A w Skarszewach, jak zawsze, super…

U nas w Gdańsku wiosna i u nas w Skarszewach też…

Droga do Skarszew (Bolesławowo)

Droga do Skarszew (Bolesławowo)

Ale dziś jest fajny dzień! A to głównie za sprawą pogody. Kilka stopni na plusie, a do tego wspaniałe słonko. Od razu mam więcej energii! Przyda mi się w czasie ćwiczeń.

Jak zawsze w czwartek zaczynam od zajęć z psychologiem – p. Moniką. Mama mnie zostawia, a sama idzie porozmawiać z mamą Agatki i Mikołaja. Na zajęciach jestem dzielny zuch i wcale za Mamą nie tęsknię. Pani Monice podoba się, że robię kosi – łapci, a ja tak naprawdę to biję brawo. Po tych zajęciach idę do p. Gosi. Zaczynam przed czasem, kończę po czasie… coś chyba przekombinowałem. Dzisiaj ćwiczymy czworaki i wzmacniamy nóżki, aby powoli przygotowywały się do wstawania, a później chodzenia. W ramach buntu roczniaka zaczynam od leżenia i ani myślę czworakować!

"Nie wstanę! Tak będę leżał!" ;)

„Nie wstanę! Tak będę leżał!” 😉

Pani Gosia zachęca mnie na milion sposobów, ale jestem twardy! Po kilku minutach zmieniam jednak zdanie, bo p. Gosia naprawdę bardzo się stara. Schowała się za wałek i robi mi „a kuku”. Idę jednak po linii najmniejszego oporu i zamiast obejść wałek dookoła próbuję go przewrócić 🙂 Potem skusiła mnie piłeczka… moje ulubione, to te z kolcami i p. Gosia dobrze o tym wie.

Dzisiaj prawie przez całe zajęcia współpracuję z wałeczkiem – najpierw zabawa w „a kuku”, potem wałeczek w roli słupa z piłką na wierzchołku, a w końcu jako walec do maszerowania na kolankach i miejsce do siedzenia.

Moje ulubione dzisiejsze ćwiczenie to odlepianie kulek z lustra. Pani Gosia zachęca mnie abym robił to raz jedną, a raz drugą rączką.


W tym ćwiczeniu przekraczam linię środka, co jest bardzo ważne dla współpracy lewej półkuli z prawą i na odwrót, ćwiczę rotację kręgosłupa, co przyda mi się przy chodzeniu i wzmacniam moje nogi, które cały czas są przyklejone do maty – chcąc się wychylić do przodu, aby sięgnąć kulkę, muszę przenieść ciężar ciała na stopy. Sam tego oczywiście nie wymyśliłem, pani Gosia mi o tym opowiedziała i teraz też już wiem.

Takie ćwiczenia możemy robić też w domu – zamiast na wałeczku, mogę siedzieć na Mamy udzie – trzeba tylko pilnować, aby moje stopy dotykały podłoża, zamiast odczepiać kulki z lustra mogę ściągać zabawki z krzesełka – powinny być na wysokości mojego wzroku. Wędrowanie na kolankach mogę zrobić przy dużej piłce 🙂

Po rehabilitacji mam chwilkę na zjedzenie jogurtu, by z nowym zapasem energii wkroczyć na Salę Doświadczania Świata.


Tutaj czeka na mnie miska z różnymi ciekawymi przedmiotami – jest piłeczka z grzechotką, orzeszek, woreczek wypełniony grochem… wszystko to bardzo ciekawe! Pani Sylwia robi mi masaż przy pomocy woreczka, a ja już się oglądam na moje lampki. Chyba już pora, aby je włączyć. Pani Sylwia jest jednak innego zdania. Najpierw pobawimy się… folią? Ale nie jest to zwykła folia, tylko najprawdziwszy koc ratunkowy, choć na koc wcale mi to nie wygląda. Duże, cienkie, przejrzyste, srebrno – złote i bardzo głośne. Ale super zabawka! 🙂

Czekałem, czekałem, no i się doczekałem. Są światełka 🙂 Ale tak się wcześniej wyszalałem z folią (tzn. kocem), że nie mam już siły aby do nich doczworakować.

30 minut mija bardzo szybko i już zagląda do nas p. Kasia. Też chce się ze mną pobawić. Ale jestem rozchwytywany! No to lecę… Dzisiaj bawimy się tym co głośne – makaronami, płatkami, kluczami i tym co bardzo cichutkie – piórkami. Piórka spodobały mi się najbardziej, chociaż płatki też są niezłe. P. Kasia napełnia nimi butelkę i daje mi ją w prezencie. Fajna grzechotka! 🙂

Z p. Kasią zawsze śpiewam na dzień dobry i na do widzenia. Trzymamy się wtedy za ręce, a ja sobie podskakuję – to taki mój taniec. pani Kasia zauważyła, że jak mnie dziś nie złapała, kiedy już zaczęła śpiewać, to sam ją złapałem i zacząłem swoje podskoki 🙂

Wracamy ze Skarszew, a ja jak zawsze śpię jak suseł. Niestety nowy fotelik ma jedną wadę – nie da się go wypiąć i zanieść mnie tam, gdzie trzeba akurat iść. Kiedy przyjeżdżamy po Antosia, Mama musi mnie zbudzić, a mi się to wcale nie podoba i robię się marudny. Mama próbuje mnie nakarmić w przedszkolu, ale na nic nie mam ochoty. Idziemy na spacer, bo pogoda wspaniała, ale ja trochę narzekam – głodny, zmęczony, a do domu daleko 🙂 Na szczęście jutro mam już weekend!


Wpis “A w Skarszewach, jak zawsze, super…” został skomentowany 2 razy

  1. Nie mogłam nigdzie znaleźć, albo gapa ze mnie – czy możecie podrzucić jakieś namiary na organizatora tych turnusów? Szukamy właśnie jakiechś na wakacje…

    • Mój Turnus organizowany był w Skarszewach. Odpowiedzialna za to jest p. Agnieszka Cybulska i jej Zespół Terapeutyczny. Turnus miałem w czasie ferii, teraz jeżdżę na moje normalne zajęcia, które mam dwa razy w tygodniu. W wakacje też będą takie fajne turnusy i na pewno będę brał w nich udział, bo to wspaniała okazja do rozwoju i nauki nowych rzeczy.

      Może Pani do nich zadzwonić: (58) 5882463.

      Pozdrawiam!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *