Po kilkudniowej przerwie na chorowanie, jadę do Skarszew. A tam… najpierw muzyka, potem terapia ręki, potem zajęcia z psychologiem, a potem niezły cyrk! Nudno jest uczyć się ciągle tego samego, a jeszcze nudniej by było uczyć się tego samego, na tych samych materiałach i siedząc w ławce. Pani Kasia dobrze mnie rozumie i dlatego na jej zajęciach nie ma miejsca na nudę. Mimo, że już kolejny raz ćwiczymy długi i krótki, i już po raz nie wiem który ćwiczymy liczenie do trzech, dzisiaj jest zupełnie inaczej. Dzisiaj jest prawdziwy cyrk! Pani Kasia pięknie umalowana i jeszcze piękniej uczesana, przygotowała dla mnie wspaniałe sztuczki… zobaczcie sami!
- Uuuu… długi!
- Czaruję, czaruję… ciekawe, co wyjmę z kapelusza.
- Aha! Jest „krótki”!
- A teraz może znajdę „długi”?
- Ten kapelusz kojarzy mi się z naszym hitem z logorytmiki 🙂
- Nie ma lepszej motywacji do liczenia, niż skoki na trampolinie.
- I jeden, i dwa…
- …i trzy!
- A ile mam kręgli do zbicia? Jeden, dwa, trzy!
- A woreczków do wrzucenia? Też trzy!
- Teraz mam małą powtórkę z figur geometrycznych. Nazywam i przyklejam.
- Najpierw nakarmię pajaca trzema ciasteczkami…
- …a potem poćwiczymy rytmy matematyczne (czyli sekwencje). Na klockach i patyczkach…
- …i na obrazkach. Kot, but, kot, but…
Tyle zabaw, tyle ćwiczeń, tyle powtórzeń i tyle …Przeczytaj cały wpis