Połowinki, czyli trzeci dzień turnusu

Tak jak wczoraj i przedwczoraj zaczynam od rehabilitacji. Dzisiaj nie marudzę i nie uciekam, więc Mama jest ze mną przez całe zajęcia.

Zaraz potem ruszamy na konie…

Mamy trochę czasu, więc buszuję z Szymkiem w słomie…Szymek i ja

Wracamy do naszego ośrodka…Droga do Skarszew… i dołączmy do starszaków na muzykoterapię…

Dziś p. Mateusz przedłuża nam zajęcia, więc zamiast wciągać drugie śniadanie, idę prosto do p. Patrycji. Dzisiaj większość zajęć spędzamy pod kocem w otoczeniu gwiazd. Pani Patrycja zabrała mnie na wycieczkę w kosmos. Sprawdzamy też moje umiejętności rozróżniania takich samych rzeczy, ale nie idzie mi tak wspaniale jak pierwszego dnia. Najchętniej wybieram wszystko i rzucam gdzieś za siebie. Za to świetnie radzę sobie z naśladowaniem i mieszam łyżką w kubku jak prawdziwy profesjonalista 🙂

Zaraz potem zmykam na hydroterapię…hydroterapia…i już mogę iść spać. No prawie już. Jeszcze drugie śniadanko. A dziś szef kuchni (czyt. Mama) przygotowała dla mnie mieszankę z surowej marchewki, jabłek, brzoskwini, banana, ekspandowanego amarantusa i serka wiejskiego. Pychotka. Zjadam wszystko i zasypiam. Po 1,5 godzinnej drzemce mam zajęcia z logopedą. Dzisiaj czeka na mnie prawdziwa niespodzianka. Uczę się dmuchać wykorzystując nawilżacz powietrza…nauka dmuchaniaJeszcze tylko zajęcia z psychologiem i wolne! Najpierw obiadek i zabawy z Szymkiem i Jo!

Goście poszli, a my – Mama, Ciocia Anetka i Szymek i ja ruszamy nad jezioro, na plac zabaw.Podniebne loty

Wybawieni, najedzeni, natlenieni i zmęczeni możemy wracać.Droga do Skarszew...


Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *