Hipoterapia, czyli terapia nie na hipopotamie

Dziś niedziela dzień wesoły! Idę z Antkiem i z Rodzicami na Mszę św. dla przedszkolaków. Jest bardzo wesoło, dzieci pięknie fałszują i tańczą, a s. Ewa gra na gitarze i śpiewa, super.

Zaraz po wyjściu z kościoła jedziemy na piknik do Duńcówki. Jak zwykle błądzimy. W końcu natrafiamy na panią Honoratę – moją logopedkę z OWI, która prowadzi nas na miejsce. Pogoda się zmienia i zamiast słońca są chmury i deszcz, ale i tak jestem zadowolony. Obija mi się o uszy, że czeka mnie tutaj hipoterapia. Strasznie się cieszę, bo zawsze chciałem się przejechać na hipopotamie. Widziałem takie we wrocławskim zoo i bardzo mi się spodobały. Czekam i czekam, rozglądam się na wszystkie strony, ale hipciów nie widać. Za to pojawiają się konie. Pani mówi, że to właśnie będzie hipoterapia. Albo się nie zna, albo chce mnie nabrać. Hipopotamy się nie pojawiają więc póki co, wsiadam na konia.

hipoterapia - zespół Downa - Down syndrome - Staszek-fistaszek

Wio koniku!

…Przeczytaj cały wpis