęśliwy i znów… pudło! Okazuje się, że pani Kamila już tu nie pracuje, a pani Agnieszki dziś nie ma. Ostatecznie umawiamy się na spotkanie za pośrednictwem facebooka. Nie jest łatwo, bo każdy z nas ma jakieś zajęcia i plany, które utrudniają wybór wspólnego terminu, ale w końcu się udaje.
6. marca ruszam do Seby – mojego ulubionego fryzjera. A razem ze mną rusza Antoś i Marysia, bo od jakiegoś czasu, to również ich ulubiony fryzjer. Moje rodzeństwo zostawiam pod opieką Taty, a sam, w nowej fryzurze, razem z Mamą jadę na poszukiwania idealnych oprawek. Choć pani Ola zaraz kończy pracę, to ani myśli jechać do domu. Czeka na mnie w salonie, a potem cierpliwie podsuwa kolejne oprawki do przymierzenia. Po przymierzeniu wszystkich okularów, które pasują i wszystkich, które nie pasują, wszystkich dobrych, za małych i za dużych. Wszystkich dziewczęcych, chłopięcych i uniwersalnych. Wszystkich męskich i damskich, poważnych i śmiesznych… w końcu wybieram te, które chcę. Niebieskie! Niestety rozmiar (4-6 lat), który właśnie przymierzam jest odrobinę za mały, a większych nie ma na ten moment w salonie, także jeszcze chwilę muszę poczekać na zrealizowanie mojego zamówienia. Póki co, pomagam pani Oli znaleźć odpowiedni oprawki na stronie dystrybutora. Wybrałem niebieskie okularki Nano, rozmiar 6-8, w niebieskim kolorze.Zamówienie do producenta złożone. Zanim ja złożę swoje w Galerii Wzroku, muszę poczekać aż większe oprawki przyjdą i sprawdzić, czy będą pasować. Jednak już teraz pani Ola sprawdza rozstaw moich źrenic, żeby mieć jak najwięcej danych. Zostawiam też wszystkie informacje, które wypisała dla mnie pani okulistka.Przybijam kilka pieczątek i mogę wracać do domu.Teraz tylko czekam na sygnał, kiedy przyjdą większe oprawki, żebym mógł je sobie przymierzyć i zdecydować, który rozmiar będzie dla mnie lepszy.
9 dni później, 15. marca, jadę przymierzyć wybrane oprawki w innym salonie. Pani Ola przewiozła je tu dla mnie specjalnie, żebym nie musiał jeździć aż na Mickiewicza. Oprawki są trochę za duże, ale nie ma niczego pomiędzy mniejszym 4-6, a większym 6-8. Te mniejsze są ciut przyciasne, te większe ciut za duże, ale przynajmniej dłużej posłużą. Na szczęście mają z tyłu gumkę do regulowania, która pomoże utrzymać je na moim niewielkim nosku. W końcu, po dwóch miesiącach od wizyty u okulisty, składamy zamówienie. Za niespełna tydzień będzie można odebrać moje całkiem nowe, wspaniałe i bardzo wytrzymałe okulary.