Wczoraj…
…miałem bardzo miły dzień. Zacząłem go od hipoterapii w Ihaha i po raz kolejny nic, a nic nie płakałem. Wręcz przeciwnie, dobrze się bawiłem, poklepywałem i głaskałem konia, i po raz kolejny podziwiałem widoki. Koń ten sam, co w ubiegłym tygodniu spisał się na medal. Mimo, że prychnął raz lub dwa, to zrobił to subtelnie i wcale mnie nie przestraszył. Wbrew temu co pisałem w ubiegłym tygodniu, okazał się być ogierem – Józkiem, a nie, jak mi się wydawało klaczą – Józią. No cóż, uczymy się całe życie. Mam nadzieję, że Józek nie będzie miał mi tego za złe 😉 Ja po prostu jestem kulturalny i nie oglądałem go od spodu. Obok mnie chodzi Estera, która pilnuje żebym nie spadł z konia 🙂 A czasami robi fajne zdjęcia:
Po przyjemnościach, czas na kolejne przyjemności. Ruszam za Ciocią Magdą, Kasią i Mateuszkiem. Czas na zabawę z moim kumplem 🙂 Nasze wspólne zabawy są naprawdę coraz bardziej wspólne …Przeczytaj cały wpis