To już drugi dzień ostatniego tygodnia turnusu. Choć zaczynam wcześnie rano – już o 8:00, to zajęcia kończę dopiero 15:00. Nie ćwiczę jednak przez cały czas. Mam dużo długich przerw. Odpoczywam, a nawet mam drzemkę między zajęciami. Znów jest hipoterapia! Dziś, jutro i pojutrze.
Od 8:00 do 8:45 mam rehabilitację. Coraz trudniej jest mnie zachęcić do ćwiczeń. Coraz chętniej ucieka do Mamy i płaczę. Mama wychodzi z zajęć, marudzę jeszcze chwilkę, a potem jest już dobrze. Nie ma Mamy, nie ma komu narzekać. Zaraz po rehabilitacji pakujemy się do auta i razem z Szymkiem i Ciocią Anetką jedziemy do Turza na hipoterapię! Lubię to!, to mało. Ja to uwielbiam. Przez bite pół godziny jeżdżę na oklep. Na nic nie narzekam. Zresztą Szymkowi też się podoba. I też jest dzielny.
Po konikach wracamy do Skarszew……na zajęcia muzyczne. Nasza grupa już skończyła, ale podłączmy się do innej i też jest dobrze.
Znów przerwa, ale krótka. Po 10 minutach wędruję do p. Patrycji – pedagog i logopeda w jednym. Wczoraj Mama naskarżyła, że jestem słabiaczkiem w gryzieniu i pani sprawdziła i okazało się, że zamiast rzuć kąsam, czyli zaciskam zęby dolne z górnymi, a nie ruszam żuchwą na boki. Dziś ćwiczymy z flipsem.Na szczęście moje męki są krótkie i zaraz przechodzimy do fajniejszej części, czyli masowania…
…i dmuchania…Od p. Patrycji idę prosto na hydroterapię z p. Justyną. To kolejne moje ulubione zajęcia. W zasadzie, to prawie wszystkie turnusowe zajęcia są moje ulubione.
Teraz nadeszła pora drzemki. Mam 1,5h przerwy. Bierzemy wózek i idziemy na spacer w deszczu. Po kilku minutach śpię jak suseł i Mama zanosi mnie do łóżeczka.
Wyspany idę na przedostatnie zajęcia. Najpierw pani logopeda…
…z którą uczę się dmuchania i naśladowania dźwięków wydawanych przez zwierzątka i… Panie i Panowie oto „muuu” w moim wykonaniu:
Jeszcze tylko psycholog i koniec. Mogę iść na spacer z moim Przyjacielem Szymkiem, z którym mieszkam sobie teraz w Skarszewach.
„Muuuuu” bardzo melodyjne, wręcz doskonałe ! 🙂
Dziękuję za uznanie 🙂